środa, 17 sierpnia 2016

dyżur kuchenny

Momentami Witek nie odstępuje mnie na krok. Jest wszędzie tam gdzie ja. Więc jak czas spędzam w kuchni, on także. Siada na stołku, chwilę dyżuruje, a potem się kładzie.



Ostatnio ambitnie pilnował piekących się bułeczek


4 komentarze:

  1. cudowny taki asystent :) nasze koty mają tak samo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To tak jak Antek. Aż oczy mu się kleją i głowa leci, ale twardo pilnuje... śliczny jest.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mam takiego pomocnika, z nim gotowanie i pieczenie nie jest takiej trudne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz ochronę bułeczek:)

    kochane-psiaki-dzeki-i-pimpek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń