czwartek, 29 września 2016

kot Bob

Miałam napisać o tych książkach typową recenzję, co mnie urzekło, a co niekoniecznie. Ale w sumie zrezygnowałam. Obie książki są rewelacyjne! Każdy kto lubi koty powinien je przeczytać. I w sumie tyle w tym temacie!

Czyta się bardzo przyjemnie i ekspresowo. A kiedy się skończy, to tak strasznie żal, że to już koniec. Przynajmniej ja tak miałam.


Pierwsza część: "Kot Bob i ja"

"Jeden z największych bestsellerów ostatnich lat - prawdziwa historia niezwykłego kocura i zagubionego człowieka, który odzyskał dzięki niemu nadzieję na szczęście."

Pierwsza część to opowieść o tym jak bezdomny kot Bob trafia na Jamesa lub jak James trafia na kota Boba. Ciężko powiedzieć, kto komu ratuje życie.... Niezwykła przyjaźń jaka nawiązuje się pomiędzy nimi jest wręcz magiczna i momentami ciężko uwierzyć, że miała miejsce w rzeczywistości! 
Czytając tę opowieść wielokrotnie miałam wrażenie, że moje spotkanie z Witkiem miało podobny charakter i też łączy nas niezwykła przyjaźń. Chociaż nie tak spektakularna, ale taka nasza zwyczajna.

Druga część: "Świat według Boba"

"Kontynuacja światowego bestsellera "Kot Bob i ja" - ciąg dalszy prawdziwej historii niezwykłego rudego kocura i jego człowieka".

Dalsze losy kota i jego człowieka, których życie nie rozpieszcza, ale przynajmniej mają siebie. Wiele wzruszających momentów. Myślę, że oprócz kociego wątku, jest to także ważna pozycja książkowa, która ukazuje życie i trudy człowieka będącego na marginesie społeczeństwa. Podczas czytania można wiele kwestii przemyśleć i zastanowić się nad problemami, które normalnie nie zaprzątają nam głowy. 

Szczerze polecam obie książki. Pozycje pewnie obowiązkowe w kręgach kociarzy, ale uważam, że książka jest bardzo cenna także dla osób lubiących lektury poruszające kwestie psychologiczne i społeczne. 

Z ogromną niecierpliwością czekam na ekranizację przygód Jamesa  i Boba!!! W Polsce premiera filmu przewidywana jest na styczeń 2017 roku! Już nie mogę się doczekać ;)
A na półce czeka już kolejna lektura z kocim wątkiem!


 P. S.
Nie na darmo się mówi, że z jakim przystajesz, takim się stajesz! P. na urlop zabrał książkę "Kot Bob i ja". Przeczytał ją w kilka godzin w drodze, podczas jazdy pociągiem. I jaki był końcowy komentarz? "Gdybym wiedział, że to taka dobra książka, przeczytałbym ją wcześniej"

  
Ja natomiast zabrałam "psią" lekturę o przygodach Gareta. Niestety nie mogę się pochwalić, że ją tak szybko przeczytałam, ponieważ jazda pociągiem działa na mnie wybitnie usypiająco ;)

wtorek, 27 września 2016

dyniowa zapowiedź jesieni

Czy tylko mnie się tak jakoś kojarzy, że jak na targu widzę dynie, to od razu wiem, że nieodwołalnie nadchodzi jesień?


W tym roku kupiłam dynię po raz pierwszy! ;) Nie wiem jak to się stało, ale do tej pory jakoś mnie nie ruszały. Coś dobrego z niej zrobimy!

Na Witku dynia nie zrobiła szczególnego wrażenia. Niuchnął raz i nie za bardzo chciał nawet z nią pozować! 


No dobra, dynia jak każda dynia, nic szczególnego.... DAWAJ CHRUPKI!!!!!


 

niedziela, 25 września 2016

"Jak zostać kotem"

Kiedy zobaczyłam ten oto baner od razu wiedziałam, że trzeba wybrać się do kina ;)


Film to komedia, w której zapracowany biznesmen  w wyniku dziwnego splotu wydarzeń zostaje uwięziony w ciele kota. Delikatnie mówiąc za kotami nie przepada, aż tu nagle sam staje się kotem! Nic więcej nie napiszę, bo na pewno są tacy, którzy jeszcze nie widzieli filmu, a chcą go zobaczyć.

Jak przeglądałam opinie o filmie, są mocno zróżnicowane. W takiej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak obejrzeć film i wyrobić sobie własne zdanie. 


