czwartek, 10 września 2015

Witek na wygnaniu

Witek tak mnie zdenerwował, że został zapakowany na rower i wywieziony w siną dal....

Oczywiście żartuję ;)

Witek faktycznie został zapakowany na rower, co nawet go ucieszyło. Niestety cel wycieczki już tak bardzo go nie ucieszył. Kilka dni z Tosią i Dyziem doprowadza go do szału! Chodzi naburmuszony i zły jak osa. Bez kija nie podchodź do kota.... najlepiej nie podchodzić w ogóle do kota, bo burczy, fuczy i bije łapami... 

Ale dobrze mu tak.... niech dziad jeden doceni swój domek :P


9 komentarzy:

  1. Biedak!!! Ucałowania w czółko dla kociny.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetnie Witek wygląda na rowerze! Andrzej to by chyba się zamiauczał z rozpaczy, chociaż kto wie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbowałam zabrać Tosię na rower, tak płakała, że całe osiedle słyszało, że jedziemy ;)

      Usuń
  3. Nie wyobrażam sobie mojej Bezy w takiej sytuacji.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rowerem Witek lubi jeździć ;) U Tosi i Dyzia też już się odnalazł ;)

      Usuń
  4. i jak tam kotek? dalej dokazuje nic sie nie zmienilo? rude wredoty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest dużo lepiej, uspokoił się i już tak nie szaleje. Poza tym ma obcięte pazurki, więc nie ma na czym wisieć ;)

      Usuń
  5. Wiesz, ja ma nie furczeć i nie prychać, jak teraz zamisat być królem jedynym łaskawie panującym, musi się dzielić z innymi kotkami ;-)
    Głaski dla Witusia :)

    OdpowiedzUsuń