W piątek moje koty porządnie się pobiły. Zaczęło się jak zawsze od niewinnej zabawy, gonitwy, a skończyło na ranach! Pierwszy raz! Tosia "obłapiła" Dyzia i niestety zahaczyła paznokciem w jego kark. W konsekwencji rozcięła skórkę, polała się krew, a Dyziek sobie ranę rozdrapał. Jak to zobaczyłam o mało nie dostałam zawału ;-) Przemyłam ranę i zostawiłam.
Niestety Dyziu ciągle coś koło ranki kombinował, więc został obwiązany bandażem. Nie przeszkadzało mu to i poszedł spać.
Ale jak zaczął biegać to gdzieś zgubił bandaż i znowu zaczął majstrować przy ranie. Więc został zapakowany w niemowlęce body. O dziwo ani trochę ubranko mu nie przeszkadzało, zachowywał się, jakby nic na sobe nie miał ;-)
Nawet przyszedł do mnie na biurko i podkradał mi długopisy i zakreślacze.
:-)))
OdpowiedzUsuńCałkiem gustownie w tym "podkoszulku" wygląda.
Ładnemu we wszystkim ładnie :-)
Biedak:/ Ale koszulka rzeczywiście modna :)
OdpowiedzUsuńSmiesznie wygląda w ubranku - piękny kot - moje też się ciągle leją
OdpowiedzUsuńŚliczny kiciuś. Ale fajne ma ubranko :P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Przekazałam Dyziowi, że ubranko ogólnie się podoba, ale i tak jest niezadowolony z faktu, że musi je nosić ;) pozdrawiamy serdecznie
OdpowiedzUsuń