niedziela, 6 maja 2018

czytanie z kotem (6)

Myślałam, że uda mi się systematycznie pisać post z tej serii raz w miesiącu, ale w kwietniu nie wyszło. Zatem zaczynamy maj od książki, którą przeczytałam już dawno temu, ale wydaje mi się, że warto o niej wspomnieć ;)



Mowa o tytule "Światło między oceanami" autorstwa M.L. Stedman. Miałam okazję najpierw iść do kina na film, który powstał na podstawie tej książki, ale nie poszłam. Już kiedyś wspominałam, że nie cierpię czytać książki, której ekranizację już widziałam.  Dla mnie to nie ma sensu ;)

Od razu powiem, że książka jest z serii tych wciągających, jak się zacznie czytać, to czyta się ciągiem! Mamy rok 1920 i książka świetnie oddaje klimat tych lat. Szczegółowe opisy miejsc i krajobrazów nie nudzą, ale budują w naszej wyobraźni bardzo dokładną scenerię.

Opis z okładki:
Poruszająca opowieść o niszczycielskiej sile niewłaściwych wyborów. O złych decyzjach dobrych ludzi. O szczęściu, z którego tak trudno zrezygnować..."

Tom, który wraca z Wielkiej Wojny, średnio radzi sobie z demonami przeszłości. Dlatego postanawia przyjąć posadę latarnika i osiąść na wyspie oddalonej o 100 mil od Australii. W międzyczasie żeni się z Isabel, która razem z nim postanawia zamieszkać na wyspie. Razem wiodą spokojne życie, ale...


Na ich szczęściu i spokoju cieniem kładzie się brak dziecka. Po kilku poronieniach i urodzeniu martwego dziecka Isabel popada w depresję. Nagle do wybrzeży wyspy przybija łódka z ciałem mężczyzny i płaczącym niemowlęciem. Tom, jako moralny i honorowy człowiek, chce zawiadomić ląd, jednak Isabel w tej sytuacji upatruje szansę na posiadanie dziecka. Podjęta przez nich decyzja ma wpływ na życie wielu osób, nie tylko ich samych. Książka jest pełna dylematów moralnych, a tragizm polega na tym, że każda późniejsza decyzja niesie za sobą czyjeś cierpienie. Niejednokrotnie książka mnie wzruszyła.

Nie dziwię się, że pozycja ta stała się bestsellerem i sprzedano ponad 2,3 miliona egzemplarzy. Jak na debiut tej autorki, to niebywały sukces. Film też szczerze polecam. Jest bardzo wierną ekranizacją książki, chociaż wiadomo, że jednak kilka wątków zostało uproszczonych ze względu na obszerność powieści. Zalecam najpierw przeczytać, potem oglądać. Jeżeli ktoś nie lubi czytać, to wtedy może sobie zobaczyć tylko film ;)



1 komentarz:

  1. Brzmi ciekawie, ale nie moje klimaty, zresztą mam tyle zaległości, że nie che sobie dokładać kolejnych...

    OdpowiedzUsuń