wtorek, 31 lipca 2012

lampa

Pańcia wreszcie zakupiła lampę, którą można wąchać do woli, bez groźby oparzenia pysiunia!
Przydaje się to, kiedy do lampy wleci jakiś robaczek, można wsadzić mordeczkę i go powąchać, zaznajomić się z nim.



poniedziałek, 30 lipca 2012

gryzący stwór

Podobno nie gryzie się ręki, która karmi.
Dlaczego?
Bo mordka uschnie ;-)

Ale noga... Noga to zupełnie inna sprawa!

piątek, 27 lipca 2012

zabawka na sznurku

Jedną z ulubionych zabawek Dyzia, jest piłeczka na sznurku. Po kilku miesiącach piłka jest już mocno zmęczona, ale nadal daje radę w kocich zabawach. Bardziej od samej piłki, Dyzia kręci sznurek. Ale akurat to nic dziwnego, wszak Dyziek to SZNURKOWY POTWÓR ;)


Taką zabawkę można śmiało samemu zrobić w domu. Wystarczy kawałek jakiegokolwiek sznurka i coś przywiązanego na końcu. Teraz trzeba trochę pomachać ową zabawką i zabawa gotowa. A nic tak nie zbliża właściciela do kota i kota do właściciela, jak wspólna zabawa ;-) Po zabawie koniecznie trzeba pamiętać, żeby taką zabawkę schować. Kot nie powinien się nią bawić bez nadzoru człowieka, ponieważ łatwo może się zaplątać w sznurek i tragedia gotowa.


A teraz wyjaśnienie, dlaczego Dyziu to sznurkowy potwór. On nie przejdzie obojętnie obok sznurka. Każdy musi być zaatakowany. Dlatego ubieranie butów to pewne wyzwanie, ponieważ Dyziu kręci się obok i ciągnie za sznurówki. Kilka razy zawisł na mnie, wczepiony pazurami w uda, tylko dlatego, że miałam tasiemkę od bluzki zawiązaną na plecach. Takich przykładów można mnożyć i mnożyć. Właściciele, zwłaszcza małych kociaków, powinni dokładnie obejrzeć swoje mieszkanie pod kątem sznurków, kabli i tym podobnych. Kocia fantazja jest nieograniczona i może sprowadzić na kota kłopoty.

czwartek, 26 lipca 2012

A za szybą

Jak zawsze zastała mnie północ. Mówienie sobie, że 'dzisiaj położę się wcześniej' nie ma sensu ;)

Na moim łóżku właśnie leży wywalony rudy kot, chociaż czy on jest rudy????! W dodatku szalikowiec. Aktualnie w zielonym szaliku. Oczywiście zdjęcia szalikowca niebawem ;-) Dyziu lubi moje łóżko, najbardziej jak mnie w nim nie ma....

A ja wygrzebałam w plikach zdjęcie szalikowca zza szyby. Czerwcowe.
Co on tam widzi, za tą szybą?


A widzi takie rzeczy. Niestety zapowiada się jutro deszczowy dzień u nas. Dzisiaj było pochmurno, ale deszcz bardziej straszył niż padał. Teraz pada. Może do rana przestanie.









wtorek, 24 lipca 2012

Zalew

Jak dobrze mieć blisko domu fajne miejsce do spacerowania. Moja dzielnica, pod tym względem, jest wyjątkowa ;)

Nad Zalewem zawsze jest sporo ludzi. Ale wieczorem, kiedy jest spokojniej, kacza mama bierze na wycieczki młode. Cudny widok!

 Niestety, nad Zalewem żadnego kota nie spotkałam ;)

sobota, 21 lipca 2012

kocie wąsy

Po co kotu wąsy?
Bo jakby wyglądał kot bez wąsów?


Wąsy w ciemności pozwalają wyczuć kotu drogę. Pełnią rolę "czujki" ;) Poza tym odgrywają dużą rolę w wyrażaniu emocji. Zaciekawiony lub zezłoszczony kot nastawia wąsy ku przodowi. Przestraszony kot kładzie wąsy do tyłu.


