Chęci moje były szczere, chciałam żeby ta paprotka żyła długo i szczęśliwie, ale nie wyszło. Kompletnie nie mam ręki do kwiatków! I mimo, że karmić ich nie trzeba, zapominam o nich i umierają.... Może właśnie jakby trzeba było je karmić, to miałyby szanse przeżycia, tak patrząc na brzuch Witka.....
Sesja Witka z paprotką. Od tej pory minęło kilka miesięcy.... Witek ma się dobrze, paprotka trochę gorzej.....
Trzeba bylo dac zdjecie paprotki teraz.moja tez padla.pomimo ze z dala od grzejnika i podlewalam co kilka dni- uschla...
OdpowiedzUsuńdobra, wrzucę w następnym wpisie ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo tak jak u mnie, wszystkie kwiaty padły, aż dziw, że dwa kaktusy jeszcze żują.
OdpowiedzUsuńto może następnym razem kupię kaktusa!
UsuńZamiokulkas też umie się wykazać znaczną wolą życia - nawet ja jestem bezradna ;) ale czy oprze się zapędom Witusia?
OdpowiedzUsuńJa w pokoju nie mam kwiatków.
OdpowiedzUsuńRaz na jakiś czas gości trawa. ;D
Ech u mnie wszystkie kwiatki, które kocham musiały zniknąć ze względu na Kitka. Uwielbiał grzebać w ziemi albo dla zabawy sobie strącić a co :)
OdpowiedzUsuńo tak, u mnie kwiatki też nigdy nie mają szans. I nie to, że koty. Nie, to ja nawet jak dbam chyba źle działam na kwiatki. Ale nie można mieć wszystkiego - zwierzęta z natury mnie lubią, więc kwiaty nie muszą :P
OdpowiedzUsuńMusisz kupić drugą, aby Witka miała towarzysza na parapecie.
OdpowiedzUsuńWitek oczywiście piękny, za to ciekawa jestem co z paprotką :D pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńZ kwiatkami mam tak samo! Zapominam, że istnieją i przypominam sobie o nich po kilku dobrych miesiącach. Dobrze, że to moja mama o nie dba :)
OdpowiedzUsuń