środa, 31 października 2018

podsumowanie października

Te podsumowania kolejnych miesięcy uświadamiają mi, jak szybko biegnie czas. To jest wręcz nieprawdopodobne!


Drugim wyznacznikiem czasu zdecydowanie jest Ksenia. Jest z nami już trzy miesiące, a wydaje mi się, że tak niedawno ją przywiozłam....



Na początku jesieni, pogoda nas rozpieszczała. Nie ma co narzekać, można było nacieszyć się pięknymi kolorami!


Październik to miesiąc, kiedy obchodzimy umowne urodziny Witka. Dokładnie pamiętam ten chłodny wieczór, kiedy wyszłam go tylko poczęstować chrupkami.... I tak minęło 6 lat! 


Październik to słońce i kolorowe drzewa, które zawsze rekompensują mi swoją urodą ten smutny czas. Smutny, bo dni stają się takie krótkie.... Niestety nie poświęciłam na fotografowanie jesieni tyle czasu ile bym chciała, ponieważ przeczołgały mnie jesienne przeziębienia. Bardzo się cieszyłam, że cały poprzedni sezon jesienno-zimowo-wiosenny udało mi się ani razu nie zachorować. Za to teraz dopada mnie co chwilę, może organizm odreagowuje wiosenne stresy.....



Na szczęście koty wspierały mnie w chorobie 😉




Może długie wieczory będą sprzyjać jakimś rękodzielniczym poczynaniom? Niewiele ostatnio mi się chce. Wyklejam kolejny obraz Rosiny, ale idzie powoli.


Chciałabym wrócić do decoupagu, ale mały kot mocno utrudnia takie prace 😉 Udało mi się przygotować tę oto deseczkę na aukcję charytatywną, jednak łatwo nie było....


Każdy słoneczny dzień cieszy niesamowicie!



Witek ma swój pomysł na jesień....przespać. Też bym tak chciała 😉


Na koniec zostawiam Was z moim ulubionym zdjęciem, życząc ciekawego listopada! Pogoda znowu nas rozpieszcza, co bardzo mnie cieszy ;)


niedziela, 28 października 2018

kocie gadżety (19)

Dawno nie było posta z kocimi gadżetami. A ciągle ich (stety - niestety) przybywa ;) Ale co tam, grunt to cieszyć się z drobnostek i sprawiać sobie przyjemność ;)

Taki piękny prezent dostałam :)



Etui na tablet. Delikatny koci motyw. Kupiłam sobie etui z samymi kotami, było piękne...ale niestety nie pasowało na mój model :( jak blondynka zamówi etui.......



Case na telefon. Znalazłam z moim ukochanym motywem!!! Rosina nadal u mnie rządzi.


Kontynuując motyw Rosiny, na przedpokój trafiły nowe kocie obrazki, ponieważ dorwałam serwetki z reprodukcjami, których jeszcze nie mam.



I jeszcze upolowane kocie breloki. Zamówiłam dwa, jeden zostanie ze mną, drugi trafi na aukcję charytatywną.


Kocia bransoletka, w której centralnym elementem jest kocia główka zalana żywicą. Prezent od Obrazem w słowo


Bransoletka z kotkiem firmy Lilou, prezent urodzinowy.



Kocie kolczyki.


Na aukcji charytatywnej wylicytowałam ten oto piękny wisiorek. Haft koralikowy, który koniecznie muszę sobie przypomnieć, bo dawno nic nie szyłam ;) Wisiorek dodatkowo był pięknie zapakowany. Cudo!



Kubek termiczny.


Najnowszy zakup to etui na karty. Róż i koty, no jak się oprzeć? No jak? 😁


Pokusy z kocim motywem są dosłownie wszędzie! Człowiek nigdzie nie jest bezpieczny :) Ostatnio w TKMAXX widziałam piękne, duże bombki KOTY. Dosyć drogie, bo chyba 35 zł za sztukę, ale donoszę uprzejmie, gdyby ktoś z Was był zainteresowany. Ja sobie darowałam, bo bombki były szklane, a ja przy tym pomiocie diabelskim czyli Kseni, chyba nie zaryzykuję w tym roku wieszania na choince szklanych bombek...tak na wszelki wypadek ;)

piątek, 26 października 2018

kartonowy prezent

Czy robicie swoim zwierzakom prezenty? ;) Ja postanowiłam uczcić rocznicę przybycia do nas Witka. Nie znamy dokładnej daty jego urodzin, nie wiemy ile ma lat, więc świętujemy umowne urodziny, czyli datę, kiedy pojawił się u nas w domu. W tym roku Witek dostał drapak, który miałam od dawna na oku.


Czemu tak długo zwlekałam z zakupem? Chyba głównie cena grała tutaj rolę, jak na drapak kartonowy jest drogi. Ale kiedy nadarzyła się okazja - 20%, postanowiłam zaszaleć. Nic tak na kobietę nie działa, jak promocja, prawda? :P


Po kilku dniach testowania i obserwowania kotów dochodzę do wniosku, że było WARTO ;)


Ksenia mało korzysta z drapaka, a jak już, to bawi się na nim lub leży, ale go nie drapie. 