Kocie wąsy to WIBRYSY. Większość kotów ma 24 wąsy, umieszczone po obu stronach nosa w czterech rzędach. Co zadziwiające, górne i dolne rzędy poruszają się niezależnie od siebie!

To jest kolekcja wibrysów moich kotów ;-) To nie jest tak, jak myślicie! Nie wyrywam ich. Kotom wibrysy same wypadają i odrastają. Znajduję takie czasami gdzieś na podłodze lub na biurku. Jest to zjawisko normalne. Niepokojące powinno być dla nas nadmierne łamanie się wibrysów. Może oznaczać brak ważnego składnika diety w pokarmie kota. Na początku, kiedy nie znaliśmy się ani na kotach, ani na ich żywieniu, kupowaliśmy przeważnie Pchełce Whiskas. Miała normalne wąsy, ale nie jakieś supeł ładne i zdrowe. Kiedy wprowadziliśmy jej lepszy pokarm, po kilku miesiącach wyrosły jej piękne, długie i zdrowe wibrysy. To mówi samo za siebie ;-)


Tutaj prezentuję dwa wibrysy Tosi. Zauważyłam, że Tosia kiedy śpi, ma wibrysy złożone, zwarte. Pewnie, żeby jej się nie połamały w trakcie snu ;-)


Ten zakręcony wibrys należał do Dyzia. Nic dziwnego, jaki właściciel, takie wąsy ;-)


Kotom wibrysy wyrastają także na policzkach, nad oczami, takie dwa małe na nosie oraz po wewnętrznej stronie przednich łapek.

czwartek, 19 lipca 2012

Za firanką

Dyziek bardzo lubi spać na parapecie lub w pobliżu okna, dlatego powstała mała kolekcja zdjęć "firankowych" ;)







środa, 18 lipca 2012

Jedzonko

Co oznacza dla nas alergia pokarmowa???

Koty jedzą wyłącznie suchą karmę. Sporadycznie dostają mokrą.
Do tej pory myślałyśmy, że dajemy kotom jedną z najlepszych karm. Główny dietetyk kotów (moja mama) doszła do wniosku, że mają jeść dobrze i zdrowo. Po rozeznaniu tematu decyzja zapadła - będą jadły Biomill.

Jadły Biomill Kitten i potem dla kotów dorosłych Chicken. I wszystko było dobrze. Niestety najprawdopodobniej wraz ze zmianą graficzną opakowania, zmienił się nieznacznie skład pokarmu. No to nam producent dogodził. A zamówiłyśmy tydzień temu 10 kg tej karmy ;-) Coś mi się wydaje, że koty u nas na osiedlu, będą najlepiej żywionymi kotami w Krakowie! ;-)

Pan doktor powiedział, że czeka nas trudna droga w poszukiwaniu nowej karmy. Większość kocich karm, to karmy z kurczakiem. Dał nam na próbę jakąś karmę z królikiem. Nie ma na razie tragedii, koty nie pogardziły nową karmą. Mam nadzieję tylko, że nie skończy się to jakimiś rewolucjami żołądkowymi.


Jak się karma sprawdzi to się na nią przerzucimy. Gorzej jak nie wypali, trzeba będzie czegoś poszukać. Na razie obserwujemy, co też będzie się działo.....


Pozostając nadal w temacie jedzenia. Chociaż człowiek czasami sobie coś postanowi, kot i tak wie lepiej. Nasza Pchełka nie przepadała za nowościami. I chociaż jedzenie w swoim składzie miało więcej mięsa i tak wolała Whiskasa. I kto tu zrozumie koty.....


wtorek, 17 lipca 2012

Tajemnica drapania wyjaśniona

Pojechaliśmy wreszcie do lekarza. Po odstaniu w dłuuugiej kolejce, weszliśmy do gabinetu. Byłam bardziej zestresowana od Dyzia. Jakoś tak nowe miejsce i nowy lekarz na mnie zadziałały. W 'mojej' lecznicy czuję się jak u siebie, a tutaj jakoś tak obco.

