Witek z grzecznego i niepewnego kotka zrobił się prawdziwym królem balkonu!!!
Co tu dużo mówić, dokazuje ile może. Już nabrał pewności, że balkon to bezpieczne miejsce i niezwykle ciekawe. Na początku niepewny i ostrożny, na balkonie spędzał kilkanaście minut dziennie. Teraz najchętniej nie schodziłby z niego w ogóle. A jak balkon jest zamknięty to kot siedzi i nudzi. Nudzi tak skutecznie, że w końcu zostaje wypuszczony.
Kilka dni temu już sam nie wiedział, co ze sobą począć. Niby upał i nie bardzo się da siedzieć na balkonie, ale trochę szkoda wejść do mieszkania. Niby nie ma co robić, ale jest konewka i trzeba sprawdzić co się stanie, jak się ją przewróci ;)
A w konewce była woda i się wylała. To zjawisko zdecydowanie przerosło kota. Uciekł z prędkością światła. No ale kot nie byłby kotem, gdyby nie wrócił na miejsce przestępstwa i nie przyglądnął się zjawisku z bliska.
Wyszło na to, że balkon jest pochyły i woda zaczęła żyć swoim życiem, co troszkę wystraszyło kota. Bo niby wiadomo co to, ale dlaczego się rusza?
Podejrzane zjawisko trzeba badać z odpowiedniej odległości. Przecież nie można mieć pewności, że nagle nie zaatakuje kota..
Nie można tak siedzieć i siedzieć. Trzeba zmniejszyć dystans
Niby ciekawość zwyciężyła, ale dla bezpieczeństwa tył kota zostaje w bezpiecznej odległości
Wczoraj wieczorem Witek upolował GIGANTYCZNĄ ĆMĘ (o jej rozmiarach może świadczyć fakt, że skrzydła owego stworzenia wystawały w dużej mierze z kociego pyska)!!! I jeszcze chciał się wpakować z nią do mieszkania, ale na szczęście balkon był zamknięty i byłam niewzruszona na proszące pomiaukiwania. Oczywiście doceniłam wysiłki kocie w owych prośbach, bo domyślam się, że nie jest rzeczą łatwą miauczeć prosząco z gębą wypchaną ogromną ćmą. Ale sorry Batory, jak chcesz mordować, to nie w mieszkaniu i nie na moich oczach. Jakieś zasady kota muszą obowiązywać!
A teraz udaje niewiniątko.....morderca jeden!