czwartek, 28 lutego 2019

podsumowanie lutego

Dnia przybyło, więc idzie ku lepszemu.... ;) I słońce częściej się pojawia!


Kiedy tylko pojawiło się słońce w połowie miesiąca, zarówno ludzie, jak i koty zaczęli ładować słoneczne baterie ;)


Ksenia mnóstwo czasu spędza na oknie, nie ważne czy jest słońce czy go nie ma.


Czy Wasze koty dostały jakieś upominki z okazji Dnia Kota? Moje koty często dostają prezenciki bez okazji. No ale w ich święto nie mogło zabraknąć chociażby symbolicznego podarunku. Każde z nich dostało myszkę. Obie zagarnęła Ksenia, bo Witek pogardził 😼


Piłeczkę też powitała radośnie. Ona uwielbia nowe zabawki i autentycznie się z nich cieszy!


Bo w Dzień Kota wolno więcej....





Dzień Kota i Walentynki występują w kalendarzu blisko siebie, więc można je połączyć. Z tej okazji kotki dostały zestaw próbny Zoolove. Pomyślałam, że fajnie wpisuje się w walentynkowy klimat ;) Sami widzicie, czy chcę czy nie, trochę się poddaję tym komercyjnym świętom :D Haha 😁



Muszę przyznać, że skład jest wzorowy i to głównie przekonało mnie do zakupu. Nie zamierzam eksperymentować z jakimś dziadostwem na kotach. Te czasy mam już za sobą.

Jest to karma uzupełniająca. W opakowaniu mamy trzy puszki po 70g, dwie z kurczakiem, jedna z tuńczykiem. Cena jest dosyć przystępna, biorąc pod uwagę jakość jedzenia. Skład puszki z kurczakiem: filet z kurczaka 75%, bulion 24%, ryż 1%. Skład puszki z tuńczykiem: tuńczyk 75%, bulion 24%, ryż 1%.



Kolacja prawie przy świecach ;)



Kolorystyka etykiet wpisuje się w moją ulubioną ;) To taki mały szczegół, nieistotny jeśli chodzi o jakość produktu, ale ważny dla estetki :)



Podobna kolorystyka miseczek zupełnie przypadkowa (hahaha) 😄



No i chwila niepewności, czy kotkom będzie smakowało. Z nowościami nigdy nic nie wiadomo.



Zjedzone w mig! O tym, że smakowało niech świadczą wylizane miseczki 👍



 Sama sobie pij kawę, ja tam wolę chrupy!


Ta mała wlezie dosłownie wszędzie...


Uwielbiam te wieczory, kiedy siedzę i przygotowuję wpisy na bloga, obrabiam zdjęcia... To taki czas tylko mój ;) Już kilka marcowych wpisów jest w przygotowaniu! 💪


poniedziałek, 25 lutego 2019

czytanie z kotem (13)

Przepadłam. Tak krótko mogę podsumować książki Jojo Moyes, które dotychczas przeczytałam. A drugie tyle stoi na półce i czeka ;)

Zaczęłam od książki "Ostatni list od kochanka". Wiem, że tytuł może zniechęcać, ponieważ brzmi jak tanie romansidło... Nie da się ukryć, że książki tej autorki to typowa kobieca literatura, ale napisana w fajny i interesujący sposób. Tutaj mamy do czynienia z ciekawym zabiegiem, a mianowicie śledzimy losy bohaterki współczesnej oraz losy innej bohaterki sprzed lat. Nasza bohaterka współczesna trafia na listy kochanków i chce dotrzeć do tej historii i jej bohaterów. My jako czytelnicy, poznajemy historię miłości tych ludzi. Ale czy pozna ją współczesna dziewczyna? Tego oczywiście Wam nie zdradzę, bo może akurat ktoś jeszcze nie czytał, a ma taki zamiar ;) W każdym razie polecam. Książka dosyć gruba, napisana drobną czcionką, czyli to co tygrysy lubią najbardziej :D 526 stron przyjemności! 


