czwartek, 20 grudnia 2018

historia z happy endem, bo warto pomagać

Jest zimny, lutowy poranek. Godzina przed 7:00.

Nie pamiętam czy był śnieg, ale na pewno było zimno, bo jechałam tramwajem bez ogrzewania. To pamiętam dobrze. Czytałam książkę, kiedy nagle zadzwoniła moja komórka. Kiedy dzwoni wczesnym rankiem zawsze wywołuje we mnie lekkie zdenerwowanie. Nikt nie dzwoni z pierdołami tak wcześnie. Byłam pewna, że ktoś z pracy dzwoni z informacją, że się rozchorował... Kiedy na wyświetlaczu zobaczyłam, że dzwoni tata, zdenerwowałam się jeszcze bardziej.

-Eluniu, bo mam taki problem. Szedłem do pracy i znalazłem kotka. Wiesz, ten kotek wygląda na bardzo chorego, jak go zostawię to nie przeżyje. Nie mogę go tu zostawić... Może masz jakiś pomysł? Może masz namiary do kogo mogę zwrócić się o pomoc?

Jedyne co przyszło mi do głowy to Fundacja Stawiamy Na Łapy, czyli spece od beznadziejnych spraw kocich w Krakowie. Wysłałam tacie ich numer i pojechałam do pracy.

Około godziny 9:00 dostałam od taty mmsa z informacją, że kotek śpi w łazience rodziców i czekają na dziewczynę z fundacji.


Sami przyznajcie, że obraz nędzy i rozpaczy.....

O 11:00 tata napisał, że jakieś "dziewczątko" wpadło do domu z transporterem i zabrało kocinę. Tata stwierdził, że kochany kotek. Nie wiem czy kiedyś pisałam, że jak przyniosłam do domu pierwszego kota (rok 1999), to mój tata był największym przeciwnikiem kotów! Minęło 19 lat (nie wierzę, że tyle!!!!!), a tata zaczął znosić do domu koty! I ktoś mi powie, że ludzie się nie zmieniają..... ;) Tata zadeklarował miesięczne finansowanie utrzymania kota i sfinansowanie jego leczenia. Jak się później okazało, kotek miał coś z podniebieniem i nie mógł normalnie jeść.

Kocurek otrzymał imię Mittal, jego podniebienie zostało zoperowane, kotek został wyleczony i trafił do domu tymczasowego. 

Tymczasowi opiekunowie tak go opisali:

Mittal trafił do nas z okolic huty, na pamiątkę czego dostał swoje imię
Kocurek oprócz silnego kataru miał także rozszczepione podniebienie, które zostało zoperowane, dzięki czemu stan Mittala i jego samopoczucie znacznie się poprawiło.
Mittal aktualnie przebywa w dt, w którym ma 6 innych kolegów i koleżanek co mu bardzo pasuje bo to kocurek uwielbiający towarzystwo ludzi jak i innych kotów.
Jest troszkę leniwy, ale w czasie sesji fotograficznej dzielnie pracował i machał łapkami za piórkami i wędkami.
Mittal bardzo lubi mieć pełny brzuszek, gdy tylko na horyzoncie pojawia się jedzenie - od razu się ożywia
Przez swoją przypadłość ma osłabiony węch, ale słuch rewelacyjny, dlatego po otworzeniu lodówki jest przy niej pierwszy
Mittal bardzo sobie ceni pełną miseczkę i bezbłędnie korzysta z kuwety. 

A teraz zobaczcie co Fundacja zrobiła z tej biedy! 

zdjęcie pochodzi ze strony FB Fundacji Stawiamy na Łapy

zdjęcie pochodzi ze strony FB Fundacji Stawiamy na Łapy

zdjęcie pochodzi ze strony FB Fundacji Stawiamy na Łapy
Piękny kot! I co najważniejsze, Mittal ma już swój dom!!!! Mam nadzieję, że jest kochanym i szczęśliwym kotkiem ;)

Każda pomoc jest ważna i może uratować kocie życie! Dlatego jeżeli nie można adoptować kota, ani zostać wolontariuszem, warto wspierać innych w tych działaniach. Każdy, nawet najmniejszy datek finansowy ma znaczenie i pomaga. Można podarować karmę, zabawki, leki, koce, środki czystości. A już niedługo znowu będziemy rozliczać nasze PIT-y, więc pamiętajmy o przekazaniu 1% naszego podatku! Bo WARTO POMAGAĆ ;)


16 komentarzy:

  1. Niesamowita historia! Ja tez ostatnio zatargałam bide z kocim katarem do fundacji u nas u weta i juz kicia ma domek zadeklarowany, pani tylko czeka zeby byl zdrowy, bo ona ma koty i bedzie miec towarzystwo :)
    My co miesiac staramy sie jakis grosik posłac na cos kociego czy ludzkiego - warto chocby i 5 zl :)
    Dla mnie to czekolada mniej, pupa mniejsza, a za to jakis kotek ma jedzonko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie warto, a większość uważa, że to nic nie zmieni. Lepiej wpłacić złotówkę, niż nie!

      Usuń
  2. Cudowna historia i jakże piękny kocio. Masz dobrego tatę. Mam swoją fundację którą wspomagam i uważam, że to mój psi obowiązek.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wspieram regularnie, tyle mogę zrobić i robię ;) Pozdrawiam

      Usuń
  3. Aż trudno uwierzyć, że to ten sam kotek. Miał szczęście, że na Was trafił! A pomagać warto i trzeba - ja wspieram panią Anię z mojego miasta, która współdziałając z p. weterynarz łapie bezdomne koty, sterylizuje, kastruje, niektóre wypuszcza w ich miejscu dotychczasowego pobytu, a większości szuka domków - nasz Frycek i Edzio też trafiły do nas od p. Ani. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej pomagać lokalnie, żeby żyło się lepiej chociaż kilku kotom lub ludziom im pomagającym ;) Pozdrawiam

      Usuń
  4. Piękny kocur! I jaka metamorfoza!
    Serce rośnie jak się czyta takie posty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, metamorfoza robi wrażenie. W końcu stawiają na łapy, nazwa zobowiązuje ;)

      Usuń
  5. Piękna historia , a tato to fajny gość :D
    Warto pomagać , warto !

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniała historia! Gratulacje dla Taty i dla Fundacji! Jak czytam takie rzeczy to wraca mi wiara w ludzi :). A z drugiej strony - przychodzi refleksja, że to najczęściej właśnie my, ludzie, sprawiamy, że takie kocie nieszczęścia chodzą po świecie i szukają ratunku... Ech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety to ludzie są odpowiedzialni za krzywdę tych niewinnych istot. Smuci mnie, ile takich historii kończy się źle, bo pomoc nie dociera..... Ale z drugiej strony nie trzeba się zrażać, bo może całego świata nie zmienimy, ale jednemu kotkowi może zmienić się cały świat! Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  7. Ale piękna historia, Twój tata został bohaterem dla tego kotka, dzięki niemu żyje i ma dom :) Pokrzepiające :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ale bez fundacji by się nie udało 😉

      Usuń
  8. Cześć,mogę prosić o podanie maila kontaktowego? Ten z formularza nie działa. Chętnie podzielimy się informacją na temat obecnego stanu kotka, jako że jest naszym kochanym (kiedyś Mittalem)-Julianem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale super!!!!! 💓💓💓💓 mój mail orchidea8484@tlen.pl

      Usuń