niedziela, 21 lipca 2019

kupa sierści i paw

Czerwcowe upały dały się we znaki Witkowi. Biedny zlizywał kilogramy sierści, co musiało się kończyć zwracaniem, a ja co rano byłam budzona odgłosami zbliżającego się pawia ;) Z pomocą przyszły nam dwie rzeczy, o których jeszcze na blogu nie pisałam, dlatego postanowiłam stworzyć ten wpis.


Przede wszystkim pomocna jest pasta firmy Trixie. Jest to pasta słodowa, która pomaga w procesie trawienia, zapobiega tworzeniu się kłaków w żołądku i przewodzie pokarmowym. 


Ja akurat wybrałam tę firmę, ale wybór na rynku jest dosyć duży, takie pasty są dostępne w stacjonarnych sklepach zoologicznych, ale także u weterynarza. Moja mama kupuje pastę dla Dyzia właśnie u naszego weta, chociaż ja osobiście uważam, że nie ma sensu przepłacać ;) Dyziu ma olbrzymie problemy z odkłaczaniem się, ale jednocześnie nie lubi tej pasty.... Witek za to uwielbia i traktuje pastę, jako smaczną przekąskę ;)


Tradycyjnie Witek dostaje pastę dwa razy w tygodniu. Jednak w czasie czerwcowych upałów, kiedy zostawiał tony sierści, raczyłam go pastą co drugi dzień. Ku jego wielkiemu zadowoleniu.


Skład pasty: składniki pochodzenia roślinnego (słód), oleje i tłuszcze, cukier. Przypuszczam, że ten cukier sprawia, że Witek tak lubi ten produkt.... Tubka pasty kosztuje ok. 12zł.


Ksenia na razie gubi mało sierści i nie potrzebuje pasty. Kiedy dałam jej tubkę, popatrzyła na mnie i odeszła z pogardą. Jednak kiedy zobaczyła zachwyt Witka, podeszła spróbować.  


Daję jej do oblizania, żeby przyzwyczaiła się do tego smaku i nie kręciła nosem, kiedy faktycznie będzie potrzebowała.


Oczywiście na zalegające kłaczki najlepsza jest trawka, ale u mnie koty rzadko sięgają do trawki. Ksenia próbuje podgryzać na balkonie trawkę, ale Witek nie jest nią zainteresowany. Wtedy z pomocą przychodzi pasta.


Walka z kłaczkami nie miałaby sensu bez codziennego wyczesywania kota! Witek nie przepada za czesaniem, a ci z Was, którzy śledzą nas od dawna, zapewne pamiętają, że różnych szczotek, rękawic i innych przyrządów testowaliśmy wiele. 


Poszukiwania szczotki idealnej chyba zakończyły się sukcesem! Wiele dobrych opinii słyszałam o furminatorze, jednak ten oryginalny jest dosyć drogi. Postanowiłam na początek przetestować jego tańszy zamiennik FurTrim.


Ta szczotka za kilkanaście złotych tak dobrze spełnia swoją rolę, że nie wiem czy potrzebuję jej droższego odpowiednika ;) Metalowy grzebień dobrze wyczesuje martwy włos. Mam też wrażenie, że Witkowi odpowiada takie czesanie. Już nie jest podczas czesania taki zły i agresywny, a kilka chrupek podczas zabiegów pielęgnacyjnych łagodzi jego temperament ;)



Parę minut czesania dziennie wystarczy, aby spora ilość włosów trafiła do kosza, a nie do kociego żołądka. 

 

A Wy jak radzicie sobie z sierścią i kłakami kocimi?

14 komentarzy:

  1. Ja biorę w zooplusie pastę. Smakuje im. Czasami biorę dwa rodzaje na wszelki, żeby Mefisowi zmieniać - ale na szczęście ja lubi :) czasem kupię te smakołyki whiskas na kłaki ale to jak nie mam w planie zooplusa bo tam jednak trzeba zostawić te 89. I jeszcze pasta w rossmanie była kupowana, ale nie pamiętam jakiej firmy, możliwe że winstona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chrupki whiskasa też kupowałam, ale mam wrażenie, że one słabiej działają 🤔

      Usuń
  2. U nas niestety żadna pasta nie podchodzi panną pod smaczek a za trawką się chowały zamiast ją jeść 👿 na szczęście lubią wyczesywanie , zainwestowałam w furminator i spisuje się na medal . Śmieję się ze z długowłosej Tajgi wyczesalam całkiem sporego kotka 😜

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To super, że lubią czesanie 👍 nie ma nic przyjemniejszego, jak mięciutki i wyczesany kotek 😊 pozdrawiam!

