poniedziałek, 26 sierpnia 2019

kocie życie zależne od idiotów

W dzisiejszym wpisie miało chodzić głównie o zdjęcia. Świeże kwiaty w domu jakoś tak zmotywowały mnie do mini sesji. Przeważnie robię zdjęcia kotom spontanicznie, bo akurat coś robią, w jakiś śmieszny sposób się ustawią. 


Ale naszło mnie na pewien temat. A to za sprawą pewnej grupy na FB, w której jestem. Otóż grupa dotyczy różnych ogłoszeń dotyczących kotów w moim mieście. Ludzie wymieniają się różnymi rzeczami, sprzedają to, co nie jest im już potrzebne. Wymieniają się informacjami na temat lecznic i lekarzy. Dużą część aktywności grupy stanowią ogłoszenia typu znalezione/zaginione koty. I z jednej strony to mnie przeraża, jak wiele kotów ludziom ginie. Codziennie ktoś szuka swojego mruczka, który się wymknął z domu. Wiem, że coś takiego może się zdarzyć. Ale jeżeli bardzo, bardzo się uważa, to szansa na zgubienie kota mieszkającego w mieszkaniu jest niewielka. Wychodząc czy przychodząc nie myślę o niczym innym, jak tylko o tym, żeby kot nie uciekł. Serio! Witek ma tendencję do czmychania, żeby pozwiedzać klatkę. Ksenia na razie się boi, ale mam świadomość, że przy pierwszej rujce zew natury ją wezwie. Dlatego trzeba uważać i kota pilnować, nie ma innej rady...


W okresie letnim całą masę stanowią ogłoszenia z prośbą o przygarnięcie małych kotków, które urodziły się "gdzieś/u kogoś na wsi". Te ogłoszenia bardzo mnie smucą, denerwują i załamują. Pokazują, w jakim średniowieczu jeszcze jest polska wieś. Nikt nie sterylizuje kotek i kocurów. Bo po co. Zwierzęta od zawsze mnożyły się bez kontroli, to czemu mielibyśmy to teraz zmieniać??? Kto by kaleczył i krzywdził biedactwa? Niech żyją zgodnie z naturą! Niech się mnożą, w końcu takie prawa natury! Każdy żywy organizm się mnoży i tyle w temacie. A że małe kotki potem cierpią, to już nikogo nie obchodzi. Że giną pod kołami samochodów, wpadają w różne miejsca, z których nie mogą wyjść, umierają z głodu, bo nie wróciła do nich matka przejechana przez samochód, że umierają w ogromnych cierpieniach zabijane przez choroby, pasożyty.....Tego wszystkiego już nikt nie widzi i nie zwraca na to uwagi. W końcu takie prawa natury, że najsłabsze musi paść lub zdechnąć (tak śmierć określana jest w stosunku do zwierząt). Przecież takie prawa natury, że lis zje małego kota. Normalne, co nie? A jak już taki malec, puchaty i śliczny, jakimś cudem dożyje 5-7. tygodnia, zaczyna się żebractwo. Może ktoś się zlituje, przygarnie? W końcu nie ma nic tak rozkosznego, jak malutki kotek....


Równie mocno, o ile nie bardziej, denerwują mnie ogłoszenia w stylu "zaginął kot, nie ma go od trzech dni, a zawsze wracał". Koty wychodzące! Kolejny temat rzeka. Dodajmy, że koty wychodzące w wielkim mieście, w miejscach ruchliwych i niebezpiecznych. Co tu dużo komentować? Takich ludzi mam ochotę określać tylko w jeden sposób, no ale ponieważ istnieje szansa, że bloga czytają osoby nieletnie, to się powstrzymam. Słowa niecenzuralne zostawię dla siebie.... I znowu, kot MUSI wychodzić, bo taką ma naturę! Większej głupoty nie słyszałam. Kot w mieszkaniu jest nieszczęśliwy, natura wzywa go do przekładania terenu! A nie do spania na kanapie. Codziennie w Internecie widzę dziesiątki, jak nie setki, nieszczęśliwych kotów, które bawią się pluszowymi myszkami, zamiast polować na prawdziwe. Biedne koty jedzą suche chrupki, lub puszki zamiast polować. A ciasne mieszkania są dla nich więzieniami i miejscami tortur. Wiem, że moja ironia jest przesadzona, ale gadanie o nieszczęśliwych kotach zamkniętych w czterech ścianach to jest bajka. Codziennie widzę na FB zdjęcia zabitych przez auto kotów, często w obróżkach, mających dom, kotów które wychodziły, bo natura tak chce. One na pewno są szczęśliwe....


