Szczerze mówiąc, to nie mam ochoty podsumowywać tego miesiąca. To jest jeden z moich ulubionych wpisów na blogu, ale co tu teraz wrzucić? To miał być fajny miesiąc i urlop nad morzem, a wyszło, jak wyszło. Jaka jest sytuacja, każdy z Was wie.
Dla kotków nic się nie zmieniło. No może tylko to, że ludzi mają więcej na głowie ;) Trzeba im teraz w pracy pomagać...
Zrobiło się cieplej i już nie trzeba się zakopywać głęboko w kocyk. Oczywiście zasada ta nie dotyczy Kseni, ona bez względu na porę roku i temperaturę, lubi być zagrzebana, przykryta i wciśnięta.
Przy okazji muszę się poskarżyć na tego nicponia. Z kochanego maluszka, który wcinał wszystko, jak leci, zrobiła się wybredną księżniczką i czasami ręce mi opadają, jak nie chce jeść. Za to Witek w siódmym niebie, kiedy może zjeść po niej....
Ogólnie gdyby nie te futerka.... byłoby ciężko...
Szczerze mówiąc, ludzie, którzy nie mają w domu zwierzęcia, nawet nie mogą sobie wyobrazić, ile takie stworzenie wnosi w ludzkie życie. To taki lek uspokajający i poprawiający humor w jednym ;) Mnie poprawiają nastrój nawet w momencie, kiedy nic nie robią. Mogę patrzeć na śpiącego kota i to już mnie uspokaja.Chociaż Ksenia i Wituś ostatnio bardzo aktywni. Mają kartonowy plac zabaw w pokoju, gonią się i chowają w pudłach. Nie ma u nas nudy ;)
Ale są też momenty spokojne, kiedy czytam książki, a kotki drzemią obok.
Miałam Wam tutaj napisać o pewnej książce...ale zrobię to w osobnym wpisie. Dawno nie było "Czytanie z kotem", więc zbieram książki i na pewno w kwietniu taki wpis powstanie. Chociaż używanie słowa 'na pewno' chyba jest zbyt dużym ryzykiem, ostatnio nic nie jest pewne. Więc postaram się, aby taki wpis się pojawił... Ale czytam i się wrażeniami podzielę ;)
Ksenia pomagała mi w przygotowaniu zdjęć na przedpokój. Na niej zawsze można polegać ;)
Teraz dziad mały okupuje komodę na przedpokoju i pilnuje swojego dzieła :D
Nostalgiczne poranki...
Na koniec zostawiłam sobie kilka migawek z mojej podróży do Norwegii. Moja pierwsza zagraniczna podróż w dorosłym życiu, pierwszy lot samolotem. Szkoda, że w takich stresujących okolicznościach.... Co się zestresowałam to moje, ale zdjęcia pozostaną piękną pamiątką ;)
A u nas wiosna. Co prawda nie można swobodnie się szwendać po mieście i szukać jej oznak, ale jedno ujęcie złapałam...
To ja czekam na czytanie z kotem :)
OdpowiedzUsuńZdrowia!
Będzie na pewno ;) zdróweczka!
UsuńPiękne zdjęcia z wyjazdu i ta wiosna co się wyłania na ostatnim zdjęciu :-)
OdpowiedzUsuńA koty wiadomo , najlepszy lek na duszę i ciało człowieka ♥
Wiosna już pełną gębą... ;)
UsuńCiężki marzec... szczęście że mamy możliwość siedzieć/ pracować w domu, ale tak czy inaczej nie jest łatwo. Mam tylko nadzieję że to wszystko w miarę szybko wróci do normalności.
OdpowiedzUsuńCo do powrotu do normalności, opinie są różne...Trzeba cierpliwie czekać, oby tylko w zdrowiu i spokoju ;)
UsuńA ja myślę, że właśnie taki marzec trzeba podsumować, na przyszłość, ku pamięci. Z dzisiejszej perspektywy jego początek wydaje mi się jakby z innego życia. A tak teraz odległego, aż dziwnie. Fajnie, że złapałaś jeszcze trochę miłych chwil na wyjeździe, wspomnień i fotek. My planowaliśmy urlop po 15 marca i już nie zdążyliśmy. Zdrowia przede wszystkim!
OdpowiedzUsuńMasz rację, będzie to wpis ku pamięci. Mam nadzieję, że nie będzie nam dane przeżywać tego ponownie.... Pozdrawiam! Zdrowia i spokoju ❤
UsuńKoty definitywnie poprawiają sytuację. Pocieszam się myślą, że przynajmniej one się cieszą z całej tej sytuacji. Im wychodzi to na dobre, bo mają nas więcej i cześciej. I mogą uczestniczyć w zasadzie w każdym aspekcie życia. Są wsparciem i czystą miłością
OdpowiedzUsuńZgadzam się 😉
Usuń