niedziela, 30 listopada 2014

śpiąc w dużym koszu

Tak dobrze mam tylko u Pańci-Babci. Rozpieszcza mnie niesamowicie. Pańcia mówi, że będę nie do ogarnięcia po tych wakacjach ;)
 

 

piątek, 28 listopada 2014

czekając na wycieczkę

Pańcia się śmieje ze mnie, że siedzę w transporterze już trzecią godzinę. Siedzę, bo żądam wycieczki!!!! Pańcia wzięła Dyzia (chociaż bardzo nie chciał) i Maćka (też nie pałał chęcią do wyjścia). A ja chciałem jechać i mnie nie wzięli! Gdzie tu sprawiedliwość???? To ja teraz siedzę, transportera nie opuszczam, może się łaskawie domyślą o co mi chodzi....
Ja mam czas..... ja mam cierpliwość! O!


śniadanko Witusia

U Pańci-Babci jadam jak LORD, na wysokościach ;) Podobno, żeby mi gawiedź jedzonka nie wyżerała!


czwartek, 27 listopada 2014

czekam

Jak widzicie jestem przezorny. Nie wiem do końca co się dzieje, więc na wszelki wypadek wpakowałem swój kochany kocyk i siebie do pudła Pańci. Nigdy nic nie wiadomo, lepiej być na widoku, żeby mnie nie zapomniała!
 


poniedziałek, 24 listopada 2014

poniedziałek

Tosia kuka do Was i pocieszając mówi: Może i nie lubicie poniedziałków, ale poniedziałek na szczęście jest tylko raz w tygodniu! A ten się już kończy ;)
 

 

niedziela, 23 listopada 2014

sobota, 22 listopada 2014

hamaczek

Hamaczek kupiony dla kotów, szczególnie z myślą o Tosi, jest przez koty omijany szerokim łukiem. Witek przez chwilę obmyślał, czy by przypadkiem nie zdobyć posłanka, ale jednak się rozmyślił ;)
 
 

piątek, 21 listopada 2014

choinka

Koniec listopada to najwyższy czas na zaczęcie robienia choinek. My już zaczęliśmy, bo przecież choinki nie robią się tak szybko, jakby się chciało ;)

Pierwsza, taka niestandardowa, bo brązowa już zrobiona ;)


 

czwartek, 20 listopada 2014

ta pogoda

Taką pogodę, jaka jest teraz za oknem, najlepiej przespać. Nie każdy może sobie na to pozwolić.... z wyjątkiem kotów ;)
Oto jak Tosia leni się CAŁY dzień.



wtorek, 18 listopada 2014

wycieczka na plac budowy

Jak wiecie z poprzedniego posta, Witek bardzo chętnie wybrał się na wycieczkę. Na miejscu jednak trochę wymiękł i chwilkę zastanawiał się czy opuszczać transporterek wyłożony ulubionym kocykiem :P
 
 
Niby jest Pańcia, powinno być bezpiecznie, ale jednak obco.
 
Ale Witek to odważny kotek i po kilku sekundach zastanowienia wystrzelił z transporterka jak dynamit i wlekąc brzuch po ziemi (jednak trochę zestrachany) udał się do pokoju z pudłami, bo tam jest się gdzie schować.
 
Niby zapachy znajome, ale jednak jakoś tak strasznie
 
 
Przez chwilę miałam wyrzuty sumienia, że go zabrałam. Bo jednak widziałam po nim cały ten stres.
 
Stres trwał zaledwie kilkanaście minut, a po tym czasie kotecek się troszkę oswoił i wyluzował. Znalazł znajomo pachnący fotel i drapak i jakby zrozumiał o co w tym wszystkim chodzi.
 
 
 
Oczywiście to moja dalece idąca nadinterpretacja, że ZROZUMIAŁ.... Ale jak inaczej sobie wytłumaczyć, widząc, że kot swobodnie śpi na swoim drapaczku, mruczy, ugniata łapeczkami, łasi się o moje nogi..... Chyba naprawdę zrozumiał, że wcale nie zamierzam go porzucić, skoro na nowym miejscu jest drapak ;)
 
 
Pozwalał sobie na małe drzemki, chociaż spał czujnie i jak tylko zniknęłam mu z oczu dreptał za mną. Luz luzem, ale jednak trzeba tej Pańci pilnować, żeby nie zniknęła.
 
 

niedziela, 16 listopada 2014

wycieczka

Wyjęłam dzisiaj z szafy transporter i ......


Tosia z Dyziem udali, że ich nie ma w domu. W końcu transporter oznacza jedno: wyjście do lekarza.


Zawołałam Witka. On jest niezawodny. Od razu usadowił się w środku i czekał, gdzie to szykuje się wycieczka ;)


No to gdzie Pańcia jedziemy?
Jestem zwarty i gotowy do drogi





piątek, 14 listopada 2014

"Jak kot z kotem"

Przygotowując się do powiększenia kociej rodziny dobrze zasięgnąć chociażby teoretycznej wiedzy, jak to zrobić, żeby nie wyrządzić sobie, a przede wszystkim kotom, krzywdy. Ja przygotowywałam się teoretycznie z książki JAK KOT Z KOTEM Pam Johnson-Bennett. Wiele rzeczy robi się intuicyjnie, ale książka wskazała mi wiele rozwiązań, o których nie miałam pojęcia.

