Wydarzają się w naszym życiu smutne chwile, ale świat gna dalej do przodu. Z jednej strony dobrze, bo człowiek nie ma czasu na rozdrapywanie ran, ciągle jest coś do zrobienia. Z drugiej chciałoby się chociaż na chwilę pochylić nad samym sobą...
Przy naszym wigilijnym stole zabrakło wczoraj dwóch kochanych istot. Tych najbardziej aktywnych, którzy zawsze uczestniczyli w świętowaniu. Dyziu rozbierał namiętnie choinkę, a po wigilii kładł się na środku stołu i chciał być w centrum zainteresowania. Adeczka żebrała o pachnącą rybę... Smutno bez nich. Tak po prostu....
Miejcie dobry czas w najbliższych dniach. Cieszcie się tymi, którzy są obok, bo nie ma pewności, że jutro będziemy w tym samym składzie....
Tosia ostatnio smutna, dużo wokalizuje i nawołuje. Mimo, że ta ogromna indywidualistka zawsze trzymała się na uboczu i nie bratała z resztą stada, chyba odczuwa brak reszty towarzyszy...




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz