środa, 18 marca 2020

siedzę w domu z kotami

To z czym się teraz mierzymy jako ludzie i społeczeństwo, to coś czego nie mogliśmy przewidzieć, coś czego się nie spodziewaliśmy i co wystawia nas aktualnie na próbę. To coś, co mnie stresuje, ale chyba zawsze tak jest ze zjawiskami, które są dla nas nowe i nad którymi w żaden sposób nie mamy kontroli. I ten brak kontroli stresuje i przeraża mnie najbardziej. I aby chociaż na chwilę oderwać się od myślenia o epidemii, postanowiłam zająć się rzeczami dla mnie przyjemnymi. Po pierwsze postanowiłam poczytać. Nie chcę tego czasu przeznaczyć na siedzenie w Internecie, więc mam przygotowany stos książek "do przeczytania". No i jest czas na fotografowanie kotów!


Niestety zacznę od książki, która nie przypadła mi do gustu, ale ponieważ jest o niej głośno, postanowiłam o niej tutaj napisać. A chodzi o książkę Blanki Lipińskiej "365 dni". Po dwóch pierwszych rozdziałach byłam pewna, że odłożę ten gniot i poddam się. Ale ta autystyczna część mojej osobowości nie pozwoliła mi na to. Czułam jakiś wewnętrzny przymus przebrnięcia, aby się na temat tej książki wypowiadać. I przebrnęłam, chociaż nie bez trudu. Po pierwsze, nie kupuję pomysłu, gdzie główna bohaterka zakochuje się w swoim oprawcy. Może gdyby nastąpiło to po tych tytułowych 365 dniach, może bym w to jeszcze uwierzyła, ale główna bohaterka niemal od początku pała do swojego porywacza uczuciem i dziką namiętnością. Po drugie, nic tak mnie do tej książki nie zraziło jak wulgarny język. Można pisać o wszystkim, ale nie w taki sposób. Nie chcę, wdawać się w szczegóły, bo zdaję sobie sprawę, że w związku z tematyką mojego bloga, czytają go różne osoby w różnym wieku. Jednak to, co w książce jest uważane za spontaniczną namiętność, mnie bardziej nasuwa na myśl przemoc seksualną... W każdym razie męczyłam się okrutnie. Druga połowa książki jest ciut mniej męcząca, ponieważ akcja zaczyna się rozkręcać, coś się wreszcie dzieje, a sceny porno schodzą na drugi plan. Jednak informacja na okładce, że jest to połączenie Greya i rodziny Soprano, moim zdaniem, jest mocno na wyrost. Podsumowując, książka jest słaba i na pewno nie sięgnę po kolejne części, a są chyba jeszcze dwie.


Z ciekawości zainteresowałam się samą twórczynią tego "arcydzieła". Okazało się, że pani Blanka to bardzo medialna osóbka, kreująca się na kobietę wyzwoloną, dla której nie ma tematów tabu. Wizerunkowo jest mocno kiczowata i ordynarna, więc przypuszczam, że gdybym zapoznała się z jej działalnością wcześniej, w ogóle po tę książkę bym nie sięgnęła. Jedyne co mnie cieszy, to fakt, że nie straciłam kasy na to wybitne dzieło ;) Książkę pożyczyłam od koleżanki, która swoją drogą lekturę raczej zachwalała. Na podstawie książki powstał film, jednak jakoś niespecjalnie mnie ciągnie do oglądania, ponieważ przypuszczam, że jest on równie wybitny jak książka ;)


Ktoś tęsknił za Dyziakiem? Oto i on. Ma się dobrze, nadal w nocy roznosi po całym mieszkaniu ubrania i inne szmaty, maskotki i takie tam ;) Latek przybywa, ale on się nic nie zmiania!


To co działa na mnie relaksująco, to wszelkiego rodzaju robótki rękodzielnicze. Ostatnio na tapecie mam pisanki.


Zrobiłam kilka pisanek łącząc mój ukochany decoupage z quillingiem. Jednak nie cieszą mnie tak, jak zawsze.


No i w tym roku próbuję z wyciskami z akrylu. To zupełnie inna jakość prac ;) Oczywiście we wszystkim pomaga mi Ksenia....spróbowałabym cokolwiek zrobić bez niej....