W książce znajdziemy:

  • zrozumienie kociej hierarchii, życia społecznego
  • świat kociej komunikacji
  • jak kot postrzega terytorium
  • jak wprowadzić nowego kota
  • jak się bawić z kotem
  • jak powinien przebiegać proces karmienia
  • jak rozwiązać sprawę kuwety
  • o drapaniu i drapakach
  • obszerny rozdział o agresji
  • jak zarządzać stresem
  • o starości kotów i związanych z tym procesem chorobach

Myślę, że jest to przydatna książka dla każdego, kto chce bardziej zrozumieć zachowanie swojego kota i podstawowa lektura dla początkujących posiadaczy kotów i powiększających swoje stadko.

środa, 12 listopada 2014

śniadanie mistrzów

Ostatnia część kotów z Egiptu.






Pełna kultura, siedzenie przy stole to podstawa



Koniecznie trzeba obniuchać, co jedzą ludzie



Trzeba też obniuchać, co piją



Podzielcie się posiłkiem! Takim mordeczkom odmówicie???



Będziemy tak patrzeć, a co! Wywieramy presję!

poniedziałek, 10 listopada 2014

czwartek, 6 listopada 2014

Witek na gigancie

Nasi stali Czytelnicy dobrze wiedzą, że Witek to mały uciekinier. Zawsze jednak ucieka na moich oczach i przeważnie boso biegam za nim po klatce. Dzisiaj było inaczej. Witek uciekł mojej mamie niezauważony....
 
 
Ostatnio, przyznaję się bez bicia, poświęcam mu mało czasu. Nie mam czasu na mizianki. Remont to masa zakupów i pracy, ciągle mnie nie ma. Chwilowo znowu mieszkamy u rodziców, co wydawało mi się korzystne dla Witka, bo ma towarzystwo kotów i mojej mamy. Ale nie wiem co siedzi w kociej głowie. Mogę się domyślać, że Witek czuje się porzucony i oddany z powrotem mojej mamie? I ucieka, myśląc, że jestem w poprzednim mieszkaniu, bez niego.
 
 
Wieczorem telefon od mamy:
 
-Nie ma Witka!
-Jak to nie ma? Na pewno gdzieś śpi schowany.
-No nie ma! Szuram jedzeniem, a on nie przybiega.
-Na pewno gdzieś jest
-Ktoś puka do drzwi (urwane połączenie)
 
 
Czekam..... czekam..........
 
 
- Znalazł się! Sąsiadka go przyniosła!
-Jak to sąsiadka go przyniosła?
- No musiał uciec, jak W. wychodził, a ja nie zauważyłam. Pobiegł na piąte piętro i dobijał się do sąsiadki do drzwi. Skakał po jej klamce.  
 
 
Prawdopodobnie było tak, że Witek dał nogę i biegł pod drzwi naszego mieszkania. Jednak ta część klatki bywa zamknięta za dodatkowymi drzwiami, więc zaczął biec schodami w górę. Dobiegł na ostatnie, piąte piętro i stracił orientację. Skakał po klamce sąsiadki, która mieszka w naszym pionie, więc może coś mu się kojarzyło, że wraca do dobrych drzwi. Miał szczęście, że trafił na kociarę. Sąsiadka wiedziała, że to nasz kot, więc wzięła dziada na ręce i przyniosła. Znowu Witek miał więcej szczęścia niż rozumu..... Nie mam siły do tego małego uciekiniera!!!! Jakby pobiegł na dół, teraz pewnie szukałabym go po osiedlu.... Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać!  
 
Byłam na niego zła! Bardzo zła. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że miałby zginąć. No ale jak patrzę na to śpiące, rude futerko i ten różowy, lekko piegowaty nosek, cała złość mi przechodzi. Mam nadzieję, że całe to szaleństwo minie, a Witek odzyska swój spokój i znowu będzie moim kochanym, miziastym i rozmruczanym kotkiem. Bo chwilowo jest chyba na mnie obrażony, ze znowu mieszka z Dyziem i Tosią.....
 
 


wtorek, 4 listopada 2014

Koty w Egipcie - plaża

Plaża z poniższych zdjęć to takie miejsce, w którym chciałabym się znaleźć chociaż na godzinę z moim aparatem ;)
 
 





Nie przeszkadzajcie! Poluję!



Biegnę do was najszybciej jak mogę


Ten leżak jest spoko, ale nie taki mięciutki, jakbym chciał....


Podzielisz się leżakiem? Twój wygląda na wygodniejszy







sobota, 1 listopada 2014

Koty w Egipcie - hotel

Kiedy mój brat wrócił z wakacji spędzonych w Egipcie od razu mi zakomunikował, że muszę zrobić post o kotach w Egipcie, bo zrobił wiele zdjęć. Wreszcie, po roku (!), zabrałam się do tego. Ponieważ zdjęć jest sporo, będzie w częściach ;)
 
Dzisiaj koty w hotelu. Chodzą sobie spokojnie po korytarzach, siedzą lub leżą. Nikt ich specjalnie nie przegania. Po prostu są. Zapewne wynika to z tradycji tego miejsca. Każdy, chociażby pobieżnie, wie że w starożytnym Egipcie koty były uważane za zwierzęta niezwykłe, czczono je i uwielbiano. Zabicie kota kończyło się śmiercią oprawcy.
 
 




 
 
Stary! W tym pokoju mieszkają kociolubni. Pakujemy się do środka!!!!
 



To czym mnie poczęstujecie w ramach początku ładnej znajomości???

 
Nie jestem osobą ciepłolubną aż tak, żeby spędzać wakacje w ciepłych krajach. Ale dla takich zdjęć mogłabym się teleportować do Egiptu na kilka godzin ;)