Wiem, że część z Was czeka na relacje z przebiegu zapoznania Witka z maluchem. Niestety jeszcze chwilę Was potrzymam w niepewności ;)
Możecie w komentarzach obstawiać, czy Witek zaakceptował maleńką siostrę czy jednak pokazuje swój trudny charakterek....
Nie jest tajemnicą, że to dokocenie jest dla mnie ogromnym stresem. Od dawna po cichu marzyłam o drugim kocie, ale brakowało mi odwagi, żeby zrobić to Witkowi. Nawet Męża troszkę przekonałam, ale On akurat dziwnie trzyma stronę Witka, że swojemu kochanemu kotkowi tego zrobić nie mogę... I nie robiłam.... Ale kiedy nagle małe kociątko potrzebowało domu, postanowiłam zaryzykować. Jeżeli będzie bardzo źle, Witek będzie agresywny i zaczną się problemy behawioralne, znajdę tej małej najlepszy na świecie dom. Chociaż wiem, że najlepszy to ten nasz..... ;)
Czasami sobie myślę, że miałam spokojne, poukładane życie, to musiałam sprowadzić na siebie kłopoty. Jeżeli tylko jakaś drobnostka idzie nie po mojej myśli, a dodatkowo nie czuję wsparcia, od razu się załamuję. I nie będę ukrywała, że w ostateczności po prostu siadam i płaczę.... a potem biorę się w garść i zaczynam działać.
Więc kiedy już wypłakałam stres, przypomniałam sobie, że kilka lat temu kupiłam książkę "Jak kot z kotem" Pam Johnson-Bennett. Wydaje mi się, że zakupiłam ją po tym, jak w naszym domu pojawił się Witek.... Już ją pokazywałam na blogu, ale nie robiłam recenzji, a jedynie prezentację. Wzięłam książkę i zaczęłam czytać....
Książka będzie przydatna dla tych, którzy chcą, aby w ich domu pojawił się kolejny kot, ale także dla tych, którzy planują swojego pierwszego mruczka. Autorka opisuje pewne rzeczy z perspektywy kota, o których my ludzie często zapominamy, albo nie jesteśmy ich kompletnie świadomi, dlatego właśnie, że jesteśmy ludźmi. Możemy poznać sposoby komunikacji kotów i odczytać ich sygnały, ponieważ koty komunikują się nie tylko między sobą, ale także z nami! Zrozumiemy czym jest dla tych zwierząt hierarchia i terytorium, jak je powiększyć nawet w małym mieszkaniu, a także dowiemy się, jak się bawić z naszym kotem! Oczywiście najistotniejszy dla mnie był rozdział o wprowadzeniu nowego kota do domu, w którym już jest kot. Wiele patentów, które są w tej książce już zastosowałam, tylko dlatego, że przed przywiezieniem kotki, porozumiałam się z osobami doświadczonymi w opiece nad kotami. W książce poruszona jest też kwestia karmienia, drapania oraz kuwety, która jest bardzo ważnym elementem kociej egzystencji, a tak bagatelizowana przez ludzi!
Książka jest bardzo fajną lekturą, nawet dla opiekunów kotów z pewnym doświadczeniem, można wiele sobie przypomnieć, usystematyzować, ale także czegoś nowego się dowiedzieć. Książka napisana jest przystępnym językiem i ma przyjazną szatę graficzną, w tabelkach znajdziemy wskazówki KOCIE ABC, czyli kwestie najważniejsze.
Znalazłam wyjaśnienie naukowe zachowania Dyzia: "Gdy kot ociera się głową o właściciela lub inne zwierzę, pozostawia feromony. To zachowanie nosi po angielsku nazwę bunting; w języku polskim miłośnicy kotów, opisując takie zachowanie, mówią często o barankowaniu. "
Na koniec pewne przesłanie...
"Musisz również uwzględnić koszty utrzymania kilku kotów. Do wyżywienia dochodzą wydatki na weterynarza. Twoje obowiązki jako właściciela nie ograniczają się do przygarnięcia kota z pobocza drogi - jesteś również odpowiedzialny za jego potrzeby natury zdrowotnej. Choć w wielu takich przypadkach wydatki ograniczają się do opłacenia rutynowych szczepień i badań kontrolnych, czasami można nie mieć tyle szczęścia i trzeba będzie zapewnić specjalne pożywienie, realizować recepty, stale monitorować stan zdrowia, przeprowadzać kompleksowe badania czy operacje. Weterynaria rozwija się bardzo szybko. Zdumiewające, co można zrobić, żeby przedłużyć życie naszych kotów. Ale postęp ten jest też kosztowny."
Oj a jakie to rady? Ja słyszałam o izolacji i wymienianiu zapachów. Czyli legowiska np zamieniać miejscami legowiska zeby poznawali zapachy... Śliczna ta kicia!
OdpowiedzUsuńTak przede wszystkim izolacja, wymiana zapachów, jedzenie blisko siebie, np. żeby się słyszały przez drzwi.
UsuńWspólna zabawa też jest ważna, dlatego jak już będą się spotykać, to jedna wędka na dwa koty i niech każdy ma sposobność zapolować , coby było sprawiedliwie ;-)
OdpowiedzUsuńCo do odpowiedzialności i dylematów , to też to przechodziłam już kilkakrotnie. Najtrudniejsze było dokocenie , gdy przyniosłam do domu Gucia. To urodzony zabojca, od maleńkości kręciły go tylko ataki na koty i to mu zostało do dziś. Ciężki przypadek , bo ciągle trzeba być czujnym ...
Mam nadzieję że u Ciebie będzie tak jak u nas gdy przyniosłam Mikeszka - jak po maśle ! ;-)
Tak, zabawa dla kotów jest bardzo ważna, staram się też dużo mówić do Witusia i dawać mu tyle czułości co do tej pory ;)
UsuńI tyle samo jedzenia Wituś dodaj :D
UsuńJe więcej mokrego, bo mała je mokre 🤣
UsuńNiech ma coś chłopak z tego dokobiecenia 😹
Usuńja też cierpiałam pr`y każdym dokoceniu. Zawsze sobie plułam w brodę, że jak mogłam zrobić to Purce, potem Purce i Amai. Bo kot na początku będzie strzelał focha, to normalne. Ale dobrze przeprowadzone wprowadzenie nowego domownika najczęściej kończy się sukcesem :)
OdpowiedzUsuńZ resztą z takim maluchem jest łatwiej ;)