Pan doktor najpierw przeprowadził z nami wywiad i zabrał się za badanie Dyziorka. Muszę przyznać, że zbadał go bardzo dokładnie, pomacał węzły chłonne, jakimś fioletowym światełkiem obejrzał ranę i uszy, pomacał brzuszek. Po badaniu i rozmowie stwierdził, że to ALERGIA POKARMOWA.

Jeszcze tego u nas nie grali!!!! Alergia pokarmowa! A my kupiliśmy tydzień temu 10 kg kociego żarełka.

Pan doktor dał Dyziowi zastrzyk, żeby złagodzić drapanie i zalecił zmianę pokarmu.

Na koniec pomiział Dyziorka. Bardzo miła wizyta. Pan doktor zrobił na mnie dobre wrażenie. Dobrze mieć taką alternatywę, właśnie na wypadek jakiegoś urlopu naszego lekarza. Pozytywna opinia o tej lecznicy sprawdziła się.

Poniżej przedstawiam zdjęcia Dyzia w nowym ubranku. Ponieważ rana jest dosyć wysoko, poprzednie body nie ochrania jej przed drapaniem. Zostało zaprojektowane nowe ubranko. Zostało ono zszyte z trzech maseczek szpitalnych, a na górze został doszyty golf z materiału. Nie pytajcie skąd taki pomysł ;-) w każdym razie myślenie było intensywne. Dyziek wygląda teraz co najmniej jak George Clooney na ostrym dyżurze :D


Oczywiście Dyziu uczestniczył aktywnie w powstawaniu nowego ubranka. Dzielnie znosił przymiarki i obserwował proces szycia.

  


poniedziałek, 16 lipca 2012

NIGDY nie mów NIGDY

Czy ja się już pożegnałam z ubrankiem Dyzia?
Och naiwności ludzka!

Nastąpił powrót do kubraczka.
Dyziek ma załamkę.
Ja też mam załamkę.

Czy kiedykolwiek będzie normalnie??????

W dodatku jak pech to pech. Ponieważ Dyziu znowu sobie rozdrapał ranę na karku, rano wybraliśmy się do pani doktor. Mała ilość samochodów przed lecznicą włączyła w mojej głowie czerwoną lampkę. To jest podejrzane! Na drzwiach kartka URLOP!!! Tragedia. To znaczy dla mnie tragedia, bo akurat lekarzom urlop się należy, ale dlaczego akurat jak ja ich potrzebuję. A Dyziek jeszcze bardziej.

Z bólem serca przypomniałam sobie, że jest jeszcze jedna lecznica, do której w ostateczności możemy jechać. Nigdy tam nie byłam, ale podobno ma dobrą opinię. Przez ostatnie 13 lat nie byłam u innego weterynarza! Wiecie jaki to stres?

"Telefon do przyjaciela" gdzie jest ta ulica, na której jest przychodnia weterynaryjna. I jedziemy. O dziwo trafiliśmy bez problemów ;-) z moją orientacją w terenie nie jest to takie oczywiste. Dyziek już zdezorientowany, czemu tak jeździmy i jeździmy.

Podchodzimy pod budynek, ja już ledwo niosąc tego ciężarka w transporterze. I znowu czerwona lampka! Pusto! Lekarz, który nie ma pacjentów....to jest podejrzane. Mówię do Dyzia, trudno ryzykujemy i wchodzimy. Zawsze można wyjść. I co ja widzę? URLOP!!! No to nawet nie weszliśmy. Ale ta przychodnia przynajmniej nie jest całkowicie zamknięta, drugi lekarz będzie po południu.