Na filmie byliśmy w niedzielne przedpołudnie kiedy to większość widzów stanowiły dzieci. Nie powiem, poczułam się nieswojo i spodziewałam się, że na pewno nie zobaczymy tego filmu w odpowiednim spokoju. I tutaj muszę pochwalić wszystkich młodych widzów obecnych wówczas na sali kinowej. Pełna kultura - niektórzy dorośli mogliby brać przykład! Trochę martwiło mnie to, że film jest typowo dla dzieci, skoro na sali tyle maluchów. Ale powiem szczerze, że mnie się podobał. Lekka komedia z morałem, odpowiednia dla widza w każdym wieku. Wiele scen, które nas rozbawiły, ale i takich, które wzruszały. Ogólnie dobra zabawa i fajny sposób na relaks. Czytając negatywne opinie mam wrażenie, że niektórzy szli z nieodpowiednim nastawieniem. Pamiętajmy, idziemy na komedię z mocno nierzeczywistym wątkiem, kiedy to człowiek zamienia się w kota. Nie doszukujmy się czegoś, czego w takim filmie nie ma prawa być. Każdemu, kto dopiero wybiera się do kina, życzę dobrej zabawy. I tyle ;)

piątek, 23 września 2016

zabawy Dyzia i Ady

Co tu dużo mówić, tych dwoje jest na podobnym poziomie rozwoju, więc jeśli chodzi o zabawę mają podobne upodobania. Aby było wesoło i z udziałem kochanego człowieka ;)


Pańcia, pobaw się z nami. Będzie wesoło!







No baw się!!! Dawaj rękę pod kapę!



Dobra, piórka też mogą być...










Tosia ma inny stosunek do takich zabaw


wtorek, 20 września 2016

kocie gadżety (12)

Jak zobaczyłam tę bluzeczkę nie mogłam się powstrzymać. Po prostu nie mogłam ;) Uwielbiam koty Rosiny Wachtmeister! To taka perełka w mojej szafie :D

Kupiona w sklepie Cora Kraków


I wszystko wiadomo, kto tu mieszka ;)
Tabliczkę nabyłam na bazarku charytatywnym (grupa otwarta, każdy może dołączyć: https://www.facebook.com/groups/459058790970583/?fref=ts  )


Drewniany kocio przybył (prezent)


Najmłodszy i najmniejszy w kolekcji (wszystkie koty to prezenty!)


Kociarzy chyba nie muszę zapewniać, że w takim kubku kawa smakuje lepiej ;)
(Auchan)


I jeszcze jedna kocia bluzeczka.... To chyba moja słabość :D A kolejne już upatrzone.....

Kupiona w sklepie Sinsay, który zawsze omijałam wielkim łukiem, bo wydawało mi się, że to nie moja kategoria wiekowa. Jak widać nawet w sklepie dla nastolatek można znaleźć coś interesującego ;)


Koci dziurkacz. Mam go od kilku miesięcy i nie wiem, jak to się stało, że jeszcze nie trafił do kocich gadżetów ;) Lubię takie gadżety do rękodzieła!

Zakupiony w sklepie dla hobbystów, ale można z łatwością znaleźć na Allegro.


sobota, 17 września 2016

drapak dla kota Scratch & Play

Dzisiaj zapraszam na naszą recenzję kartonowego drapaka Scratch & Play.

Tutaj możecie zobaczyć i kupić KLIK

Opis ze strony Zooplusa:

Drapak Scratch & Play, w skrócie:
  • Dwie zabawki w jednym: drapak i zabawka na inteligencję
  • Zabawka na inteligencję:
    • Dwie piłki z dzwoneczkami w środku
    • 3 okrągłe otwory u góry drapaka i po jednym okrągłym, trójkątnym i kwadratowym z boku. Kot może w nie wsadzić łapki i przesuwać piłki.
  • Drapak: strona zewnętrzna została wykonana z tektury falistej, która doskonale zaspokaja potrzebę ostrzenia pazurów
  • Z kocimiętką: motywuje kota do zabawy, do rozsypania na tekturze falistej
  • Wzór: boki ozdobione bawiącymi się kotami i motylami
  • Materiał: tektura falista, karton
  • Wymiary: całkowite: dł. x szer. x wys.: 45,5 x 24 x 9,3 cm
Już od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem zakupu tego drapaka. Jak widzę miłość Witka do kartonowego łóżeczka Relax, tym bardziej chciałam sprawdzić jak zareaguje na taką zabawkę i drapak w jednym.

