niedziela, 30 czerwca 2024

czerwcowe upały

Jak znosicie te tropikalne upały? Ja staram się nie narzekać, bo lato za krótko trwa, aby jeszcze na nie narzekać. Poza tym jest lato, ma być ciepło! Ale osobiście nie lubię aż tak wysokich temperatur. O ile jestem osobą ciepłolubną i zdecydowanie działam na baterie słoneczne, to takie temperatury powyżej 30 stopni są zbyt męczące. Niestety zwierzaczki też kiepsko znoszą takie upały.... Ale cóż, chyba trzeba będzie się przyzwyczaić. I mieć na uwadze, że to i tak najchłodniejsze lato reszty naszego życia....


A na zdjęciu Wituś myśliciel... Jakiś taki zadumany, prawda?

niedziela, 23 czerwca 2024

czytanie z kotem (44)

Już dawno zbierałam się do wpisu książkowego, bo bardzo je lubiłam. Nie ukrywam, że w ostatnim czasie wolałam inaczej spędzać czas, niż przed laptopem. Ale czuję, że powoli żegnam kryzys związany z pisaniem tutaj. Może pomocny w tym jest nowy laptop, który działa jak powinien. Stary już tak szwankował, że jak miałam na nim coś pisać, to mi się od razu odechciewało ;) 

 
Już nie łudzę się, że napiszę czytelnicze podsumowanie 2023 roku, chociaż długo miałam je w planach. Zobaczę te najlepsze z najlepszych książek zeszłego roku i może poświęcę im jakiś wpis. Teraz jednak wolę skupić się na książkach przeczytanych aktualnie, które siedzą mi w głowie. Właśnie niedawno przeczytałam dobrą, naprawdę dobrą, pozycję o niepozornym tytule "Ta druga" Tomasza Betchera. Zarówno Wydawnictwo Mięta, jak i sam Autor, są mi całkowicie nieznani. W tym roku już czytałam książkę o takim samym tytule, więc i tym razem spodziewałam się fabuły rozbierającej na czynniki proces zdrady. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po przeczytaniu tej pozycji okazało się, że jest to historia pięknej przyjaźni, takiej która zdarza się nielicznym i trwa przez całe życie. Wiem, że brzmi banalnie, ale książka ani przez moment nie jest banalna, nie znajdziecie w niej niepotrzebnego patosu czy lukru. Chciałoby się rzec - samo życie! Lubię takie lektury, gdzie nie mam ochoty co stronę krzyknąć "taaa jasne, akurat!!!". Na koniec jest też mocno wzruszająca, a ja lubię jak książka mną poruszy i wzbudzi emocje. 


Obiecałam sobie, że w najbliższym czasie sięgnę także do klasyki. Jestem ciekawa, jak niektóre książki będę odbierała jako osoba dorosła, więc będą wśród nich dawne szkolne lektury. Właśnie słucham w formie audiobooka książki "Mistrz i Małgorzata". A niedawno przesłuchałam "Znachora" oraz drugi tom czyli "Profesor Wilczur" i muszę przyznać, że obie pozycje były bardzo dobre i bardzo ciekawe. Właśnie za to kocham Legimi, mogę czytać to, na co aktualnie mam ochotę, albo jakąś nowość, albo coś starszego. Kiedy ręce mam zajęte rękodziełem z pomocą przychodzą audiobooki. Jeszcze niedawno upierałąm się, że nie umiem ich słuchać, a teraz nie wyobrażam sobie życia bez tej formy czytania. 

Już niedługo wracam z kolejnymi książkami ;)

niedziela, 16 czerwca 2024

na ile kotów cię stać?

Obserwuję sobie różnych ludzi w Internecie, różne konta... Przez to nasuwają mi się różne przemyślenia. Z większością się nie dzielę, bo zastanawiam się, po co dzielić się swoją subiektywną opinią? Wyrażasz opinię, jakieś wnioski i od razu jest oskarżenie, że kogoś oceniasz. A to nie zawsze jest ocena. Już nie mówiąc o tym, że nie oceniam i nie opisuję osoby, a jedynie pewne zjawisko, które zaobserwowałam. 



I dzisiaj o takim zjawisku napiszę, chociaż już teraz wiem, że nie wszyscy dobrze mnie zrozumieją. Na szczęście tego bloga mało kto już czyta, więc mogę sobie napisać ;) Otóż, obserwuję wiele, naprawdę wiele kont o bardzo różnej tematyce. Nie zamykam się tylko na koty, czy tylko na książki. Interesuje mnie wiele rzeczy, więc i wielu ludzi obserwuję. Wśród tych kont duża część to konta o tematyce typowo zwierzęcej, kociej, ale także psiej. Wiele kont należy do różnych fundacji i domów tymczasowych (ale o tym następnym razem, bo też mam swoje przemyślenia ;)). Jednak dzisiaj chcę się skupić na temacie pieniędzy. I wiem, że jest to w naszym kraju temat tabu, a często wywołujący gorące dyskusje i ogromne emocje.

