środa, 21 kwietnia 2021

hiacyntowa panienka

Pierwszy raz w życiu kupiłam cięte hiacynty. Kwiaty tak bardzo mnie urzekły, że postanowiłam je uwiecznić na zdjęciu. A jak wiadomo, kocia modelka, znalazła się na zdjęciach przez zupełny przypadek :D
 

 
Kwiaty musiały stać w kuchni, bo w pokoju zrobiło się aż duszno od ich intensywnego zapachu. Ale muszę przyznać, że są piękne i fotogeniczne. To chyba kolejne, ulubione kwiaty ;) Chociaż ja to chyba wszystkie kwiaty kocham. Na drugim zdjęciu poniżej, w tle, nieśmiało kwitnie sansevieria. Ponieważ nie mam dużego doświadczenia w opiece nad kwiatami, to fakt kwitnienia akurat tej rośliny mocno mnie zaskoczył. Podobno nie kwitnie ona zbyt często, tym bardziej jestem tym faktem mocno podjarana!  Drewniane łyżki w tle niestety kwitną w kuchni przez cały rok, nie zwracajcie na nie uwagi ;)



No cóż, o kotku dzisiaj nic nie napiszę.... Muszą wystarczyć zdjęcia. Kończę już te kwiatkowe wywody, życząc Wam dobrej drugiej połowy tygodnia. Już teraz zapraszam na niedzielę, na post z serii "Czytanie z kotem", a w nim saga składająca się z sześciu tomów ;) Ufff!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz