niedziela, 30 maja 2021

podsumowanie maja

Maj to był fajny miesiąc, bo w końcu mój ulubiony ;) Nie będę narzekała, że pogoda była mocno średnia. Może temperatura nie rozpieszczała, ale szczerze mówiąc wolę ubrać bluzę niż męczyć się ogromnym upałem. Były bzy i konwalie, czyli wszystko co w maju być powinno. Kasztany zakwitły, chociaż z małym opóźnieniem. Zatem zaliczam ten czas do bardzo udanych, zwłaszcza, że urlop za nami i udało nam się trochę odpocząć. Odpoczynek w domu też jest fajny, a niewielkie okienko pogodowe udało się wykorzystać na niewielką wycieczkę.



Te leniwe poranki, kiedy nie musisz się spieszyć do zawodowych obowiązków i można chwilę dłużej poleżeć z kotkami. 

Kiedy chcesz zrobić wpis na bloga, ale ktoś mocno to uniemożliwia ;)

 

 

Nieustająco coś tworzymy. W czasie urlopu stworzyłam taką ozdobę na ścianę. Nie wiem co mną kierowało, ale oczekiwania były inne, wyszło całkiem fajnie, ale nie o to mi chodziło :D Bywa i tak!

 
 
I inne wytwory, głównie z kocim motywem
 

 
Maj to miesiąc w którym wszystkie najbliższe mi osoby zostały zaszczepione przynajmniej pierwszą dawką. Ja zostałam zaszczepiona w marcu. I cieszę się, że już w czerwcu wszyscy przyjmiemy drugie dawki i są widoki na powolny powrót do normalności. Śledzę proces szczepień w naszym kraju i jest mi przykro, że tak dużo ludzi się nie chce szczepić. Pomijam osoby, które z różnych względów nie mogą, bądź obawiają się szczepienia. Mam także nadzieję, że duża liczba osób niezdecydowanych, widząc w swoim otoczeniu osoby zaszczepione, zdecyduje się na ten krok. Najbardziej denerwuje mnie, że ludzie się nie szczepią z argumentem "nie, bo nie". Bo wierzą w jakieś spiskowe teorie czy słuchają facetów w czarnych sukienkach, przestrzegających przed szczepionkami powstałymi na bazie abortowanych płodów. Czasami ciężko mi uwierzyć, że żyję w XXI wieku..... Ja wierzę w naukę i medycynę i bardzo chcę powrotu do normalności.
 



A wracając do tematów kotkowych, Ksenia w kwiatach to zawsze jest piękny widok. Taka kocia modelka ;) Chociaż czasami ciężko ją namówić do pozowania. Tym bardziej czekam na książkę o tym, jak fotografować koty. Owa książka się pisze i czekam na jej premierę ;) Może po jej lekturze, nauczę się czegoś nowego i fotografia kociastych będzie łatwiejsza....
 

A jak już jesteśmy przy książkach to chętnie Wam polecę całkiem ciekawą i bardzo wciągającą fabułę . Thriller Jennifer Hillier "Ty będziesz następna" zbiera bardzo pozytywne opinie, dlatego po niego sięgnęłam i zdecydowanie się nie zawiodłam. Łapcie poniżej opis z okładki:



"Jak głęboko można pogrzebać tajemnice i ukrywać rozpacz? Jak długo można kłamać? Jak długo można z tym żyć?

Kiedy szesnastoletnia Angela Wong, najpopularniejsza dziewczyna w szkole, znika bez śladu, nikt z jej przyjaciół nie ma pojęcia, co się mogło stać - ani Georgina Shaw, jej najlepsza przyjaciółka, ani Kaiser Brody, który przyjaźnił się z obiema dziewczynami. 
 
Czternaście lat później szczątki Angeli zostają znalezione w lesie za domem, w którym wychowywała się Geo. A Kaiser - teraz detektyw policji w Seattle - wreszcie poznaje prawdę: Angela była ofiarą Calvina Jamesa, nazywanego przez policję Dusicielem ze Sweetbay. Tego samego człowieka, który zamordował trzy inne kobiety." 
 
Szybko okazuje się, że wsadzenie do więzienia mordercy, a odkrycie, że Georgina przez wszystkie lata wiedziała co stało się z Angelą, ale milczała na ten temat, to dopiero początek całej historii. Czytelnik dzięki retrospekcji powoli poznaje wydarzenia sprzed lat, jednocześnie wychodzą na jaw sekrety i skomplikowane relacje, a w okolicy znowu policja znajduje ciała kobiet....  Książka wciąga w swoją fabułę już od pierwszych stron i trzyma w niepewności do samego końca. Dużo emocji, a zakończenie nie jest oczywiste i nie daje się tak łatwo przewidzieć. Polecam! 
 