 

Jednak decydując się na zwierzaka, jakiegokolwiek, nie da się nie wspomnieć o tym, ile kosztuje utrzymanie psa, czy kota czy nawet świnki morskiej. W koszty wchodzą nie tylko wyposażenie i wyżywienie, ale także, a może przede wszystkim koszty związane z leczeniem. Mamy dużo szczęścia jeżeli środki finansowe, które zostawiamy w lecznicy, kończą się wyłącznie na profilaktyce i szczepieniu raz w roku. Ale biorąc pod swój dach małego, kochanego kotka czy pieska, już w tym momencie trzeba się liczyć z tym, że może zacząć chorować. Choroba może przyjść w każdym momencie, wszak młode zwierzaki także chorują czy ulegają wypadkom. Jeżeli mamy szczęście i nasz zwierzak jest okazem zdrowia, to zapewne pieniądze przydadzą się w czasie, kiedy wejdzie on w wiek senioralny. I już od pierwszego dnia pobytu futrzaka w naszym domu powinniśmy mieć tego świadomość i zbierać pieniądze na ewentualne leczenie. Serio, nie przesadzam, chociaż tak niektórzy mogą pomyśleć. Koszty leczenia są przeważnie spore, czasami ogromne. Widzę po ilości zbiórek założonych przez opiekunów zwierząt (nie mówię tutaj o fundacjach i domach tymczasowych), że ludzie nie byli gotowi na takie wydatki. I wiedząc, że moje dochody nie pozwalają na leczenie jednego kota, czy odpowiedzialnym jest branie drugiego, trzeciego czy czwartego zwierzaka? Bo jakoś to będzie? Ja osobiście uważam, że jest to zachowanie nieodpowiedzialne. Pomijam też tutaj temat zbiórek na kosztowne leczenie rzadkich chorób, gdzie lek kosztuje 10 tysięcy złotych, chociaż i na takie leczenie powinniśmy się przygotować. Mówię o badaniach, które kosztują na przykład 500 czy 700 zł. Bo takie zbiórki widuję. Ktoś zbiera na operację kosztującą 3-4 tysiące. Moja znajoma, żeby uratować oko psa, musiała w ciągu kilku minut podjąć decyzję o operacji, która kosztowała ponad 3 tysiące. Inna osoba, żeby uratować psa, który zjadł ciało obce, musiała wyskoczyć w nieplanowany sposób z 4 tysięcy złotych. I myślisz sobie, że to nie jest jeszcze astronomiczna kwota za życie ukochanego przyjaciela. Ale z drugiej strony może to być suma, za którą niektórzy żyją cały miesiąc. Więc jak sobie poradzić z pokryciem takiego rachunku, nie mając odłożonych pieniędzy? Dzisiejsze możliwości założenia zbiórki w kilka minut przychodzą nam z pomocą. Ale czy naprawdę tak powinno wyglądać podejście do życia odpowiedzialnego opiekuna? Czy obcy ludzie powinni płacić za leczenie mojego zwierzaka? O zgrozo widuję też zbiórki na żwirek czy karmę prywatnych osób... A z drugiej strony, kogo to obchodzi na co wydaję swoje ciężej czy lżej zarobione pieniądze? Przecież mogę dzisiaj czyjemuś kotu kupić zapas jedzenia na tydzień. Równie dobrze tej samej osobie mogę kupić złoty łańcuszek. Więc nie oceniam tych zbierających ani tych wpłacających. Dopóki będą ludzie wspierający, będą ludzie, którzy będą prosili o wsparcie. Ale czy zawsze jest ono uzasadnione? Czy mamy wgląd w to, jak wykorzystywane są te wpłaty? Osobiście wolę wpłacić na oficjalne konto fundacji, która z tych wpłat się rozlicza, a ja taką darowiznę mogę odliczyć sobie od podatku. Czasami się zastanawiam czy mogłabym adoptować jeszcze jednego kota. Tej biedy jest tyle, że wybór nie byłby trudny. Wiem, że dzisiaj byłoby mnie stać na nakarmienie trzeciej kociej paszczy, na uzupełnienie żwirkiem kolejnej kuwety. Ale nie mam pewności czy podołałabym leczeniu kota, gdyby okazało się, że jest poważnie chory, mając w domu jednocześnie kociego seniora, który dzisiaj jest zdrowy, ale jutro może wymagać leczenia, leków czy operacji.... 


Zostawiam temat do przemyślenia....

sobota, 1 czerwca 2024

długie weekendy majowe

Nie ma to jak kolejny długi weekend w przeciągu miesiąca ;) Ponieważ bardzo lubię maj, zrobiłam sobie takich długich weekendów więcej, biorąc urlop w dwa poniedziałki. Polecam!

A każde służyły wypoczynkowi i złapaniu oddechu w tym trudnym, zawodowo, dla mnie czasie. Dni spędzonych w domu, z kotkami i książkami, nie uważam za zmarnowane. Uwielbiam tak odpoczywać.

 


Pogoda w ostatnich tygodniach nas rozpieszcza, chociaż osobiście nie jestem fanką wysokich temperatur, to nie zamierzam narzekać. Kotki mogły czas spędzać na balkonie, a ja spacerowałam i czytałam w plenerze. Fajna sprawa.


Liczę, że pogoda nadal będzie cudowna, bo przed nami najdłuższe dni, ciepłe i ciężkie od zapachów czerwcowe wieczory. Chociaż uwielbiam maj, to myślę, że czerwiec tej nie jest najgorszy ;) Może wreszcie znajdę czas na jakiś książkowy wpis... Chciałabym trochę odświeżyć blog, ale zobaczymy jak będzie ;)