Jestem przeciwniczką wypuszczania kotów. Są narażone na wypadki komunikacyjne, które kończą się ich śmiercią lub trwałym kalectwem. Oprócz tego mogą ucierpieć w bójkach z innymi kotami, tymi wolnożyjącymi. Łapią pasożyty i różne choroby, są narażone na ataki innych zwierząt, jak psy czy lisy (tak, tak można spotkać lisa w mieście!). Dodatkowo to koty wypuszczane na "spacery" są szkodnikami, które polują na ptaki,chociaż wcale nie muszą, ale instynkt im każe... Czy ktoś widzi na tej liście jakieś korzyści dla kota? Bo ja nie.....


Popatrzcie na moje biedne, nieszczęśliwe kotki mieszkające w małym mieszkaniu...



Dzisiaj wracając z pracy przeczytałam ogłoszenie, powieszone na windzie. W nocy z soboty na niedzielę, około godziny 4:00-5:00, zaginął czarno-biały kot. Prawdopodobnie spadł z balkonu z siódmego piętra.... Prawdopodobnie jest ranny, ale istnieje szansa, że przeżył, bo nie znaleziono go pod blokiem!!! Kot jest płochliwy, ciężko go będzie złapać, w domu przebywał zaledwie dwa dni i nie zdążył się przyzwyczaić do nowych opiekunów. Za znalezienie kota przewidziana jest nagroda. Lokatorzy klatki, właściciele konkretnych balkonów, wymienionych w ogłoszeniu z numeru mieszkania, są proszeni o sprawdzenie czy kot przypadkiem nie spadł na ich balkon (to są wszystko informacje z ogłoszenia). Serio, jak czytam takie ogłoszenia, to myślę sobie, że miał kot pecha trafiając na takich idiotów! Wzięli kota, nie zabezpieczyli okien, można mniemać, że zostawili na noc otwarty balkon....... Całe osiedle jest rozkopane przez remont, wokół bloku są głębokie wykopy. Mogę tylko podejrzewać, że zszokowany i ranny zwierzak mógł nawet wpaść gdzieś do wykopu.... Czasami brakuje mi słów na ludzką głupotę! 

8 komentarzy:

  1. Też jestem przeciwna wypuszczaniu kota. Eh... A okna i balkon wydawałoby się że to takie podstawy żeby mieć zabezpieczone...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam podobne przemyślenia ...
    Szkoda kota , brak słów ://

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam 4 koty - mieszkam na wsi ale moje kociska są wysterylizowane i wykastrowane. Dwa są wychodzące - kocica ma 14 lat kocur 12 - młode kociaki znalezione w polach na razie siedzą w domu. Szlag mnie trafia jak widzę takie podejście do tematu i słyszę że to tylko kot... Aż kot!! Żywe stworzenie. Debili nie brakuje. Trzeba mieć świadomość tego o czym piszesz. Gdzie mogę tłumaczę, że sterylizacja i kastracja to podstawa ..... Nie tak dawno przygarnęłam jeszcze amstaffkę z fundacji - ona też jest już po sterylce - po co mam żyć w stresie że coś się "wydarzy" i co mam jak sąsiad wrzucić do beczki z deszczówką i później się chwalić kolegom, że kotka łowna a problem z kociętami on sam załatwia ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jest straszne. Też się spotkałam z ludźmi, którzy nie widzą problemu w pozbyciu się małych kotków, przecież jeszcze ślepe, nieświadome.....

      Usuń
  4. Amen, nic dodać nic ująć :(
    Szkoda mi tego biednego kota, który wypadł z balkonu. Wątpię, aby się znalazł. Obstawiam, że umiera gdzieś w męczarniach :( Nie mam pojęcia co za półgłówek wydał im kota...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawa akurat skończyła się dobrze!!! Sama w to nie wierzę! Kotka wyciągali strażacy, bo schował się w betonowym przepuście w wykopanych przez MPC rowach.....

      Usuń