niedziela, 31 stycznia 2021

podsumowanie stycznia

Pierwszy miesiąc roku 2021 za nami. Czy Ci, którzy czekali na nowe nadzieje związane z nowym rokiem czują się zawiedzeni, oszukani, rozczarowani? Nie jest lepiej???? A to dziwne ;) A tak serio.... Nauczyłam się cieszyć drobnostkami, staram się nie narzekać, chociaż akurat to jest bardzo trudne. I jeszcze jakby było mało tego wszystkiego co się dzieje, przyszła zima, taka prawdziwa!



Rozumiem, że jest pięknie i biało, sama wykorzystałam spacer na zrobienie zimowych zdjęć. Ale ogólnie nie lubię zimy, a tej z taką ilością śniegu najbardziej. Uważam, że jest pięknie w górach, w lasach, na łąkach, poza miastem. W mieście zima nic dobrego nie przynosi. 
 
 

 
Czekam na wiosnę ;) Nie ma to jak zimowe słońce, bardzo lubię takie dni i liczę na to, że będą częściej do nas przychodzić.


A u kotków bez zmian. Śpią, korzystają z kuwet, jedno je za dwóch, drugie podczas jedzenia wybrzydza, czym doprowadza mnie do nerwicy. Życie.... Ksenia dostała nową miskę, może z tej będzie się jej jadło lepiej?


Dobrze, że czytanie mi wchodzi jak złoto. Na koncie mam kilka książek ze stosu hańby, jeden świetny audiobook i ebooki. Dzisiaj opowiem Wam o audiobookach. Wcześniej nie byłam przekonana do tej formy "czytania" książek. Jednak odkryłam, że to świetny umilacz codziennych czynności. Wkładam słuchawki, odpalam książkę i żadne domowe obowiązki mi nie straszne. Ostatnio słuchałam książki Katarzyny Nosowkiej "A ja żem jej powiedziała...". Największym walorem tego audiobooka jest to, że czyta sama Nosowska. Książka jest cudownie o niczym, lekkie krótkie opowiadania poruszające różnorodne tematy, przemyślenia autorki o różnych zjawiskach. Największym minusem audiobooka jest to, że jest dosyć krótki. Ledwo się wkręciłam w słuchanie, już się skończył. Ale jeżeli ktoś ma ochotę, zachęcam. Słucha się świetnie, pewnie czyta też dobrze.

 
 
Aktualnie testuję abonament w Legimi. wystarczy przeczytać trzy książki, aby abonament się zwrócił, więc jest to fajna opcja. Zwłaszcza, jak ktoś też nie ma miejsca na trzymanie książek, a czyta dużo. W abonamencie pojawiają się także nowości, więc jest to super sprawa. Ja teraz czytam trzeci tom pewnej sagi, na którą już od dawna miałam ochotę. A że Kraków jest miejscem akcji, to czyta mi się rewelacyjnie.
 


 
Znowu postanowiłam wrócić do aparatu i częściej go używać. Niestety komórka zawsze jest pod ręką, ale postaram się, żeby aparat był w ciągłym użyciu.
 


Ksenia towarzyszka pracy na komputerze.



Wituś natomiast zawsze blisko mnie. A jak nie, to wystarczy moja piżama i prawie jak spanie na Pańci.
 
 

 
Chyba coś kombinują ;)
 

 
Kiedy nastały mrozy, nawet Witek docenił ciepły kocyk
 


Nie ma chrupek? Nie ma pracy! A nowy rok zaczęłam z nowym, kocim kalendarzem ;)
 



To co jest niezmienne, to miłość kotów do kartonów ;) A Zooplus wprowadził ostatnio możliwość wysyłki do Paczkomatu. Nie ukrywam, że dla mnie to najlepsza opcja z możliwych ;)
 



Kocia logika: łóżeczko stało na komodzie, zero zainteresowania ze strony kotów. Łóżeczko stało na drapaku, zero zainteresowania. Łóżeczko wylądowało pod ławą i od razu koty się o nie biją....


 

Piątkowy odpoczynek. Relaksik na kanapie, z książką i koteckiem.



A tutaj kotecki niby grzeczne, ale jakby kombinujące....


