Czasami człowiek chce dobrze, a wychodzi dokładnie odwrotnie. Zawsze uważałam, że nie będę pozbawiać moich kotów pazurków, bo to wbrew naturze. Kot sobie musi podrapać, gdzieś wyskoczyć i do tego pazury są potrzebne. Żaden mój kot nigdy nie miał obcinanych pazurów (z wyjątkiem sytuacji u weterynarza).
Dyziu jakiś czas temu kulał i podnosił przednią łapkę. Zobaczyłam, że ma niewielką rankę między pazurkami. Uznałam, że pewnie gdzieś się ciamajda zahaczył i zaraz mu się zagoi. I faktycznie mu przeszło. Chodził i skakał normalnie. W czwartek znowu zaczął trzymać łapkę w górze. Postanowiłyśmy z mamą dokładnie się temu przyjrzeć, ale nie z Dyziem takie numery. Jakimś cudem wiedział o co nam chodzi i jak tylko zobaczył, że idziemy we dwie w jego kierunku, zwiał momentalnie. Ale wieczorem udało mi się podstępem zaglądnąć między futrzane paluszki. I okazało się, że jest rana, taka zaschnięta. Na moje oko pazurek był wbity w podusię...
W piątek, po powrocie z pracy, postanowiłam Dyzia zawieźć do lekarza. Dyziu chyba wyczuł, bo znowu się schował. Już kilka razy zastanawiałam się SKĄD ON WIE????? Wróciłam do domu jak zwykle. Nawet głośno nie używałam słów lekarz, weterynarz. A on i tak wiedział. Przed wyjściem sprawdziłam jeszcze stronę lecznicy, bo sobie przypomniałam, że są ferie. No i bingo! Lecznica czynna tylko do południa. Upiekło się Dyziowi. Odroczenie na kilka godzin.
Dzisiaj wreszcie się wybraliśmy. Dyziu bardzo oporował przy wsadzaniu do transporterka, ale w końcu przegrał. W windzie narzekał chwilę na swój los, ale w ostateczności się uspokoił. Czekaliśmy ponad godzinę, więc Dyziu zdążył zapomnieć gdzie jest, przytulił się do mojej ręki i mruczał.
W gabinecie już nie było tak fajnie. Pani Doktor od razu orzekła, że pazurek jest wrośnięty w podusię i będzie bardzo bolało :( Reszta pazurków też długa, więc Dyziu od razu został ich pozbawiony. Na sam koniec Pani Doktor wyrwała wrośniętego pazurka. Trzymany przez trzy osoby, bo tak miało boleć, Nynuś ani drgnął! Pani Doktor była pod wrażeniem jaki jest spokojny i grzeczny. Pisnął dopiero przy przemywaniu rany.
Najgorsze jest to, że cierpienie Dyzia było z naszej winy. Zaniedbaliśmy pazurki, które trzeba regularnie obcinać. Reszta kotów nie ma takich problemów, ale niestety Dyziu ma długie pazury.
Dynio dostał silny zastrzyk przeciwbólowy, aby trochę mu ulżyć. A przez kolejne dwa dni mamy ranę przemywać jodyną.
Już w samochodzie Nynuś postanowił po swojemu zadbać o łapkę.
Mam nadzieję, że Dyziu szybko wybaczy nam to zaniedbanie....
wyrwalismy ale zdarza sie ze nie zdazymy przypilnowac i znowu wrosnie, a potem Toske boli jak go przycinam :(
OdpowiedzUsuńGłaski dla dzielnego Dyzia:*
Oj. zjadło m poł komentarza :( Miało być tak:
UsuńU nas Toska ma podobny problem z pazurkiem. My go wyrwaliśmy ale zdaza sie ze nie zdazymy przypilnowac i znowu wrośnie, apotem Tośke boli jak go przycinam :(
Biedne te kotki :( no ale właśnie czasami się przeoczy
UsuńO rany. Kocisko faktycznie dzielne, bo musiało boleć koszmarnie :/
OdpowiedzUsuńDyziek nie korzysta z drapaka?
Korzysta bardzo chętnie, ale widać u niego to nie działa :/
Usuńczasem tak bywa, że chcemy dla naszych kocurków dobrze, a wychodzi średnio :( trzymamy kciuki, żeby szybko ranka sie zagoiła :*
OdpowiedzUsuńPacjent wzorowy, nie narzeka na smarowanie jodyną, jesteśmy dobrej myśli ;)
UsuńBiedny Dyziulek, taki pazur wrośnięty to nic miłego.
OdpowiedzUsuńDla niego na pewno nic miłego, dla nas z resztą też nie
Usuńnajwazniejsze, ze teraz sie zagoi i bedzie tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńKotek odżył, biega i się bawi. Chyba już mu lepiej ;)
UsuńBiedny Duziu :( Dobrze że już po zabiegu i się goi :-)
OdpowiedzUsuńGłaski dla pacjenta .
Zauważyłam już dawno że lepiej obcinać. Już kilkakrotnie moje koty zahaczały o coś za długim pazurem i był wrzask. O mało nie doszło do wyrwania :( Ale byłam na szczęście blisko i pomogłam ...
Też już będziemy obcinać regularnie
UsuńDużo zdrowiadla Dyzia
OdpowiedzUsuńDzielny kotek
Dzięki :)
UsuńJaki dzielny jest twój Dyzio, mój Tofik na pewno nie był by taki spokojny.
OdpowiedzUsuńbiedny Dysiu ;)) ale już dobrze . mój chodzi na dwor to chyba nie trzeba.
OdpowiedzUsuńRudy Kot
mój Burciu tez stawia opory przed wsadem do transportera...a potem u lekarza jest tak spokojny..i cichy ,ze pani doktor też się dziwi:)) Dyzio to przystojniak:)))
OdpowiedzUsuńoj biedny Dyziu... wybaczy, wybaczy tym bardziej, że w końcu go uratowałyście od cierpienia :) :)
OdpowiedzUsuńbuziaki dla Dyziaka kochanego!
Bardzo szybko wybaczył i już robi ze mną "baranki" ;)
UsuńJak tylko przeczytałam, że chodzi o pazurki, wiedziałam że będzie coś nie tak..i jednocześnie się przeraziłam. Moja Felka ma pazury długaśne jak jastrząb, ale ona za cholerę nie da sobie ich obciąć, 3 osoby ją trzymają..a ona i tak się wyrywa, drze, drapie i potrafi ugryźć.. nie działa na nią nic, żadne ręczniki, mocne trzymanie czy taki specjalny "worek" na kota..Ja jestem bezsilna w domu, a u lekarza jest jeszcze gorzej..
OdpowiedzUsuńTeraz się zaczęłam bać, że mojej malutkiej też jakaś krzywda się stanie z mojej winy, ale kompletnie nie wiem co zrobić, żeby pozwoliła sobie chociaż łapki obejrzeć...Jakieś rady ?
I buziaczki dla dzielnego Dyziaczka :)
Też kiedyś miałam "niegrzecznego" kotka, który nic nie pozwolił sobie zrobić. Ale u weterynarza była jakas grzeczniejsza, więc wszelkie zabiegi robiliśmy niestety w gabinecie, nie było innej rady. Myślę, że u Felki trzeba obserwować pazurki, żeby wyłapać wcześniej jakby się coś działo.
Usuń