Witek tak mnie zdenerwował, że został zapakowany na rower i wywieziony w siną dal....
Oczywiście żartuję ;)
Witek faktycznie został zapakowany na rower, co nawet go ucieszyło. Niestety cel wycieczki już tak bardzo go nie ucieszył. Kilka dni z Tosią i Dyziem doprowadza go do szału! Chodzi naburmuszony i zły jak osa. Bez kija nie podchodź do kota.... najlepiej nie podchodzić w ogóle do kota, bo burczy, fuczy i bije łapami...
Ale dobrze mu tak.... niech dziad jeden doceni swój domek :P
Biedak!!! Ucałowania w czółko dla kociny.
OdpowiedzUsuńNie taki biedny :P
Usuńświetnie Witek wygląda na rowerze! Andrzej to by chyba się zamiauczał z rozpaczy, chociaż kto wie ;)
OdpowiedzUsuńPróbowałam zabrać Tosię na rower, tak płakała, że całe osiedle słyszało, że jedziemy ;)
UsuńNie wyobrażam sobie mojej Bezy w takiej sytuacji.
OdpowiedzUsuńAnia
Rowerem Witek lubi jeździć ;) U Tosi i Dyzia też już się odnalazł ;)
Usuńi jak tam kotek? dalej dokazuje nic sie nie zmienilo? rude wredoty
OdpowiedzUsuńJest dużo lepiej, uspokoił się i już tak nie szaleje. Poza tym ma obcięte pazurki, więc nie ma na czym wisieć ;)
UsuńWiesz, ja ma nie furczeć i nie prychać, jak teraz zamisat być królem jedynym łaskawie panującym, musi się dzielić z innymi kotkami ;-)
OdpowiedzUsuńGłaski dla Witusia :)