Na koniec zostawiam Was z naszą piękną modelką ;) Dnia przybywa, jest szansa, że uda nam się zrobić więcej lepszych zdjęć w dziennym świetle ;)  Kończymy styczeń w śniegu i z mrozem. Brrr odliczam do wiosny. Napiszcie nam, co miłego spotkało Was w styczniu, chętnie przeczytamy o tych pozytywnych rzeczach!




niedziela, 24 stycznia 2021

czytanie z kotem (30)

Po czasie z lekkimi lekturami, postanowiłam przeczytać coś w tematyce wojennej. Tym razem padło na Mario Escobara, ponieważ poprzednia jego książka bardzo mi się podobała, to sięgnęłam po drugą, a mianowicie "Dzieci żółtej gwiazdy". Od tej właśnie książki zaczęłam 2021 rok.
 

 
Dwóch braci żydowskiego pochodzenia wyrusza na poszukiwania swoich rodziców. Mimo, że książka dotyka trudnych zagadnień II wojny światowej, to ma charakter lekko przygodowy. Tak przynajmniej ja ją odebrałam. Chłopcy zmieniają miejsca pobytu, a na swojej drodze spotykają mnóstwo życzliwych ludzi, którzy im pomagają. Niejednokrotnie wpadają w poważne tarapaty. Ciekawa książka, aczkolwiek dla mnie bardziej przygodowa niż wojenna.



Nie chciałabym zapeszać, ale początek roku, czytelniczo, jest dla mnie bardzo dobry. Testuję aktualnie Legimi w abonamencie i muszę przyznać, że jest to świetna sprawa. Pomimo, że kocham książki w wersji papierowej, przekonuję się do ebooków coraz bardziej. Ale pewnie napiszę coś więcej o Legimi, jak dłużej potestuję ;) Drugą książką, którą dzisiaj chcę przedstawić jest "Psychoterapeutka" autorstwa Helene Flood. 



Książka często porównywana do "Pacjentki" i od razu muszę powiedzieć, że ta druga podobała mi się bardziej. "Psychoterapeutka" to zupełnie inna literatura niż ta, do której jesteśmy przyzwyczajeni. Powolna, wręcz flegmatyczna akcja, dużo przemyśleń bohaterki, analiza przeszłości i zachowań ludzkich. W tej książce nie znajdziemy wartkich akcji policji, ludzi biegających z bronią i niebywale odważnych poczynań bohaterki. I chociaż pod koniec fabuła nabiera wreszcie tempa, to czy finał jest aż tak zaskakujący? Sama nie wiem.... Dobra książka, ale miałam problem z główną bohaterką, a jak nie ma między nami chemii to bywa ciężko ;)




No to bywajcie, dobrego tygodnia! W ramach testowania Legimi, czytam pewną sagę, tomów jest chyba sześć, więc zapewne z nimi przyjdę w kolejnym książkowym wpisie ;) Natomiast w następnym poście z podsumowaniem miesiąca opowiem krótko o zacnym audiobooku. Zapraszam!

czwartek, 21 stycznia 2021

kociopamiętniczek Kseni

Muszę Wam o czymś opowiedzieć. Ostatnio miało miejsce u nas pewne wydarzenie. Pyśli panowie montować jakąś ciepłą wodę. Lobią to już od gludnia, więc ja chodzę tlochę wystlachana, gorzej jem, jestem baldziej płochliwa, tak mówi Mame.
 
 
 
 
Jak mieli pyjść do nas, to Mami stlasznie się o mnie maltwiła. O Witka też ale on jednak z tych baldziej odważnych. Nakalmiła mnie z samego lana, bo wiedziała, że później to ja już nic nie zjem. I mi mówiła, że będzie baldzo głośno i obce głosy i żebym się nie bała, bo w domku jestem bezpieczna.
 



Zamknięta byłam lazem z Witkiem w pokoju. A panowie stlasznie, ale to baldzo głośno placowali. Witek od lazu stwieldził, że zamknięty w pokoju nie będzie siedział i dlapał w drzwi, żeby go wypuścić. I wyszedł na ten oglomny hałas. Zostałam sama, ale Mami mówiła, że byłam baldzo dzielna i spokojna. Siedziałam sobie na palapecie na oknie. 
 
 
 
Natomiast Witek siedział na przedpokoju i kontlolował panów, co to jakieś luly montowali. Lobili dziuly w ścianach specjalnym sprzętem, więc możecie sobie wyoblazić, jak głośno u nas było. A Witek tak sobie siedział, chętnie by tam do panów poszedł i na lęce im patrzył, ale Mame zabloniła, bo drzwi na klatkę były otwalte i była szansa, że Witek zlobi sobie wycieczkę. A Mama baldzo się boi zgubić któlegoś z nas, więc Witka dobrze pilnowała. W końcu Gluby stwieldził, że w sumie to nic ciekawego się nie dzieje i poszedł spać. Lozumiecie? Poszedł spać w tym hałasie! To tylko Gluby tak potlafi!
 