No więc Dyziu już zupełnie zdezorientowany. Widocznie nie pojmuje, że można sobie pojeździć tak bez celu ;-) Teraz chodzi nieszczęśliwy po mieszkaniu i lamentuje, że go pańcia po Krakowie powoziła


sobota, 14 lipca 2012

Przesądy

Piątek trzynastego...
Mamy już za sobą ;-)

Nigdy nie byłam przesądna, a od kiedy w naszym domu zamieszkały dwa czarne (no dla ścisłości dymne, ale dla laika czarne) koty, przesąd o czarnym kocie nie miał prawa bytu. Nawet bym zaryzykowała stwierdzenie, że koty przynosiły szczęście. Wszak od nich zaczęła się nasza miłość do kotów i od tego momentu jesteśmy ogromnymi szczęściarzami ;)


czwartek, 12 lipca 2012

Wyróżnienie PRIX

Bardzo dziękuję za wyróżnienie, które otrzymałam od:
     Jasna (Klub Kota Jasna 8)
     abigail (Koty, pies i węże)
     retro77 (Retro Koty i Pies)
Jest mi tym bardziej miło, ponieważ założyłam bloga niedawno, a już zyskałam miłe grono znajomych bloggerów ;-)




Odwiedzam wiele blogów i stwierdzam, że jest mnóstwo ludzi z pasją, których podziwiam za pomysłowość. Niestety nie da się wszystkich wyróżnić. Moje wyróżnienia przyznaję osobom, które są najbardziej aktywne wśród blogów, które obserwuję. Dzięki Nim otrzymuję codzienną dawkę informacji, śmiechu i wzruszeń.

Wyróżniam blogi:

Z Kotami
Klub Kota Jasna 8
Koty, pies i węże
Retro Koty i Pies

Śpiący

Troszkę mi oczka odpływają ;-)

środa, 11 lipca 2012

Nocne życie kotów

Nocne życie moich kotów polega na ... spaniu. Ale od czasu do czasu wykazują pewną aktywność w nocy. Ostatniej nocy Dyziek obserwował co też dzieje się za oknem.


Tosia tylko przez moment była zainteresowana tym, co dzieje się na ulicy. O 1:00 dzieje się niewiele ;) Poszła spać.


Dyziek skontrolował ruch na drodze i położył się koło okna. Chyba miał nadzieję, że w końcu zacznie się coś dziać...


Po kilkunastu minutach się poddał i poszedł spać na drapak.

poniedziałek, 9 lipca 2012

weekendowe lenistwo

Niedziela.
Upał.
Puste łóżko.

Te wszystkie okoliczności można wykorzystać tylko w jeden sposób:

niedziela, 8 lipca 2012

sobota, 7 lipca 2012

Zuzanna

Chociaż blog z założenia jest koci, dzisiaj przedstawiam Zuzię.
Największy przyjaciel rodziny, kotów, a w szczególności Pchełki.

2.04.1996-29.09.2011

Do góry nogami


Kocie pomysły mnie czasami zadziwiają. Pewnego dnia Tosia doszła do wniosku, że najwygodniej się leży na krześle jeżeli główka zwisa do dołu.

piątek, 6 lipca 2012

czwartek, 5 lipca 2012

Upał

W taki tropikalny upał można robić dwie rzeczy: pić dużo wody i leżeć w taki sposób, żeby się chłodzić.


wtorek, 3 lipca 2012

Kubrakowo

Ponieważ Dyziu szczęśliwie pożegnał się z kubraczkiem, na pożegnanie kilka pamiątkowych fotek. Oby kubraczek już nie był nigdy potrzebny ;-)




Co by o kubraczku nie powiedzieć, spełnił swoje zadanie. Niestety Dyziu za każdym razem, kiedy został mu zdjęty kubraczek, rozdrapywał strupka. Dzięki ubranku wszystko ładnie się zagoiło.


poniedziałek, 2 lipca 2012

Weekendowa miłość

Czasami musimy robić rzeczy, na które nie mamy kompletnie ochoty. Tak wyglądał mój weekend. Zawsze czeka się na piątek, ale w tym przypadku oczekiwałam z utęsknieniem na poniedziałek ;-) Na szczęście nie było całkiem beznadziejnie, a oto dlaczego:


To urocze stworzenie potrafiło osłodzić każdą chwilę ;-) Już zapomniałam jak to jest mieć na rękach takie maleństwo. I jakie uczucie? Wspaniałe! Podobno na każdym wyjeździe trzeba się zakochać. Tym razem zastosowałam się do tej zasady ;-)


Maleństwo wykazywało się ogromnym sprytem wdrapując się po moich spodniach. Każdy sposób dobry, żeby być wyżej.