A na zdjęciu kulki mocy z kaszy jaglanej. Bardzo fajny deser dla tych którzy ograniczają słodycze. Ja już od kwietnia staram się, nie zawsze wychodzi, ale walczę z moim zamiłowaniem do słodkiego. Kulki powstały z kaszy jaglanej ugotowanej na mleczku kokosowym, do tego wiórki kokosowe i migdały. Są naprawdę smaczne.

 

Kocisynek zawsze blisko ;) To jest taka przylepa łazikująca za mną krok w krok.

 



 

Kociocóreczka też czasami przychodzi na kolanka.

 

 

Drapak w nowym miejscu przyjął się bardzo dobrze. Kotki dużo czasu na nim spędzają, a ja, kiedy leżę na kanapie i czytam, czuję się mocno obserwowana ;)



Witek najczęściej śpi w budce, Ksenia w górnym gniazdku. Czasami są awantury, ale ogólnie drapak jest w ciągłym użyciu, czego nie było, jak stał w drugim pokoju.


 

Kotki chyba po prostu lubią być tam gdzie my. Teraz mogą więcej czasu spędzać w naszym towarzystwie. 


Od kiedy w naszym domu jest więcej słońca, kwiaty ostro ruszyły i rosną jak na drożdżach. Nasza malutka pilea robi się niezłą kulką. Jeszcze rok temu nie wierzyłam, że będę miała żywe kwiaty w domu! W wakacje dostałam tę pileę, a potem już poszło. I o dziwo wszystkie żyją i w dodatku ładnie rosną.

A tutaj kolejne zdjęcia, które powstały specjalnie na wyzwanie instagramowe "kot i muzyka"

Ostatni weekend miesiąca, jak cały miesiąc, temperaturą nie rozpieszcza, a dodatkowo zakończył się okres grzewczy, więc tylko kocyk pozostaje. Ja zabieram się za racuchy, a potem książeczka. Wam również życzę miłego wieczorku. 

 



niedziela, 23 maja 2021

precz od naszego drapaka!

Czy koty lubią zmiany? Podobno nie. Ale też trzeba zwrócić uwagę o jakie zmiany chodzi. Zmiana miejsca zamieszkania czy opiekuna, to ogromny stres dla zwierzęcia. Natomiast z moich obserwacji wynika, że drobne zmiany w obrębie mieszkania nie są jakimś problemem dla moich kotów. Oczywiście podkreślam tutaj, że chodzi o moje koty, nie generalizuję tych obserwacji na wszystkie mruczki, bo każdy jest inny i inaczej może reagować na różne sytuacje.

 
W każdym razie ostatnio postanowiliśmy trochę przemeblować mieszkanie, a niewielka zmiana dla nas miała być rewolucyjną zmianą dla kociastych, ponieważ przemeblowanie dotyczyło głównie ich drapaka. Długo myślałam, czy ruszać ich miejsce, ale w końcu zrobiliśmy to. Duży drapak został przeniesiony do drugiego pokoju. Zaznaczę, że mebel ten był średnio używany, głównie przez Witka, który śpi w dolnej budce lub hamaczku. Ksenia bardzo rzadko używa tego drapaka, chyba wychodzi z założenia, że to królestwo Witka ;)
 
Koty zainteresowały się drapakiem już na etapie przesunięcia go o pół metra. Postanowiliśmy na miejscu drapaka postawić regał, który wyjechał z drugiego pokoju. Drapak został na chwilę przesunięty i to już wzbudziło ogromne zainteresowanie ze strony kotków. Jak nigdy nie siedzą na drapaku we dwoje, tak od razu przystąpiły do szturmu mebla. 
 
 
 
 
Drapak na noc został wystawiony na przedpokój. Nie wiem co futerka sobie pomyślały, trochę wyglądało na to, że uznali iż drapak jest do wyrzucenia i postanowili cały czas prowadzić strajk okupacyjny na drapaku. Normalnie bliskie przebywanie na drapaku kończyło się awanturą i łapoczynami, a tu nagle taka solidarność. Przypuszczam, że jakby tylko byli w stanie i posiadali odpowiednie materiały, zrobiliby sobie transparent "łapy precz od naszego drapaka!"
 


 
Takiej zgody między tymi typami nie było już dawno. Siły zostały połączone a miny mówiły, że bez walki się nie poddadzą.
 

 No dobra, jak trzeba, to będziemy pilnować naszej własności nawet całą noc. Nie będziemy jeść, pić i sikać, będziemy pilnować naszego dobytku.