Chyba musi jeszcze nauczyć się z niego korzystać... Za to prezentuje się na drapaku wyśmienicie. Czyżby rosła nam mała gwiazdeczka....


Za to Witek już po pierwszym wejściu na drapak wiedział, jak z niego skorzystać ;)


Poza tym uwielbia na nim leżeć i spać. Czy widzicie tę szczęśliwą mordeczkę?


Na drapaku można się także umyć ;)


Co myślę o drapaku? Na pewno jest ładny. Wreszcie drapak kartonowy nie szpeci mieszkania. Wybrałam wersję białą, ale wahałam się jeszcze przy popielu. Te uniwersalne kolory pasują do każdego wnętrza. 


Dużym plusem jest rozmiar. Nawet taki duży kot jak Witek może się rozłożyć i wygodnie się wylegiwać. 


Dolna półka jest raczej dla małego lub zgrabnego kota. Taki grubasek, jak Witek tam nie wejdzie.


Drapak zużywa się jak każdy inny kartonowy drapak. Więc kot drapiąc śmieci, taka dola z kotami ;)
Drapak jest bardzo stabilny. Nie przechyla się pod wpływem ciężaru kota. Bawią się na nim jak szalone!

Gluby!!!! Umiesz tak?????

Pewnie nie umiesz tak, bo jesteś gluby!


Pomimo dość wysokiej ceny nie żałuję zakupu. Ładny mebel, który sprawia kotu radość. To jest warte tych wydanych pieniędzy ;) Poza tym produkt jest polski i płacimy też za pomysł. Myślę, że warto wspierać takie inicjatywy i polskich producentów. Drapaki występują w różnych wersjach i kolorach, a na stronie znajdziemy także legowiska i budki (www.mykotty.pl). Drapak zapakowany był w solidne pudło, które przez długi czas także stanowi dużą atrakcję dla kotów ;)


Popatrzcie na nich, jak ich nie kochać!!!


wtorek, 23 października 2018

śniadanie i kolacja mistrzów

Ile mały kot potrafi zjeść! Ksenia zjada jak leci, czy to jej, czy Witka... Nie ma znaczenia, ważne, żeby się  najeść. Coś mi się wydaje, że ona kocha jedzonko jeszcze bardziej niż Witek....




Już kiedyś pisałam o tym, że mała dostaje mokre jedzenie z Animondy. Daję jej na przemian z Cosmą. 




Ostatnio zamówiłam Animondę także Witkowi. Jadł, ale momentami kręcił coś nosem. Zwłaszcza wersja dla kastratów nie podeszła pod jego gust.... 




Więc wróciliśmy do jego ulubionego Schesira ;) Bo wiadomo...z kotem nie wygrasz! Nie próbuj nawet. 




Od kiedy jest z nami maluch, Witek dostaje więcej mokrego, bo jak mała dostaje karmę mokrą, a on chrupki, patrzy na mnie ze strasznym wyrzutem w oczach. Może mu się wydaje, że ten kto dostaje puchę jest bardziej kochany????




Ksenia natomiast niezbyt chętnie je chrupki, więc dostaje je rano, kiedy jest najbardziej głodna lub dodaję jej do mokrego. Sami widzicie, karmienie kotów to nie taka prosta sprawa.... ;)



Ogólnie jedzą dużo 😜 Czasami śmieję się, że puszczą mnie z torbami! Ale kiedy widzę, jak ochoczo wylizują miseczki, głośno przy tym mrucząc, serce mi się raduje i nie umiem im odmówić tych puszeczek. Poza tym wychodzę z założenia, że każde hobby kosztuje, a moją największa pasją są te dwa huncwoty! Znacie to określenie? 




Jedzą na wyścigi, zwłaszcza mała wcina jak odkurzacz. I szybko próbuje jeszcze podjeść Witkowi. Wzajemnie sprawdzają swoje miski, trzeba koniecznie sprawdzić co miał ten drugi.



Rytualna zamiana miseczek. 
 




A na sam koniec zostaje Ksenia. Witek odchodzi na bok, zaczyna się myć, oblizywać, a ona.... pucuje miski do czysta.




Mniam, mniam jakie dobre. Chociaż ostatnio Witek odmówił kurczaka z krewetkami....chyba ma za dobrze, łajza jedna!!!!




A po kolacji jest mycie i ...... gonitwy. Witek chętnie poszedłby spać, za to mała ma jeszcze mnóstwo energii do zabawy. Ogólnie mała jest..... dobra to już opowieść na kolejny wpis ;)

A rano znowu oboje uprawiają japy darcie o żarcie....


Ostatnia kolacja. Filmik w przyspieszonym tempie, bo kto by zniósł 6 minut oglądania jedzących kotów..... chyba tylko ja. Bo ja na nich mogę patrzeć i patrzeć ;)