I w sumie tytuł tego posta wystarczyłby za cały komentarz ;) Ale jako, że lubię pisać, to napiszę coś więcej. Będzie chyba bardziej o mnie, ale jednak o kotach....
Robię zdecydowanie za dużo zdjęć. Aparat mam zawsze pod ręką, a od kiedy mam mniejszy, poręczniejszy aparat, to dosłownie cały czas pstrykam. Oprócz tego dochodzą zdjęcia z telefonu. A o tym, że jest ich za dużo świadczy to, że ciągle mam jakieś zdjęcia przygotowane do publikacji, a po jakimś czasie zastanawiam się czy już poszły na bloga, czy jeszcze nie. Czasami mam wrażenie, że tego nie ogarniam! ;)
Robię dużo zdjęć, kilka jest do siebie podobnych, ale jednak nie identycznych. I następuje moment selekcji, trudny dla mnie moment, bo trzeba zdecydować, które zdjęcia trafią do wpisu, a które nie. I ciężko się zdecydować, bo niby podobne, ale jednak różne, każde lubię na swój sposób. A z drugiej strony nie mogę opublikować wszystkich, ponieważ Czytelnik padłby z nudów ;)

Czasami udaje się zrobić zdjęcie prawie pozowane, kiedy zależy mi na konkretnym zdjęciu, jakimś ułożeniu. Na przykład przy wpisach książkowych bardzo liczę na współpracę kotów. Różnie się to kończy...wiadomo.... Tak samo było w przypadku zdjęć do recenzji produktów. Ale większość zdjęć jest spontaniczna, coś zaczyna się dziać, koty się fajnie ułożą i następuje pstryk. W efekcie tego pstryka wychodzi fajne lub przeciętne zdjęcie, albo całkiem zepsute. Życie ;) A ile jest pięknych momentów, których nie zdążyłam uwiecznić! Mam je jedynie w pamięci, mając nadzieję, że coś podobnego jeszcze się zdarzy, a ja tym razem zdążę... ;)
Koty to główni bohaterowie moich zdjęć. Nie da się ukryć, że prym wiedzie Ksenia. Ten kot jest cały czas w ruchu, coś kombinuje i wymyśla. Ręka sama sięga po aparat, chociaż jest to jednocześnie trudny obiekt do fotografowania, bo często wychodzi nieostra. Jak uchwycić na zdjęciu obiekt poruszający się z taką prędkością????
Ale najbardziej cieszą mnie te zdjęcia wspólne, kiedy koty są obok siebie. Chociaż takich chwil nie jest wiele. Chwytam każdą ;)


Uwielbiam oglądać zdjęcia profesjonalnych fotografów, tych kocich i nie tylko. Podziwiam ich warsztat i kreatywność, próbuję się inspirować ;) Mam nadzieję, że wreszcie znajdę czas na teoretyczne zgłębianie wiedzy fotograficznej...
Są jeszcze zdjęcia całkiem prywatne, nie robione z myślą o blogu. Zdjęcia rodzinne z różnych wydarzeń. Przecież nie samymi kotami żyje kociara ;) Ale nie da się ukryć, że nawet w tych zdjęciach rodzinnych dużo kotów, bo przecież one są częścią rodziny!
Zdjęcia plenerowe, to zdjęcia które cieszą mnie bardzo. Najzwyklejszy spacer po okolicy to dobry pretekst do fotografowania. Nie trzeba wyjeżdżać daleko od domu, żeby zachwycać się niebem, zielenią drzew, kwitnącym jaśminem czy bzem. Cieszą mnie napotkane koty i inne zwierzęta, które pozwolą się sfotografować.
Miesięcznie daje to kilkadziesiąt zdjęć, nieraz przekraczam setkę. Jesteśmy na półmetku roku, a ja w folderze "2019" mam ponad 4 tysiące zdjęć.... I chyba w żadnej sferze swojego życia nie jestem taka uporządkowana, jak w przypadku zdjęć. Są pokatalogowane latami, osobno jest katalog na zdjęcia z komórki, osobny katalog to zdjęcia na bloga, które także są archiwizowane latami. Na bieżąco zgrywam zdjęcia z wszystkich moich kart. Jedynie muszę jeszcze pamiętać o tworzeniu kopii, z tym mam mały problem, a jak pomyślę, że mogłabym stracić chociaż jedno moje zdjęcie... Już raz coś takiego w życiu przeżyłam, nie chciałabym tego powtórzyć....

Dajcie znać, jak to wygląda u Was! Ile zdjęć robicie? A może nie robicie zdjęć w ogóle? Jestem bardzo ciekawa ;)