Nie ma to jak wyczucie czasu! Bo nie ma to jak podejrzane zachowanie kota w piątkowy wieczór.....
Jak to przeważnie bywa, człowiek wraca zmęczony z pracy i bierze się za gotowanie obiadu. Potem jakieś pranie i takie tam. Dopiero wtedy zorientowałam się, że Witek już któryś raz w przeciągu krótkiego okresu czasu, grzebie w kuwecie. Zaglądnęłam do kuwety ale nic nie było. A ten łaził, smędził się i znowu do kuwety. I tak przez cały wieczór....
Początkowo myślałam, że nie może zrobić kupy. Z kotami jest jak z dziećmi, jest kupa i jest spokój :D Ale po pęcherzowych doświadczeniach z Dyziem, jednak zachowanie Witka mocno mnie zaniepokoiło. Wizyta w kuwecie co 10-15 minut to nie jest normalne! Skupiał się mocno, ale w kuwecie było sucho... Wymieniłam żwirek w obu kuwetach, żeby rano zobaczyć czy coś wysikał.
W sobotę rano pojechaliśmy do lecznicy. Sprawdziłam rano zawartość kuwet i w obu był zbrylony żwirek, co świadczy o tym, że kot sika i nie ma zatrzymania moczu.
Co prawda Witek poczuł się lepiej i częste wizyty w kuwecie ustąpiły, ale i tak wolałam go skonsultować z lekarzem, bo w niedzielę lecznica jest zamknięta. Na szczęście nie było kolejki i szybko zostaliśmy przyjęci.
Witek jak zawsze był dosyć grzeczny. Pani Doktor lekko ogoliła brzuszek i zrobiła USG. Nadmiar tłuszczyku na brzusiu trochę utrudniał badanie, ale w końcu udało się zobaczyć, że pęcherz jest pusty. Witek dostał dwa zastrzyki i antybiotyk. Pani Doktor powiedziała, że niekoniecznie musi to być syndrom urologiczny. Częste chodzenie mogło być spowodowane jakimś stresem, ale nie kojarzę, aby wydarzyło się coś takiego, co tak mogłoby zdenerwować Witka. Niestety jest też duże prawdopodobieństwo, że pęcherz jest najzwyczajniej przeziębiony. Ostatnio jest dosyć zimno, a Witek bardzo nudzi o balkon. Pani Doktor doradziła, aby w zimie jednak nie wypuszczać kota na tak niskie temperatury...
Witek został zważony, równe 7 kilogramów! Za dużo! ;)
Całą sobotę odsypiał chyba wizytę u lekarza, bo spał jak zabity i prawie jakby nie było kota w domu. Wieczorem zaktywizował się troszkę i pomagał mi w przygotowaniu kilku przedmiotów na charytatywny bazarek dla psio-kociej fundacji.
Dzisiaj rano dostał pierwszą dawkę antybiotyku. Oby wszystko wróciło całkowicie do normy!
Życzymy zdrówka! Oj Wituś, Wituś mały grubasek. ;) Moje chłopaki to ważą po 4 kg. Pozdrawiamy. <3
OdpowiedzUsuńJak zaczęłam czytać to wystraszyłam się że się zatkał jak kiedyś nasz Karmelek :( Na szczęście zaczął sikać więc jest nadzieja że to "tylko"przeziębienie ;-)
OdpowiedzUsuńNo i wiadomo jak chorować to w weekend gdy weci mają wolne :/
Pozdrawiamy i kciuki za zdrówko Witusia !
Trzymam kciuki za to by było ok. Wiem co to za koszmar kiedy kot ma problemy urologiczne.
OdpowiedzUsuńWitku, jaki z Ciebie olbrzym!!! :) Może kiedyś Elmo Cię dogoni :D
OdpowiedzUsuńŻyczymy zdrowia Witku! :)
OdpowiedzUsuńWituś zdrówka! Duży kot z Ciebie!
OdpowiedzUsuńAndrzej też ciągle nudzi o balkon, a jest rzeczywiście zimno...
Zdrowiej witusiu! Może z sadelkiem będzie cieplej zima, ale od wiosńy by sie trzeba było zabrać za siebie;)
OdpowiedzUsuńZnamy to znamy, nasze Aleksiatko dalej piasek, mało, ale jednak jest...
OdpowiedzUsuń