Początek książki może wydawać się męczący i skomplikowany, ale to tylko dlatego, że przeskakujemy w akcji, między rozdziałami o kilkadziesiąt lat. Kiedy już poznamy główne bohaterki, czytanie jest łatwiejsze i tworzy logiczną całość. Zakończenie jest dosyć zaskakujące. Jak lubicie tego typu literaturę, to polecam ;)

Do książki obowiązkowo kot i jakieś fajne ciacho ;)

Później przeszłam do innych książek Jojo Moyes, ale o nich napiszę innym razem. Niemal jednym  tchem przeczytałam dwie części, opisujące losy tej samej bohaterki, ale akurat dzisiaj dowiedziałam się, że jest jeszcze trzecia część, więc kompleksowo podsumuję je przy kolejnej okazji ;) A swoją drogą książka czeka na mnie grzecznie na półce, a ja nie wiedziałam, że jest kontynuacją moich ulubionych, jak do tej pory, książek Moyes ;) Brawo ja!

A ostatnio przeczytałam najnowszą powieść autorki pod tytułem "Srebrna Zatoka". Akcja iście wakacyjna, ale jakoś nie mogłam wytrzymać do urlopu ;)  Główna bohaterka ma za sobą trudne doświadczenia i dochodzi do siebie w malowniczych okolicznościach przyrody dzikiej części australijskiego wybrzeża. Ponadto mamy walkę z korporacją budującą w tytułowej zatoce nowoczesny hotel, który jest zagrożeniem dla przyrody i humbaków, które pojawiają się w zatoce. No i mamy przedstawiciela tej korporacji, który.... Nie, nie, tego Wam nie zdradzę ;) Przeczytacie, to się dowiecie ;)


W książce znowu mamy ciekawy zabieg, a mianowicie, autorka przedstawia nam sposoby myślenia i perspektywy różnych bohaterów. Początkowo ciężko się zorientować kto jest kim, ale już po kilku rozdziałach można powoli poznawać poszczególne postacie.


Czy ktoś z Was czytał? Jakie są Wasze wrażenie? A może czujecie się zachęceni do przeczytania? Dajcie znać ;) A poniżej kulisy sesji z kotem....kiedy chcesz, żeby kot ładnie pozował z książką, ale kot ma inne plany ;)


sobota, 23 lutego 2019

kocio-kocie relacje (5)

Wpis z tej serii miał być jeden. A powoli stała się to systematyczna seria. No ale czasami są takie zdjęcia, jak te poniżej, które tak bardzo wpisują się w ten temat ;) Bo co tu dużo pisać, opowiadać, jak wszystko widać na zdjęciach. 


Mała nie odpuszcza i często zaczepia Witka do wspólnej zabawy. Witek nie zawsze ma ochotę na przepychanki, ale czasami skusi się na małe kotłowanko na dywanie.


Hej! Mała! Ale śmierdzi ci noga!!!!!!


Daj, to ci umyję tego śmierdziela!


Fuj! No jak można tak śmierdzieć?


Ale w sumie popatrzcie na nią! To nie jest normalne stworzenie, więc czego się spodziewać po takim świrze? 

 

środa, 20 lutego 2019

obalamy mity o kotach cz.1 - kot w pustym mieszkaniu

Mamy XXI wiek. Wszystko się rozwija, technika, medycyna. Ogólnie postęp cywilizacyjny jest duży i szybki. Ludzie są coraz lepiej wykształceni, przybywa nam magistrów i doktorów. A pomimo to, pewne mity, stereotypy i przesądy mają się świetnie. Nie wiem jak to jest możliwe. I mówię tutaj nie tylko o mitach dotyczących kotów, ale ogólnie. Nie rozumiem, jak ludzie mogą wierzyć w jakieś głupie zabobony i powtarzać te głupoty. Ostatni przykład? Już wiem, ostatnio zostałam uświadomiona, dlaczego na moim koncie nie gromadzą się miliony. Zawsze myślałam, że żeby dobrze się wiodło, trzeba ciężko pracować, albo przynajmniej pracować i oszczędzać... a tu się okazuje, że wystarczy w wigilię wykąpać się w pieniądzach! Voila!!! Ot cały sekret, tyle lat zmarnowanych....