Zaraz po rozpakowaniu drapaka, Witek wtarabanił się na niego i zaczął drapać.


Sprawdził przy okazji czy da się na drapaku poleżeć. Ufff co za ulga, jeszcze się mieści :P



Po chwili poczuł kocimiętkę, która była dołączona do zabawki i zaczęło się wygłupianie...


Szybko odkrył, że w dziury można wkładać łapeczki i jest tam coś ukryte!!!


Dla sprytnego kotka to nic trudnego wyciągnąć ukrytą w pudle piłeczkę


Więc szybko trzeba było jakoś zmodyfikować zabawę ;)


Muszę przyznać, że zabawka jest fajna i pomysłowo zrobiona. Można do niej schować jakieś przysmaki i dodatkowo motywować kotka do zabawy i kombinowania ;) Oprócz tego jest świetnym drapakiem i legowiskiem. Witek od razu wiedział, że tutaj można ostrzyć pazurki. 


Dużą zaletą drapaczka jest jego cena, w Zooplusie kosztuje 18,80.

Chociaż wiadomo, że najlepsze jest pudło, w którym przychodzą zakupy ;)


piątek, 16 września 2016

paczka z zooplusa

Dzisiaj przyszła do nas paczka z Zooplusa. W większości wypełniona jedzeniem dla Adki, ale nie zabrakło także puszeczek dla kociaków, a Witek dodatkowo dostał kartonowy drapaczek, który obiecałam mu już jakiś czas temu ;) Ostatnio jest bardzo grzecznym kotkiem, więc zasłużył na mały podarunek ;)



Wiadomo, zakupy zakupami, ale najważniejsze to szybko opróżnić pudło, żeby koteczek się nim nacieszył ;)



A jutro Wam damy znać, jak Witek przyjął nowy drapak z kartonu.... Bo ogólnie wiadomo, że Witek uwielbia wszelkiego rodzaju kartony, ale czy ten przypadnie mu do gustu....

wtorek, 13 września 2016

znowu razem

Troszkę nas nie było na blogu, ale już wracamy ;) 

Musiałam zrobić sobie urlop od wszystkiego. Niestety zmuszona byłam na 8 dni opuścić Witka, co mnie martwiło. Od kilku lat nie wyjeżdżaliśmy na dłużej niż trzy dni, więc tym bardziej potrzebowaliśmy takiego odpoczynku. Witek został pod najlepszą opieką, czyli na wikcie moich Rodziców. Wiem, że miał dobrze. Mama go karmiła, czesała i głaskała. Tata do niego dużo mówił i nawet kilka nocy spędził z Witkiem, żeby nie czuł się taki samotny. Jednak ciągle myślałam, że pewnie tęskni. I najbardziej obawiałam się tego, że po moim powrocie będzie obrażony. Wiadomo, że koty tak potrafią....

Już przy pakowaniu walizki coś przeczuwał....


Codziennie wieczorem miałam relację z Witkowego życia beze mnie. Pierwsze dni to były raczej wiadomości typu:
- Witek patrzy na mnie nieufnie, jest na dystans
- czuwał całą noc na komodzie i gapił się na mnie!
- syczy jak przechodzę obok niego


Ale już trzeciego dnia wiadomości były bardziej optymistyczne:
- mruczy i łasi się jak wchodzę do kuchni
- głaskam go i czeszę, a on mruczy
- robi "wałeczki" na mój widok
- spał w nocy w hamaczku zrelaksowany
- przytula się do nóg i głośno mruczy, jak otwieram puszeczkę
- siedzimy razem na fotelu na balkonie


Niby fajnie, że zaakceptował moich Rodziców i się wyluzował. Ale to mogło zapowiadać, że tym bardziej będzie obrażony na mnie, jak wrócę....


Jednak Witek ani myślał się obrażać ;) Jak tylko weszliśmy do mieszkania, zaczął się przytulać i głośno mruczeć. Chodził za mną i cały wieczór mruczał. Kiedy usiadłam na podłodze z laptopem, od razu położył się obok mnie, przytulił i mruczał. Po chwili zaczął się wygłupiać i pokazywać, że jest bardzo szczęśliwy i zadowolony z naszego powrotu. Następnego dnia już od 6 rano mruczał i przytulał się do mnie. Chyba bardzo się ucieszył, że jednak wróciłam ;)


Nasze wspólne życie wróciło do normy ;)