Kto z Was ma ten komfort i może zostać w domu? Zewsząd nawołują, żeby siedzieć w domu, jak tylko ma się taką możliwość, ale domyślam się, jak trudna taka akcja jest dla tych, którzy codziennie muszą wyjść z domu. Poza tym siedzenie w domu cieszy przez dwa, trzy dni, a potem? Dzisiaj byłam na zakupach, jest raczej spokojnie, mało ludzi, duża dyscyplina w kolejce, klienci stoją w odległości od siebie. Ale słyszałam też o głupich zachowaniach, jak to Polacy ruszyli do sklepów budowlanych, bo jest okazja wykorzystać dodatkowe wolne na remont....

Za oknem piękna wiosna, na którą tak długo, z upragnieniem czekaliśmy... A dzisiaj jakoś to wszystko nie cieszy.... Może chociaż kocie zdjęcia niech będą na poprawę humoru ;)

12 komentarzy:

  1. Ja niestety pracuje, bo produkcja się nie zatrzymuje. Ale po pracy, żeby nie zwariować od tych wszystkich informacji oglądam seriale i czytam. Ostatnio kolorowalam, ale nie sfotografowałam jeszcze.
    Też ostatnio czytałam książkę gniota i chętnie bym oddała na jakiś bazarek, a tu taka akcja... No nic. Jak opadnie to szaleństwo to wyślę. A widzialam wielki zachwyt - widać efekt reklamy itd...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla zajęcia głowy teraz chyba najlepsze czytanie....

      Usuń
  2. Ja jestem w domu (nauczycielka), ale nie wiem czy to komfort. Czytać jakoś nie mogę, porządkować też nie, jedynie na działce (odosobnionej) czuję się lepiej. Moja mama, emerytka, a przy okazji pedantka, mówi, że przez tą sytuację nie może sprzątać! Od kiedy pamiętam to jej się nie zdarzyło, więc nie jest dobrze. Życzę dużo pozytywnej energii i chęci do działania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem w domu, ale wolałabym, żeby było normalnie! Chciałabym normalnie móc pracować, a nie w stresie żyć....

      Usuń
  3. Po zamknięciu przedszkoli mnie też nie zostało nic innego jak zostać w domu.. Dobrze, że masz futra do wygłaskiwania, z czterolatką plus (jak sama się nazywa) nie jest łatwo bez rozrywek na placu zabaw.
    Ale z doskoku udało mi się poczytać serię Genialna przyjaciółka Eleny Ferrante. Polecam, tak samo zresztą jak abonament w Legimi.
    Trzymajcie się zdrowo w tym trudnym czasie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, dzieci nie rozumieją co się dzieje, a jak jest ładna pogoda to chcą na plac zabaw.... Pozdrawiamy serdecznie, oby nie brakowało Wam pomysłów do zabaw 😉

      Usuń
  4. I dziękuję za Dyziulka! <3<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam możliwość (a raczej konieczność) i też głownie siedzę w domu. Z kotami i dziećmi - ale mam nadzieję że cała sytuacja nie potrwa długo :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję, ale wiem, że przedłużająca się kwarantanna będzie na nas wpływać negatywnie. Trzeba uzbroić się w cierpliwość...

      Usuń
  6. Chwilowo mam wolne, więc siedzę w domu z kotami i owszem, remontuję! - ale farby i narzędzia były kupione dawno temu, tylko czasu brakowało. Sytuacja mnie martwi o tyle, że nie wiadomo czy gdzieś nas ten wirus nie dopadnie, no i jaki kryzys gospodarczy będziemy mieli po tym wszystkim... Ale staram się być dobrej myśli.
    O książce i filmie słyszałam głównie negatywne opinie, ale dzisiaj sprzedają się takie badziewia bez krzty wartości, za to naszpikowane przemocą i wyuzdanym seksem.
    Zdjęcia przecudne, zwłaszcza te na początku - jak do katalogu :))). Śliczne pisanki zrobiłaś! Ja ani decu, ani innych takich rzeczy nie potrafię, więc tym bardziej podziwiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dzisiejszych czasach dużo robi się dla pieniędzy, więc myślę że takie książki też powstają z tego powodu, dobry marketing i ludzie kupią....

      Dziękuję i pozdrawiam 💜❤💜❤💜❤💜

      Usuń