Ostatni letni miesiąc za nami. Kiedy to lato minęło? I czemu tak szybko???
W sierpniu udaliśmy się na urlop. Ludzie mieli wakacje na Roztoczu, kotki miały wakacje z babcią. Chociaż oczywiście próbowali się zapakować z nami ;) Z ogromnym żalem, musiałam ich zostawić....
Raczej unikamy wyjazdów w tzw. sezonie, w tym roku się nie udało. Dlatego wyjechaliśmy w miejsce, gdzie jest mało ludzi i to zdecydowanie nam wyszło ;) Horyniec na pierwszy rzut oka to miejscowość typowo sanatoryjna, w której jak się nie okładasz borowiną, to nie za bardzo jest co robić... Ale jest pięknie! A wyjście na szlaki i dalsze spacery (poza park zdrojowy) skutkuje całkowitą ciszą i brakiem ludzi. W takich warunkach można idealnie odpocząć ;)
Piękne krajobrazy, bociany i znikoma ilość turystów, którzy ograniczyli się do dreptania po mieście. Ponieważ nie jest to typowa miejscowość turystyczna z milionem atrakcji, mało było rodzin z dziećmi. Przecież sama przyroda nie jest atrakcyjna, muszą być stragany z pamiątkami, watą cukrową, balonami z helem i inne. Tak, Horyniec zdecydowanie jest miejscem do odpoczynku i wyciszenia się.
Zapas kocich chrupek, który zabrałam ze sobą bardzo się przydał. W pobliżu Pałacu Ponińskich, gdzie aktualnie jest sanatorium "Bajka", mieszka spora gromada kotków. Wcinały chrupy z wielką ochotą.
Niektórzy chrupkami gardzili i czekali na karmicielkę, która przyniosła puchę.
Ogólnie widać było, że kotki są dokarmiane, zarówno przez osoby dochodzące z zewnątrz, jak i personel sanatorium. W miseczkach były resztki wędliny ze śniadania. Niestety stan kotków nie był rewelacyjny. Bo jedzenie to jeszcze nie wszystko. Jeden kot miał bardzo załzawione oczy, tylko mogę się domyślać, że złapał jakąś infekcję, albo co gorsza koci katar. Jeden dziwnie ruszał mordką, też pewnie przyplątała się jakaś infekcja. Fajnie, że ludzie dokarmiają koty, ale potrzeba jeszcze zmiany mentalności i świadomości, że po pierwsze należy dokarmiać karmą przeznaczoną dla kotów, a nie resztkami ze stołu. Po drugie, należy koty wolnożyjące sterylizować, aby nie rozmnażały się bez kontroli, a te które są, należy szczepić i odrobaczać.
Nie byłabym sobą, gdybym nie sfotografowała, każdego napotkanego kota. Oszczędzę Was, pokażę tylko te najfajniejsze zdjęcia. Chociaż wybór był trudny ;)
Po drodze zwiedziliśmy Jarosław. Bardzo lubię chodzić ulicami miast. Najbardziej lubię zwiedzać rynki starych miast, jakieś pałace, zamki. Lubię poruszać się ulicami, gdzie mogę zobaczyć te ładne, reprezentacyjne miejsca, jak i brzydotę, której nigdzie nie brakuje.
Odwiedziliśmy także Łańcut. Tam to dopiero jest pięknie!
Zapas kocich chrupek, który zabrałam ze sobą bardzo się przydał. W pobliżu Pałacu Ponińskich, gdzie aktualnie jest sanatorium "Bajka", mieszka spora gromada kotków. Wcinały chrupy z wielką ochotą.
Niektórzy chrupkami gardzili i czekali na karmicielkę, która przyniosła puchę.
Ogólnie widać było, że kotki są dokarmiane, zarówno przez osoby dochodzące z zewnątrz, jak i personel sanatorium. W miseczkach były resztki wędliny ze śniadania. Niestety stan kotków nie był rewelacyjny. Bo jedzenie to jeszcze nie wszystko. Jeden kot miał bardzo załzawione oczy, tylko mogę się domyślać, że złapał jakąś infekcję, albo co gorsza koci katar. Jeden dziwnie ruszał mordką, też pewnie przyplątała się jakaś infekcja. Fajnie, że ludzie dokarmiają koty, ale potrzeba jeszcze zmiany mentalności i świadomości, że po pierwsze należy dokarmiać karmą przeznaczoną dla kotów, a nie resztkami ze stołu. Po drugie, należy koty wolnożyjące sterylizować, aby nie rozmnażały się bez kontroli, a te które są, należy szczepić i odrobaczać.
