Nigdy nie cieszy mnie, że czas tak szybko ucieka. Chociaż nie ukrywam, że jesienią troszeczkę mniej mnie to martwi, ponieważ jednak zbliża nas do wiosny ;) Zatem kolejny miesiąc za nami.
Jeden z weekendów spędziłam z Bandą Trojga (chyba przyjmie się ta nazwa!). Rodzice mogli wybyć na trzy dni poza miasto, wiedząc, że futerka będą zaopiekowane, wymiziane, a co poniektóre wyprowadzone na trawkę.
Cokolwiek robiłam, Dyziu mi towarzyszył i pomagał.
Przeglądał ze mną przepisy.
Postanowił trochę poczytać ;)
A potem padł ze zmęczenia.
Już zapomniałam, jak to jest, jak człowiek coś chce sobie porobić, a tu mu kot bardzo "pomaga"
W pewnym momencie pomocników było dwóch....
Sezon na robienie bombek uważamy za otwarty.... w tym roku i tak późno zaczynamy :P
Witek nie był gorszy i także wytrwale pomagał
Padł... zemdlał na miejscu pracy ;)
W październiku wreszcie się zmobilizowałam i przygotowałam zdjęcia do książeczek zdrowia. Wszystkie zwierzaczki mają teraz kompletne książeczki.
Jest pies, czy go nie ma?
Ada lubi się rozwalić na pół łóżka. Dwie noce z nią i obie spałam gdzieś na skraju, bo niby mały pies, a tyle miejsca zajmuje :D
A Tosia jak zwykle..... wszystko ma w głębokim poważaniu....
Witek codziennie uczestniczy w mojej porannej toalecie.... zero prywatności!!!
Ada lubi się rozwalić na pół łóżka. Dwie noce z nią i obie spałam gdzieś na skraju, bo niby mały pies, a tyle miejsca zajmuje :D
A Tosia jak zwykle..... wszystko ma w głębokim poważaniu....
Witek codziennie uczestniczy w mojej porannej toalecie.... zero prywatności!!!
Mały bonusik z Dyziem w roli głównej ;)