 
 
A ja w naglodę, że byłam taka dzielna dostałam gotowanego kulczaka. To ostatnio mój ulubiony pyśmak!

niedziela, 17 stycznia 2021

kocia sobota

Witojcie!!!!

Nie wiem jak u Was, ale u nas biało. Normalnie regularna zima przyszła!!! Matka nie chce nas puścić na balkon, bo mówi, że się przeziębimy, ale myślę, że Mała to by chętnie doświadczyła pierwszego w  życiu śniegu ;)




A tak, to pozostaje tylko spanie. Bo co tu w taką zimną zimę robić.... Matka ostatnio zaniedbuje naszego bloga. Powiedziała, że jak ma coś na siłę pisać, to woli czytać. Więc dzisiaj ja wziąłem się za pisanie. Umęczyło mnie to bardzo, ale co się nie robi dla Czytelników ;)


A teraz Wam tu wrzucę zdjęcia Gówniaka. Ona to się nigdy nie nudzi i z wszystkiego zrobi zabawę. No muszę przyznać, że kreatywności to jej nie brakuje.





I w dodatku bawi się śmieciami, więc jest ekonomiczna w utrzymaniu. Więcej kasy zostaje na jedzenie.


Teraz Wam pokażę, jak wspieram Matkę. Matka dużo miejsca na kanapie zajmuje, ale i tak zawsze się jakoś wcisnę. Lubię być blisko, nawet jak nam bardzo gorąco, to wytrzymiem.

 
Mała natomiast wspiera Ojca. No tak się do niego wciska i przeszkadza, że nie ma dnia, żeby tak z Nim nie pracowała. 
 

 

Tak nam minął ten weekend. Spokojnie, mnie na spaniu i jedzeniu, Małej na głupotach, bo ona ostatnio je jak wróbelek. Popatrzcie, jaki szwedzki stół, żeby cokolwiek zjadła. Zwróćcie uwagę na mnie, głodny i biedny tylko na to patrzę. Tak jestem ostatnio w tym domu traktowany!!!! Skandal. Ślijcie paczki z żarciem, tylko żeby matka o nich nie wiedziała...


Żegnam Was - Głodny Witek. Dobrego tygodnia!!!

niedziela, 10 stycznia 2021

the best of 2020

Przygotowując podsumowanie roku, przeglądnęłam wpisy z 2020 roku. Muszę przyznać, że jak zawsze, kilka zdjęć uwielbiam i zamierzam się z Wami nimi właśnie teraz podzielić ;) To są te zdjęcia, które zapadły mi w pamięć, mają w sobie coś takiego, że lubię je najbardziej. Zatem zapraszam na subiektywny przegląd kocich (i nie tylko) fotografii..... Znajdą się także zdjęcia dotąd niepublikowane ;)


Pandemiczny Kraków ma coś w sobie urokliwego. Wreszcie nie ma setek turystów, hałaśliwych ludzi i tłumów wchodzący ciągle w kadr. Wiem, że dla wielu branż, w tym turystycznej i gastronomicznej, to był fatalny rok, a Kraków żyje z turystów... Ale mówiąc z mojej perspektywy, to były piękne wiosenne spacery, kiedy wyraźnie przyroda odpoczęła od nas i naszej destrukcyjnej działalności....

 
Oni mają tak mało wspólnych zdjęć, że każde cieszy mnie ogromnie. A takie spanie obok siebie rozczula najbardziej ;)


 
Najpierw jest lizanie, a potem awantura. Tutaj Ksenia była taka zaspana, że skończyło się tylko na lizaniu. Witek często ma takie odruchy, to Ksenia przeważnie widzi w tym problem ;)


Jesienne, lekko przymglone poranki. Mając okna od wschodu całą jesień i zimę, oglądamy piękne wschody słońca. Oczywiście w słoneczne dni ;) Niestety jesień i zima są dla mnie potworne pod względem robienia zdjęć. Ten ciągły brak dziennego światła, a nawet jeżeli jest dzienne światło to i tak za ciemne do zdjęć.... Rozglądam się za jakąś lampą, żeby doświetlić moich kociastych modeli ;)


Moja mała asystentka. No kocham to zdjęcie i ten wzrok. Niby grzeczna, ale coś tam sobie po kociemu rozkminia ;)

Ksenia to potworna kombinatorka. Z wszystkiego zrobi sobie świetną zabawę, a my przy niej czasami mamy niezły ubaw. No i czasami trafia się szansa na śmieszne zdjęcie. To też jedno z moich najbardziej ulubionych.

