niedziela, 20 października 2024

czytanie z kotem (45)

Już dawno obiecałam Wam wpis książkowy, ale nie ukrywam, że to najbardziej pracochłonne wpisy, a ostatnio czasu miałam jak na lekarstwo. Ale wreszcie się zebrałam i mam nadzieję, że wrócę do regularnych wpisów książkowych. 

Na pierwszy ogień idzie książka ostatnio przeczytana. 

Anna Chaber "Miejmy do tego dystans"

Autorkę poznałam już jakiś czas temu i jej książki raczej oceniałam pozytywnie, więc kiedy musiałam szybko podjąć decyzję, co sobie wziąć do pociągu, padło właśnie na tę książkę. Niestety nie sprawdziłam i okazało się, że to drugi tom serii. W trakcie czytania nie odczułam tego w ogóle, więc postanowiłam doczytać do końca. Autorka ma lekkie pióro, mamy tutaj momentami całkiem znośny dowcip i fajne dialogi. Fabuła przypomina nam początki epidemii, co uświadomiło mi, że to był ciężki czas. Bohaterka przypadła mi do gustu i cieszę się, że była wierna swoim poglądom i decyzjom. Aktualnie nie mam potrzeby przeczytania pierwszego tomu serii, ale jeżeli pojawi się kolejna część na pewno zapoznam się z losami Aleksandry.


Agata Przybyłek "Ostatni zachód słońca"
 
Na wrześniowy wyjazd nad morze wybrałam lekturę z serii nadmorskiej Agaty Przybyłek. Chociaż ostatnio nie za bardzo trafiają w mój gust książki Autorki, zaryzykowałam po raz kolejny. Tym razem muszę przyznać, że lektura była całkiem ciekawa. Chociaż nadal uważam, że dialogi są toporne, a Autorka nadużywa pewnych określeń i leci zbyt mocno na stereotypach, to jeśli chodzi o akcję, był to dobrze spędzony czas. Zachowania bohaterów były dosyć zachowawcze i brakło mi więcej emocji i pikanterii, ale wybaczam, bo książka mnie wciągnęła. 
 
 
Ale żeby nie było tak kolorowo i cukierkowo zostawię tutaj też pozycje Autorki, które nie przypadły mi do gustu. 
 
Agata Przybyłek "Przerwana melodia"
 
 
Na tę pozycję skusiłam się ze względu na temat baletu. Temat o wielkim potencjale i niestety Autorka tego potencjału niestety nie wykorzystała. Pomysł na fabułę był ciekawy i zapowiadał się bardzo interesująco, bardzo mnie rozczarowało to, w jaki sposób akcja została poprowadzona. Książka ogólnie była nawet wciągająca, ale główny wątek traumy bohaterki został maksymalnie spłycony. Aktualne życie bohaterki zostało pokazane w tak przelukrowany sposób, że momentami robiło się mdło. Bohaterowie totalnie przerysowani i idealni, przez pół książki nie działo się nic, dopiero później fabuła nabiera tempa, a kiedy robi się ciekawie, książka nagle się kończy. Mało baletu w balecie, a trudne doświadczenia bohaterki mogły poprowadzić do jakiejś wartościowej puenty, natomiast książka kończy się niczym. Traumatyczne wydarzenia, jakich udziałem była młoda dziewczyna, kompletnie mnie nie poruszyły, nie odczuwałam żadnych emocji i tym faktem jestem najbardziej rozczarowana. Do tego drętwe dialogi, tak nierealne, że aż momentami śmieszne. Chciałabym wiedzieć, czy istnieje chociaż jedno małżeństwo, które porozumiewa się w taki sposób, jaki przedstawiła Autorka....

Agata Przybyłek "Na skrzydłach marzeń"

 
Niestety kolejna mocno przeciętna książka. Taka fabuła o niczym, wyidealizowana z drętwymi dialogami pomiędzy bohaterami. Nawet nie chce mi się rozpisywać na ten temat. Skupię się raczej na tym, że ostatnio obserwuję, że niektórzy autorzy idą na ilość, a nie na jakość (tutaj właśnie taki przykład), książka w sumie o niczym, ale wierne czytelniczki kupią i przeczytają... Niestety podobne podejście mają chyba też wydawnictwa. Mam wrażenie, że niektóre książki w ogóle nie przechodzą żadnej korekty, ponieważ są pełne różnych drobnych błędów. Ale nie trzeba wcale jakoś specjalnie wnikliwie czytać książki, żeby pewne rzeczy wyłapać. Więc jak się to dzieje, że jednak nikt tego nie wyłapuje. W tym tytule na początku jest mowa, że główna bohaterka żyje w związku partnerskim, nieformalnym. Potem dwukrotnie bohaterowie mówią o sobie mąż/żona, żeby za kilka rozdziałów facet oświadczył się jednak głównej bohaterce. Serio? O co chodzi!!! Czy liczy się tylko sprzedaż i ilość?


Natalia Sońska "Miłość i inne przypadki"

 
Za to książki Natalii Sońskiej zawsze biorę w ciemno. To pozycje, które gwarantują mi dobrą rozrywkę przy lekturze, pewną dawkę emocji, fajnie zbudowane relacje między bohaterami, dobre dialogi i ciekawa fabuła. Dlatego "Miłość i inne przypadki" pojechała ze mną na urlop jako gwarant dobrego relaksu. Co prawda uważam, że to słabsza pozycja Autorki, ale i tak dobrze mi się czytało. Ja po prostu nie kupuję wątku od nienawiści do miłości... To nie jest mój ulubiony motyw w literaturze kobiecej. Poza tym tutaj Autorka w żaden sposób mnie nie zaskoczyła, a to zawsze sobie cenię. 
 
Żeby nie było wrażenia, że czytam tylko i wyłącznie lekkie i łatwe lektury kobiece. Teraz coś z grubszego kalibru.


Jarosław Molenda "Zbrodnia w Kobierzynie"

 
Sięgnęłam po tę pozycję, myśląc, że jest to kryminał. Okazało się, że to świetna literatura faktu. Autor pokazuje trudną historię drugiej wojny i losy ludzi chorujących psychicznie. Wiemy, że los słabszych, ułomnych i niepasujących do pewnego wyobrażenia idealnej "rasy" nie był łatwy. Mordowano ludzi na potęgę i ta książka to pokazuje. To trudna lektura, ale porusza bardzo ważny temat. Mimo, że wiedziałam o bezsensowności działań podczas drugiej wojny światowej nazistów, ta pozycja wstrząsa ponownie. Daje wiele do myślenia....

Na dzisiaj tyle. Głównie literatura kobieca, lekka i przyjemna, taka letnia i wakacyjna. Ale mam na swoim koncie też kryminały i thrillery psychologiczne. Ale o tym następnym razem ;)

1 komentarz:

  1. W klimacie ostatniej książki to polecam Farciarza Jagny Rolskiej. Mimo, że ciężki temat to czytało się dobrze :)

    OdpowiedzUsuń