Nie byłabym sobą, gdybym nie sfotografowała, każdego napotkanego kota. Oszczędzę Was, pokażę tylko te najfajniejsze zdjęcia. Chociaż wybór był trudny ;)
Po drodze zwiedziliśmy Jarosław. Bardzo lubię chodzić ulicami miast. Najbardziej lubię zwiedzać rynki starych miast, jakieś pałace, zamki. Lubię poruszać się ulicami, gdzie mogę zobaczyć te ładne, reprezentacyjne miejsca, jak i brzydotę, której nigdzie nie brakuje.
Odwiedziliśmy także Łańcut. Tam to dopiero jest pięknie!
W czasie wakacji niezawodna jest instytucja babci ;) Dwa razy dziennie miałam dokładny raport, kto co i ile zjadł, ile było w kuwetach kup i gdzie Witek zostawił pawia ;) Dostawałam lekko nieostre zdjęcia pokazujące, jak to Ksenia siedzi z babcią na balkonie. Nie ma nic cenniejszego, jak zaufana osoba do opieki nad kotami. Człowiek spokojnie może wypoczywać.
Wersja dla pańci: popatrz jak cierpię i tęsknię.
Wersja dla babci: no wreszcie zacna porcja chrupek, bo matka to mnie głodzi!
A po moim powrocie próbował mnie przekonać, że powinien dostać porcję chrupek za kilka ostatnich dni, bo nikt go nie karmił :D
Ksenia stęskniona... wreszcie można się przytulić do Pańci.
Juź nie wyjeździajcie nigdzie, bo tęskniłam tlosiećke
Nie lubię wyjeżdżać z domu, jest to dla mnie trudne. Tęsknię za kotami, martwię się, żeby podróż minęła bez problemów. Ale jak już jestem na miejscu zaczynam się relaksować i cieszyć nowym otoczeniem. Robię setki zdjęć. Cieszę się przyrodą, podziwiam rośliny i widoki, relaksuje mnie odgłos letniego wieczoru, pobrzękujący świerszczami i te zachody słońca....
A potem się wraca do domu, gdzie też można odpocząć ;) W upalny dzień trzeba sobie zrobić dzbanek zimnej herbaty i relaksować się z książką. Aktualnie czytam pierwsze powieści Agaty Przybyłek, pewnie niedługo podzielę się z Wami moimi wrażeniami.
Nie ma nic za darmo. Koty nie chcą za darmo pozować do zdjęć, więc przydają się chrupki. Nadal nie do końca współpracują po mojej myśli, ale z chrupkami na pewno można zrobić więcej ;)
Nie wiem, jak Ksenia zniesie nadchodzącą jesień. Ona tak uwielbia balkon, że nie wiem, jak to będzie, kiedy sezon balkonowy się skończy. Gdyby mogła zamieszkać na balkonie, to pewnie by z niego nie schodziła...
A cio to? Dej powąchać! Eeeee chiba jednak niejadalne..... Fuj!!!!!
Nowy sposób zastosowania drapaka ;) Taka ta Ksenia kreatywna.
Zaraz po naszym powrocie z urlopu Ksenia dostała pierwszą rujkę. Ale się działo! Niezłe wydarzenie, które najbardziej przeżywała męska część naszego stada ;) Witek chodził za wyjącą Ksenią, właził na nią i gryzł w kark, a za nimi chodził P. i ściągał Witka z Kseni. Taki cyrk trwał dokładnie tydzień! A po tym czasie udałam się z Ksenią do naszego lekarza i ustaliłyśmy termin zabiegu.
Ale temat sterylizacji zostawiam na osobny post.
Mam nadzieję, że przed nami piękna, złota jesień, bo jakoś jeszcze nie jestem psychicznie gotowa na szarugę, krótkie dnie i zimne poranki....
Super że zrobiliście sobie wakacje, korzystajcie póki ma kto zostać ze zwierzakami ;-)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się właśnie czy zdążyliście przed pierwszą rujką ją ciachną. A tu takie sensacje się działy ! Jak nasza dostanie rujkę , to trzech chłopaków ją będzie molestować ?
Masakra ... :/
Może chłopaki akurat nie będą zainteresowani rujką 😜 no ale cyrk jest niezły!
UsuńJa moje ciachałam zanim się zaczęło. Tylko Sansa nam zrobiła niespodziankę w piątym mieisacu życia że dostała
UsuńNasz weterynarz zaleca zabieg dopiero po rujce, więc czekaliśmy ;) na szczęście to tylko kilka dni, do przeżycia.
UsuńŚliczne koty, ale faktycznie dokarmianie kotów powinno odbywać się z głową, a nie po prostu wystawiając im miskę
OdpowiedzUsuńAno właśnie 😉 może kiedyś doczekamy zmiany 😉
Usuń