wtorek, 30 kwietnia 2019

podsumowanie kwietnia

Kwiecień to taki miesiąc, kiedy bardzo intensywnie wypatrujemy oznak wiosny. Chociaż początek miesiąca był raczej zimny, to nie dało się nie zauważyć, że wiosna idzie dużymi krokami. 


Tosia cały czas monitorowała temperaturę, chyba mocno czekała na nadejście wiosny.


Natomiast Dyziu ma takie sprawy w głębokim poważaniu, on żyje swoimi problemami.


W kwietniu miałam okazję pospacerować z Adką. Znalazłyśmy wiosnę bez problemu ;)


Ksenia natomiast żyje zabawą i wariactwem, bez zwracania uwagi czy jest już wiosna, czy jej nie ma.


Oboje z Witkiem dzielnie towarzyszą mi w kuchni. Czasami obiad jest mocno zagrożony spaleniem, bo wystarczy usiąść i kot materializuje się na kolanach...


Obydwoje ostro nacierali na moje kwiatki, które trafiły do łazienki. Niestety i tam nie były bezpieczne....


Jeszcze chłodne wieczory nie zachęcają do spacerów, można spokojnie poczytać. A jak człowiek spokojnie sobie leży i czyta, pewien stwór zjada mu guziki od piżamy...


A tak wygląda chillout w wykonaniu Kseni. Umiecie się tak wyluzować? ;)


I wariactwa. Męskie podejście do zabawy z kotem ;)


W tym czasie Wituś woli się tulić do mnie ;) taki staruszkowaty zgredzio...


 W ostatnim czasie było wiele ciepłych dni z niemal letnimi temperaturami.



Ksenia już teraz czeka na to, co przyniesie maj.... Oby przyniósł dużo wyjść na balkon ;)


piątek, 26 kwietnia 2019

kocie gadżety (20)

Już tęskniłam za wpisem z tej serii ;) Dawno nie pokazywałam moich kocich gadżetów. Po pierwsze nie przybywa ich tak wiele, żeby wpis pojawiał się częściej, a po drugie ciągle zapominam ich sfotografować! No ale wreszcie jest! Ciekawi? ;)


Zawsze kiedy jestem na krakowskiej giełdzie kwiatowej, wstępuję do mojego ulubionego sklepiku z drewnianymi figurkami... Tym razem skusiłam się na tę, niewielkich rozmiarów, kocią parę. Czyż nie są urocze?


 A do kuchni zakupiłam różowego kota... Bez komentarza!



Taki oto brelok dostałam od koleżanki ze studiów. Bardzo miło jest wiedzieć, że ktoś widzi coś w sklepie i od razu myśli "to na pewno ucieszy Elę" ;) Bo faktycznie takie gesty cieszą, zwłaszcza, że prezent był zupełnie bez okazji!


Ponieważ w tym roku nie spotkałam żadnego fajnego kociego kalendarza, postanowiłam takowy zrobić sobie sama. Kupiłam w markecie najzwyklejszy kalendarz książkowy, trochę białej farby, serwetka z kotem, lakier i gotowe ;)




Już dawno skończyłam wyklejać kolejne obrazy koralikami. Obrazy dosyć duże, więc troszkę mnie zmęczyły, ale bardzo chciałam mieć je już na ścianie. Oczywiście cały czas dzielnie pomagała mi Ksenia ;) To już chyba ostatnie.... Chociaż nigdy nie mów nigdy.....



Moja nowa bransoletka. Nie mogłam się jej oprzeć ;) 


I koci zegarek. Prezent gwiazdkowy. To pokazuje, jak dawno nie było tego wpisu....dokładnie od października ;)



Koci magnes. Niestety nie mam normalnej lodówki...albo na szczęście, bo pewnie byłaby zawalona kocimi magnesami :D W każdym razie, nie ciągnie mnie do magnesów, bo nie mam na nie przestrzeni. Jednak ten tak bardzo mi się spodobał, że postanowiłam go kupić i wpadłam na pomysł, że ozdobi on lampę.



Kocie skarpetki. Co tu dużo pisać. Po prostu potrzebowałam skarpetek, a jak już mieć skarpetki to można te kocie, zamiast zwyklaków.


Kończąc powoli temat kocich gadżetów, muszę Wam pokazać ostatnie dwie rzeczy. Pierwsza z nich to prezent, tym razem od współpracowników z okazji świąt wielkanocnych. Własnoręcznie zrobiony kot, metodą string art'u. To jedna z tych metod, do której mnie nie ciągnie i chyba nie miałabym cierpliwości. Ale kot jest uroczy. No i fioletowy ;)


I na koniec moja świąteczna ozdoba. Nie byłabym sobą, gdybym sobie czegoś nie zrobiła, chociaż stosunek do świąt mam bardzo luźny, to jakoś tak te ozdoby lubię robić ;) Tym razem duża pisanka, zrobiona metodą decoupag'u, powieszona na stojaku. Pisanka z dużym przymrużeniem oka, ponieważ z kotem, ale z drugiej strony znajdują się uniwersalne kwiaty.



Jak zwykle sporo tego, ale w sumie jak na pół roku, to chyba nie aż tak znowu dużo. Ksenia serdecznie Was pozdrawia ;)


poniedziałek, 22 kwietnia 2019

świątecznie

Świąteczny czas to dla mnie przede wszystkim czas odpoczynku, spokoju i zwolnienia. I to się w tym roku udało ;)  Minimalizm w zakupach, przygotowanym jedzeniu i szale porządków. Za to pogoda sprzyjała spacerom.




Udało się wreszcie zobaczyć małe kaczuszki nad zalewem. Przeważnie nie ma na to czasu.


Pogoda dopisała i była dodatkową motywacją.


Zdjęć jest dużo, ale kaczusie są takie cudowne. Nie umiałam się powstrzymać przed pstrykaniem i to nie są wszystkie zdjęcia, jakie zrobiłam ;)


Drugiego dnia świąt nie było już tak fajnie, wypad na rower został przerwany deszczem, ale zdążyłam cyknąć zdjęcia wiewiórce ;)


Jak to w święta, trochę siedzenia za stołem też było ;)


Jedyny koci biesiadnik, reszta olała sprawę ;)


czwartek, 18 kwietnia 2019

kocie narzekanie

Poratujcie! Nie mam o czym pisać! Całymi dniami tylko śpię, nic się nie dzieje, to o czym mam pisać na blogu???? Może o tym, że uzbierałem pokaźną kolekcję pudeł, a Pańcia mi je wszystkie wyrzuciła... Jak mogła??? 


Skoro nie mogłem spać w pudle, poszedłem spać na stół do kuchni. Niby nie wolno, ale wiecie dobrze, jaki ja mam stosunek do takich zakazów... hehehe


Pańcia zrobiła dla małej budkę z mojego drapaka i się śmiała, że nie wejdę, bo jestem za gruby. No to jej udowodniłem, że się myli. Ja nie wejdę? No to patrz!!!!


A i jeszcze Wam powiem, że małego szczocha spakowałem do worka po przesyłce kurierskiej i nadam jako zwrot ostatnich zakupów Matki. Może w sklepie internetowym się nie kapną???? Chociaż najchętniej wysłałbym ją w kosmos, ale nie wiem czy kurier dostarczy ją tak daleko...


 W najbliższych dniach podobno ma być znowu ciepło. Mam taką nadzieję, bo już bardzo, ale to bardzo chcę siedzieć na balkonie!!! A matka robi jajka, tylko skończyć nie może, weny jej brakło....