Ale wróćmy do kociego tematu. Postanowiłam rozprawić się z najgłupszymi mitami i stereotypami dotyczącymi kotów. Słyszę je na okrągło i szczerze mówiąc mam już trochę dość.... Już nawet nie chodzi o to, że powiela się głupoty, ale są to niekiedy stwierdzenia bardzo krzywdzące i stwarzające zagrożenie dla kota.



Ostatnio usłyszałam, że ktoś myśli o zwierzątku dla dziecka. Piesek to duży obowiązek, bo przecież trzeba wychodzić na spacery, więc kupmy sobie kotka. Kotek może zostać sam w mieszkaniu na kilka dni, bo jest samoobsługowy....

Nie, ludzie! To tak nie działa! Kot nie może zostać na kilka dni sam w mieszkaniu! A przynajmniej nie powinien. To łączy się ze stwierdzeniem, że przecież kot przywiązuje się do miejsca, nie do człowieka, więc wszystko mu jedno czy jest z opiekunem czy sam, grunt że w swoim mieszkaniu z pełnymi miskami.


Chyba już swoją opowieścią na temat moich relacji z Witkiem udowodniłam, że kot ogromnie przywiązuje się do człowieka! Kocha go i wita, zadowolony, że opiekun wrócił do domu. Codziennie mam pod drzwiami komitet powitalny. Poza tym większość kotów lubi mieć czystą kuwetę, a same sobie jej nie posprzątają, kiedy zostaną same. Koty, nawet te niedotykalskie, lubią być w pobliżu swojego człowieka, czuć jego obecność. Kot pozostawiony sam sobie, będzie się nudził, może coś zniszczyć i popaść w depresję.


Jeżeli planujemy wyjazd powinniśmy zagwarantować naszemu kotu w tym czasie opiekę. Najlepiej jak do kota będzie ktoś przychodził, żeby go nakarmić, posprzątać w kuwecie i pobyć z kotem. Drugim rozwiązaniem jest powierzenie kota komuś, kto zabierze go do siebie. Najmniej stresującym jest dom bez innych zwierząt. Znam takie przypadki i wiem, że to rozwiązanie dobrze się sprawdza. W ostateczności pozostaje koci hotel. Takie przypadki też znam, że znajoma zostawiła w takim hotelu kota i miał się dobrze. Osobiście nie zrobiłabym tego swoim kotom, ale pewnie dlatego, że mam możliwość, aby miały opiekę w swoim domku. Każde rozwiązanie jest lepsze od pozostawienia zwierzęcia w całkowitej samotności.

niedziela, 17 lutego 2019

łowicka elegancja


Kilka tygodni temu moja mama kupiła psu nowe ubranko na zimę. Dla żartu ubrałyśmy kota i pomyślałam wtedy, że pomysł nie jest głupi. Moje koty nie są kotami wychodzącymi, siedzą w domu, ale są takie chwile, że nawet zimą, w mróz, trzeba kota zabrać do lekarza.


Kilkanaście dni później, w ramach Plebiscytu Sfinksy (zagłosuj tutaj), zobaczyłam, że do przetestowania są ubranka dedykowane dla kotów. Co prawda ubranka szyte są z  myślą o kotach rasy Sphynx lub Peterbald, ale testerami mogły zostać koty innych ras ;)


Jak możemy przeczytać na stronie Z&A Pet Wear ubranka mają specjalnie zaprojektowany kształt, aby idealnie pasowały i nie uwierały. Uszyte z delikatnych materiałów, które nie podrażniają wrażliwej skóry kotów powyższych ras.


Na stronie możemy zobaczyć wiele wariantów kolorystycznych tych ubranek. W sumie podoba mi się większość wzorów, ale kiedy odezwała się do mnie pani Magdalena, w celu ustalenia wymiarów kota, dla którego dedykowane będzie ubranko i zapytała, który wzór wybieram, nie miałam wątpliwości, że najchętniej zobaczę Witka w motywie łowickim (aczkolwiek nie ukrywam, że przeszło mi przez myśl, żeby jednak ubrać go w delikatny róż z popielem :D).