I chociaż przez moment przeszła mi przez głowę myśl, że może by się tego wielkiego i nieporęcznego drapaka pozbyć, to jednak jak zobaczyłam te mordki broniące swojego legowiska, stwierdziłam, że jeszcze drapak z nami zostanie. Wyglądali na autentycznie poruszonych, że śmiem wynosić z pokoju ich własność. Nieważne, że mało używali, ich i koniec kropka.
 
 
Czy takie mordeczki nie są w stanie rozczulić nawet największych twardzieli? Drapak ostatecznie wylądował w drugim pokoju i powiem szczerze, że liczyłam na takie samo zainteresowanie jak wcześniej. Czyli niewielkie. Natomiast nowa miejscówka drapaka wydaje się być bardzo atrakcyjna dla kotów. Obydwoje chcą na nim spać, zdarza się, że śpią jednocześnie na różnych poziomach, co do tej pory było raczej nie do pomyślenia.
 
 
 
Ale oczywiście zdarzają się też awantury o najwyższe legowisko. Każdy chce z góry patrzeć na ludzi ;)



Mijają już dwa tygodnie od przemeblowania, a zainteresowanie drapakiem nie słabnie. Koty zachowują się, jakby dostały nowy mebel. To jak z dawno niewidzianą zabawką, cieszy jak nowa! Inna rzecz, że nowe miejsce może być atrakcyjniejsze dla kotów, w tym pokoju spędzamy większość czasu, więc koty drzemiąc na drapaku, mogą być blisko nas i mieć nas na oku ;) Chyba wszystkim ta zmiana wyszła na dobre! 



Bierzcie przykład z kotków, cieszcie się z drobnostek ;) To jest klucz to dobrego samopoczucia i szczęśliwego życia! Dobrego tygodnia Wam życzymy.

poniedziałek, 17 maja 2021

majowy post o niczym

Tak sobie w ostatnim poście, na sam koniec ponarzekałam na blogowanie. Chociaż narzekanie to może za dużo powiedziane. W tamtej chwili poważnie rozważałam dłuższą nieobecność na blogu, bo rezygnacja z bloga brzmi dla mnie zbyt ostatecznie. Ale tak patrzę na ten kawał czasu i kawał pracy, jaki poświęciłam temu miejscu i szczerze mówiąc ogromnie żal mi je porzucać. Zwłaszcza, że raz na jakiś czas lubię sobie popisać, trochę się rozgadać. Niestety Instagram nie daje takich możliwości. Nawet nie wyobrażam sobie na telefonie pisania dłuższego posta pod zdjęciem. Serio!
 



Czy wiecie, że pisanie bloga to jedyna czynność do jakiej odpalam laptopa? Już zupełnie nic na nim nie robię, gość ma już swoje lata i pracuje w takim tempie, że przyprawia mnie czasami o myśli mordercze w stosunku do niego. Gdyby nie siatka balkonowa, możliwe że leżałby już pod blokiem ;) A ponieważ laptopa zupełnie nie potrzebuję, poza prowadzeniem bloga, to nowego w planach nie mam  i tak się męczę z tym złomem i momentami to nawet obdarzam go sentymentalną myślą. W końcu dostałam go od Rodziców, aby miło pisało mi się pracę magisterską... A dzisiaj piszę sobie bloga ;)
 



Ale o czym to ja chciałam pisać???
A już sobie przypomniałam. O porzuceniu bloga.
 
 

 
Po przemyśleniu sprawy, jednak zostaję i będę sobie coś tu pisała, chociażby dla siebie. Nawet mam pomysł na nową serię, ale że wymaga ona sporo czasu i zaangażowania, to jeszcze muszę ją dopracować ;) Już dzisiaj mogę zdradzić jej roboczy tytuł: ŻYCIE Z KOTEM BEZ LUKRU. A reszta niech będzie jeszcze w sferze planów.
 



Nieustająco zapraszam Was na naszego Instagrama, gdzie codziennie coś się dzieje, nadajemy na żywo, komentujemy aktualne wydarzenia ;) @kociabrygada. A z bloga jak na razie jeszcze nie rezygnujemy. Pozdrawiamy serdecznie!!!!

czwartek, 13 maja 2021

przedłużona majówka

Dopadło mnie ogromne lenistwo. Majówkę postanowiłam sobie mocno przedłużyć i zrobiłam sobie urlop ;) Był mi potrzebny, tak dla zdrowia psychicznego, chociaż zawodowo czas nie jest do końca odpowiedni, ale powiedzmy sobie szczerze, jakbym się tym kierowała, to musiałabym pracować bez urlopu ;) Więc chyba pierwszy raz, bez wyrzutów sumienia i bez myślenia o pracy, po prostu odpoczywam. Ze względu na obostrzenia odpoczywamy w domu, ale ja akurat należę do tych ludzi, którzy potrafią odpoczywać w chacie i nie jest to dla mnie dramat życiowy ;) 
 


Zwłaszcza, że wiosna mocno się rozkręciła i wszędzie jest pięknie ;) Zarówno w mieście, jak i poza miastem. Trzeba nacieszyć oczy na zapas. 