      Usuń
  3. Furminator i pasta. Kupuję rożne pasty, jaka się trafi,czasem w rossmanie, czasem na internecie. Lubią wszystkie i chętnie liżą. Za czesanie Ciapek senior dalby się posiekać. Nie wiedziałam że są tańsze odpowiedniki i mam oryginał, ale nie żałuję. Jest genialny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę sprawdzić tę pastę z Rossmanna, bo ostatnio zapomniałam przy zamówieniu, a powoli się kończy 😉

      Usuń
  4. Od niedawna też mamy podobny grzebień -furminator. Po porządnym wyczesaniu można małego kotka ulepić z tych włosów. Super ustrojstwo, bardzo skuteczne. Oba koty kochają szczotki i czesanie. Jeden ma półdługą sierść i raz w miesiącu puści pawia z zawartością dreda, druga europejska krótkowłosa nie ma takich problemów. Jeżeli zostawi jakąś pamiątkę w kątku, to tylko z przejedzenia ;-) Żadnych preparatów dotychczas nie musiałam stosować, na szczęście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Witek czasami też zostawia z przejedzenia, ale ostatnio to były dredy z sierści 😉 fajnie, że u Was odbywa się bez preparatów 👍😊

      Usuń
  5. U nas głaskanie na mokro to numer jeden niemal każdego dnia. Oprócz tego metalowa gęsta szczotka do wyczesywania i pasta odkłaczająca.
    Próbowaliśmy różnych past, a zostałam przy tej od weta , tyle że kupuję na allegro bo o połowę tańsza. Gucio musi dostawać co dzień , na szczęście bardzo ją lubi ;-)
    Pozostałe raz , czy dwa razy w tygodniu ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę, patentu z głaskaniem na mokro nie znałam ;) Pozdrawiamy całą trójkę z Guciem na czele :D

      Usuń
    2. Z tym głaskaniem na mokro to jest tak, że jak zacznę jednego wygłaskiwać , to pozostałe dwa też chcą i czekają w kolejce , albo się przepychają ;-)
      Dużo futra wychodzi, a jak ręce są wilgotne , to łatwo zrobić z futra kulkę i wywalić.
      Pozdrawiamy również ! :D

      Usuń
    3. A to miziaki jedne 🤣🤣🤣

      Usuń
    4. A jaka to pasta? Może też poszukam na necie bo ten Rossmann to mnie tak średnio przekonuje

      Usuń
  6. U mnie problem z zakłaczaniem się ma w zasadzie tylko Misio. Dziewczyny nigdy nie zwracają tzw. kłaczka.
    Rozważałam pasty odkłaczające (ale nie te rozpuszczające włosy, tylko te pozwalające je łatwo wydalić z kałem). Rozmawiałam z wetką i obie doszłyśmy do wniosku, że skoro Misio radzi sobie sam, to nie ma sensu faszerować go chemią. Bo jednak takie pasty to chemia. Poradziła mi zasiewać mu trawkę, która w naturalny sposób pomaga wydalić futro.
    Pasty to genialna sprawa, jeśli kot się zakłacza ale nie ma odruchu wymiotnego. W takich przypadkach zatkanie się sierścią może być niebezpieczne. Moja znajoma ma takiego kota - rasowy długowłosy, bez tych past nie wiem czy kot dałby radę normalnie funkcjonować.
    A czesanie - ja mam furminator. Kupiłam go już ładne parę lat temu i sprawdza się. Amaya uwielbia czesanie. Purka przez chwilę pozwala, Hedwiga nie znosi, próbuję ją uczyć i nagradzam przysmakami cosmy po kilku minutach czesania. Misio - zależy od nastroju, ale w zasadzie nie mam problemu z wyczesywaniem go.
    Czeszę koty nie częściej niż 2-3 razy w miesiącu.
    I tak wszędzie zostawiają kłaki, ale mnie to nie przeszkadza, od kiedy pamiętam mam w domu kota i jest to dla mnie wręcz dziwne i nienaturalne, jak jest za czysto ;)

    OdpowiedzUsuń