Troszkę nas nie było na blogu, ale już wracamy ;)
Musiałam zrobić sobie urlop od wszystkiego. Niestety zmuszona byłam na 8 dni opuścić Witka, co mnie martwiło. Od kilku lat nie wyjeżdżaliśmy na dłużej niż trzy dni, więc tym bardziej potrzebowaliśmy takiego odpoczynku. Witek został pod najlepszą opieką, czyli na wikcie moich Rodziców. Wiem, że miał dobrze. Mama go karmiła, czesała i głaskała. Tata do niego dużo mówił i nawet kilka nocy spędził z Witkiem, żeby nie czuł się taki samotny. Jednak ciągle myślałam, że pewnie tęskni. I najbardziej obawiałam się tego, że po moim powrocie będzie obrażony. Wiadomo, że koty tak potrafią....
Już przy pakowaniu walizki coś przeczuwał....
Codziennie wieczorem miałam relację z Witkowego życia beze mnie. Pierwsze dni to były raczej wiadomości typu:
- Witek patrzy na mnie nieufnie, jest na dystans- czuwał całą noc na komodzie i gapił się na mnie!
- syczy jak przechodzę obok niego
Ale już trzeciego dnia wiadomości były bardziej optymistyczne:
- mruczy i łasi się jak wchodzę do kuchni
- głaskam go i czeszę, a on mruczy
- robi "wałeczki" na mój widok
- spał w nocy w hamaczku zrelaksowany
- przytula się do nóg i głośno mruczy, jak otwieram puszeczkę
- siedzimy razem na fotelu na balkonie
Niby fajnie, że zaakceptował moich Rodziców i się wyluzował. Ale to mogło zapowiadać, że tym bardziej będzie obrażony na mnie, jak wrócę....
Jednak Witek ani myślał się obrażać ;) Jak tylko weszliśmy do mieszkania, zaczął się przytulać i głośno mruczeć. Chodził za mną i cały wieczór mruczał. Kiedy usiadłam na podłodze z laptopem, od razu położył się obok mnie, przytulił i mruczał. Po chwili zaczął się wygłupiać i pokazywać, że jest bardzo szczęśliwy i zadowolony z naszego powrotu. Następnego dnia już od 6 rano mruczał i przytulał się do mnie. Chyba bardzo się ucieszył, że jednak wróciłam ;)
Nasze wspólne życie wróciło do normy ;)
Ja juz nie lubie wyjezdzac na tak dlugo, bo wtedy bardzo tesknue za mikim....
OdpowiedzUsuńto jest właśnie to najgorsze w tych wyjazdach...
UsuńNasz Karmelek też tak się cieszy jak wracamy z wakacji :D Pozostałe koty też !
OdpowiedzUsuńSuper że sobie wypoczeliście , fotki widziałam na FB
My w tym roku bez wyjazdu z czego nasze koty są szczególnie zadowolone ;-)
Pozdrawiamy ciepło
Jeszcze na blogu będą foty z kotami w roli głównej :D Pozdrawiam serdecznie!
UsuńPięknie nasze morze Was ugościło, pogodę mieliście wysmienitą.
OdpowiedzUsuńWitus jest bardzo kochanym i dzielnym kotkiem dał radę na służbie u babci :-)
Ja strasznie przeżywam wyjazdy na wakacje.
Własnie za dwa dni ruszam w Tatry (chyba razem z deszczem) i już rozmyślam o kotysiech.
Mizianki dla Witusia przesyłamy :-)
Pogoda udała się wyjątkowo ;) nawet nie śmiałam myśleć o takich temperaturach we wrześniu :D Udanego wypadu w góry!!!!
UsuńTo Wituś teraz przeszczęśliwy :)
OdpowiedzUsuńJedynym "minusem" o ile tak to można nazwać - jak ma się zwierzaka jest to że wyjazdy bez niego wiążą się z tęsknotą i nie cieszą tak bardzo. Ale wszystko wynagradzają powroty :)
Otóż to ;) Dobrze, ze jest z kim zwierzaka zostawić! ;)
UsuńU mnie było tak samo. Nie chciałam zostawić Lili. Nie będę ukrywała, że z moimi dziadkami miała większą swobodę- mogła chodzić po balkonie, który nawet nie jest zabezpieczony. Na szczęście nic jej nie jest i ja nie pozwalam jej na takie wybryki, bo nigdy nie wiadomo co jej wpadnie do głowy... A jeśli chodzi o obrażanie się to wcale tak nie było. Przybiegła rozradowana, prawie spadała ze schodów tak się cieszyła, gdy usłyszała, że ją wołam, a gdy dodtała prezent to już całkiem. Przez kilka następnych dni nie opuszczała mnie :)
OdpowiedzUsuń