Ostatnio mniej nas tutaj, a to dlatego, że pochłania nas praca twórcza na rzecz kotków z Fundacji Ja pacze sercem, która zajmuje się kotkami niewidomymi. Dziewczyny z fundacji prowadzą bazarek, na który podarowaliśmy kilka rzeczy ręcznie zrobionych, głównie z kocim motywem. Jeżeli ktoś z Was jest ciekawy, co mają fajnego, wyszukajcie na FB "Ślepaczkowy kiermasz różności". 
 

 
 
Kotki oczywiście w pracach rękodzielniczych aktywnie biorą udział ;) Pomagają jak mogą, są bardzo zaangażowane. Pierwsze prace już trafiły na bazarek, bacznie obserwujemy co się podoba, w jakim klimacie i na tej podstawie będziemy tworzyć kolejne rzeczy. Mimo, że jest maj, wiosna w pełnym rozkwicie,  ja po cichu marzę o tworzeniu bombek! Oczywiście z kocimi motywami. 



No i udało mi się trochę nadrobić czytanie. Chociaż biorąc pod uwagę ostatnie nastroje, nie wiem, czy powinnam o tym tu pisać... Wszak jakaś mądra pani Staśko, której nie znam, jak mam być szczera, powiedziała, że "Snobizm na czytanie książek jest szkodliwy, bo wyklucza tych, którzy nie czytają". No w sumie to nie wiem jak to skomentować..... Może nie przejmując się tym zbytnio, wspomnę, co ostatnio przeczytałam. A tych, którzy się poczują obrażeni/wykluczeni mocno przepraszam. Zacznijmy od gatunku, po który sięgnęłam pierwszy raz, czyli thriller erotyczny.
 


A mówię o najnowszej książce Patrycji Strzałkowskiej "Zwerbowana". Pozycja dosyć ciekawa, wciągająca, a muszę przyznać szczerze, że nastawiona byłam do niej dosyć sceptycznie. Motyw erotyczny jest wyważony i nie zdominował fabuły. Jednak zakończenie mnie rozczarowało, książka miała potencjał i wydaje mi się, że autorka nie do końca ten potencjał wykorzystała. I od razu mały spoiler, że zakończenie ewidentnie informuje czytelnika, że musi się uzbroić w cierpliwość i poczekać na kolejną część, aby się dowiedzieć, jak historia się kończy. Przyznam, że książka mnie wciągnęła, ale żeby była jakaś wybitna, to raczej nie ;) 
 

 
Druga książka, po którą sięgnęłam w ostatnim czasie, to pozycja Katarzyny Bondy. Przyznaję szczerze, że jeszcze nic tej autorki nie czytałam, tym bardziej uznałam, że nadszedł ten czas na dobry kryminał. Postawiłam na serię o Saszy Załuskiej, ponieważ zachęcił mnie do niej serial TVN, który powstał na bazie literatury Bondy. Sięgnęłam po pierwszy  tom "Pochłaniacz". Zaczęło się całkiem obiecująco, natomiast od połowy fabuła zaczęła się ciągnąc jak flaki z olejem. Jak na kryminał przegadana, wątki tak rozbudowane, że momentami już nie wiedziałam o co chodzi, kto jest kim. 600 stron przez które ciężko było mi przebrnąć. Zastanawiam się nad fenomenem tej autorki, która została nazwana królową polskiego kryminału. Nie chcę się zrażać po jednej książce do autorki, może jeszcze po coś sięgnę, ale aktualnie nie mam ochoty, jestem potwornie zmęczona tą książką ;) Ktoś ma inne zdanie na ten temat? Może jest jakaś dobra pozycja pani Bondy, po którą warto sięgnąć. Mam jeszcze jedną w wersji papierowej i na pewno przeczytam, ale za jakiś czas ;)



Moja asystentka w prowadzeniu bloga ;) Niejednokrotnie już wspominałam, że coraz trudniej mi się zmotywować do wpisów. Po tej majowej przerwie wróciłam tutaj z niemałą tęsknotą, jednak nie da się ukryć, że życie blogowe mocno przeniosło się na Instagram. Mam nadzieję jednak, że jeszcze tu pozostaniemy przez jakiś czas. Pozdrawiamy serdecznie!