Witek to stary zgredzio. Tutaj odpowiada na pytanie czy jest głodny ;) Zawsze odpowiada, bo zawsze jest głodny. Słowo głodny zawsze powoduje u niego reakcję. 

Zgredzio w promieniach słońca. Jak ja tęsknię za latem.....

Motywowanie kotków to zdjęć z książkami, to chyba najtrudniejsze zadanie. Czasami się poddaję, a czasami przez przypadek udaje się coś fajnego. To moje ulubione książkowe zdjęcie. A i książka warta przypomnienia...

A to jedno z moich ulubionych zdjęć z Ksenią. Nie mamy ich zbyt wiele, a szkoda. Ale robienie sobie samemu zdjęć jest ogólnie ciężkim zadaniem, a z kotem.... To już arcytrudne. Dobrze, że Ksenia jest kotem, który nie niecierpliwi się bardzo szybko, chwilę można potrzymać ją na rękach. Dlatego nie mam zdjęć z Witkiem, raz próbowałam, skończyło się pogryzieniem, a zdjęcia i tak nie mam ;) Ustawienie aparatu, załączenie samowyzwalacza, złapanie kota i ustawienie się z nim.... Za trudne z Witkiem, który ogólnie nie lubi być brany na ręce...

Z Witkiem można sobie strzelić typowego selfiaczka na kanapie, kiedy akurat przyjdzie na kolana.

 
To też jedno z moich ulubionych zdjęć Kseni. Niby łobuz, ale tak jakby troszkę przestraszony ;)

I łobuz śpiący. Zawsze przykryty. 

I kolejne zdjęcie, które oczywiście w mojej wyobraźni wyglądało trochę inaczej, ale jestem szczerze zadowolona, że w ogóle udało mi się zrobić zdjęcie samej z dwoma kotkami. O jak mi się marzy jakiś fotograf :D

A to zdjęcie to uwielbiam. I ta mina Witka, jakby naprawdę pytał skąd wzięłam tego małego głupka :D

Ksenia surykatka. Zawsze zainteresowana tym, co dzieje się za oknem

Ksenia bardzo dużo czasu spędza na oknie. I chociaż ma na parapecie materacyk, to czasami przysypia obok 
 

 

 

Ksenia w wersji pomocnika kuchennego. Tak siada na krawędzi stołu w kuchni i patrzy mi na ręce. 



 
W kuchni to my nigdy się nie nudzimy. Jedno zawsze aktywne, każda okazja jest dobra, żeby coś pokombinować, drugie czeka na posiłek.




No i sesja urodzinowa. Nie miałam na nią zbytniego pomysłu, więc było dosyć minimalistycznie. O urodzinach Witka w ogóle zapomniałam w tym roku... Mam nadzieję, że w tym roku będę miała więcej pomysłów na taką sesję ;) 


Ta sesja najbardziej mnie cieszy z tego względu, że moje gamonie są na zdjęciu razem ;)
 


Mała kombinatorka nadal w akcji ;)


I kiedy chcesz, żeby kotek ładnie pozował, ale kotek akurat ma inną wizję na to zdjęcie. 


Kocie łapcie mają coś w sobie, nie da się nie kochać kocich łaputków



Łapcie Witka kompletnie zmęczone i przytłoczone życiem ;)


Chwila bez awantury. Można być blisko? Da się? No da się! Ale jak nudno!


I można poleżeć na ulubionym kocyku ;) Z tym kocykiem to zrobiłam biznes, nie dość, że fotogeniczny, bo tworzy jasne tło, to jeszcze uwielbiany przez oba koty.


No spoko, można spać i jest cieplutko.


Mamo, ściągnij te wałki  z włosów, bo niewygodnie mi się tulić...
 

Czas kończyć to oglądanie ;) Mam nadzieję, że będę miała jeszcze kilka pomysłów na zdjęcia kotków, cała reszta jak zwykle będą to zdjęcia z komórki, cyknięte spontanicznie i w biegu. Bo tak już wygląda życie z kotkami ;)