źródło: petwear.com

Dużym wyzwaniem było zmierzenie Witka. O ile szyję jakoś zmierzyłam, o tyle mierzenie brzucha spotkało się z dużą dezaprobatą ze strony rudzielca. Nie obyło się bez małego przekupstwa w postaci kociego kabanosika....

Kiedy ubranko do nas przyszło, byłam zachwycona. Witek oczywiście wprost przeciwnie ;)


Ubranko jest cudownie wykonane, z przyjemnej w dotyku dzianiny dresowej. Wewnętrzna część jest uszyta z delikatnego polarka, co ma znaczenie dla kotów ras "nagich", pewnie mniejsze dla futerkowców. Wewnętrzna część jest na tyle ładnie wykonana, że jak dla mnie ubranko może być dwustronne. I zdecydowanie jest ciepłe przez tę podwójną warstwę materiału. Produkt już na pierwszy rzut oka wyróżnia się porządnym wykonaniem i dbałością o detale, takie jak metka z eko skóry.


Fajnym rozwiązaniem w ubranku z modelu Tuba, jest specjalne pojedyncze wycięcie na przednie łapki. Sprawia, że ubranko wygodnie i bezproblemowo zakłada się kotu, a zwierzak ma swobodę w poruszaniu się.


Witek w trakcie ubierania oczywiście zaprotestował i nafuczał na mnie. A kiedy szedł, lekko poruszał się na ugiętych łapkach. Jednak bardzo szybko przyzwyczaił się do ubranka i poruszał w nim swobodnie. Ubranko jest na tyle ciepłe, iż mam nadzieję, że Witek w chłodne dni będzie mógł wychodzić wreszcie na balkon, który tak uwielbia. Na razie go jednak nie wypuściłam, bo wiem, że z radości wytarzałby się w liściach, które wiatr nawiał nam w kąty, a szkoda brudzić tak ślicznego wdzianka ;)


Uwielbiam ludzi z pasją. Zazdroszczę im (tak całkiem pozytywnie), że potrafią ze swojej pasji uczynić sposób na życie. Produkty Z&A Pet Wear to polski hand made, w którym widać uczucie. Pani Magdalenie gratuluję pomysłu i zdolności oraz życzę sukcesów w prowadzeniu firmy. Wspierajmy polskie rękodzieło!


W ofercie mamy także bandanki, muchy i bluzy dla piechów.  Już widzę Adkę w pięknej bandance! Chociaż w ubranku też pięknie się prezentuje ;)


I udowadnia, że nawet w kocim ubranku dobrze wygląda.


Pani Magda ma ślicznych pomocników, Zoyę i Api, którzy z pewnością, jak to koty, pomagają w szyciu, świetnie pozują do zdjęć, a swoich inicjałów użyczyli dla nazwy firmy ;) Z takimi towarzyszami musi się udać!

źródło: petwear.com

Po publikacji zdjęć Witka w ubranku spotkałam się, z nielicznymi, ale jednak, komentarzami, że to przesada, że nie można tego robić kotu. Uważam, że przesada nie jest dobra w żadnym kierunku. Nie dajmy się zwariować! Po pierwsze myślę, że nie ma nic złego w ubraniu dla kota, zwłaszcza, jeżeli musimy wziąć zwierzaka w chłodny dzień do lekarza lub kiedy zabieramy kota na spacery. Kilkanaście lat temu nie do pomyślenia było ubieranie psów w kurteczki i buty, a dzisiaj jest to czymś całkowicie naturalnym. Wyluzujmy i dajmy żyć innym ;) Jak widać, Witek nie ucierpiał podczas noszenia ubranka, może jedynie ucierpiała jego kocia duma z powodu kwiecistego wzoru, ale kabanosiki załagodziły sytuację!


Ksenia pozazdrościła starszemu bratu ślicznego ubranka. Niestety jest za mała i za szczupła na to dedykowane dla Witka ;) Utonęła w bluzie i wyszła otworem na szyję :D