Och naiwności ludzka!
Nastąpił powrót do kubraczka.
Dyziek ma załamkę.
Ja też mam załamkę.
Czy kiedykolwiek będzie normalnie??????
W dodatku jak pech to pech. Ponieważ Dyziu znowu sobie rozdrapał ranę na karku, rano wybraliśmy się do pani doktor. Mała ilość samochodów przed lecznicą włączyła w mojej głowie czerwoną lampkę. To jest podejrzane! Na drzwiach kartka URLOP!!! Tragedia. To znaczy dla mnie tragedia, bo akurat lekarzom urlop się należy, ale dlaczego akurat jak ja ich potrzebuję. A Dyziek jeszcze bardziej.
Z bólem serca przypomniałam sobie, że jest jeszcze jedna lecznica, do której w ostateczności możemy jechać. Nigdy tam nie byłam, ale podobno ma dobrą opinię. Przez ostatnie 13 lat nie byłam u innego weterynarza! Wiecie jaki to stres?
"Telefon do przyjaciela" gdzie jest ta ulica, na której jest przychodnia weterynaryjna. I jedziemy. O dziwo trafiliśmy bez problemów ;-) z moją orientacją w terenie nie jest to takie oczywiste. Dyziek już zdezorientowany, czemu tak jeździmy i jeździmy.
Podchodzimy pod budynek, ja już ledwo niosąc tego ciężarka w transporterze. I znowu czerwona lampka! Pusto! Lekarz, który nie ma pacjentów....to jest podejrzane. Mówię do Dyzia, trudno ryzykujemy i wchodzimy. Zawsze można wyjść. I co ja widzę? URLOP!!! No to nawet nie weszliśmy. Ale ta przychodnia przynajmniej nie jest całkowicie zamknięta, drugi lekarz będzie po południu.
No więc Dyziu już zupełnie zdezorientowany. Widocznie nie pojmuje, że można sobie pojeździć tak bez celu ;-) Teraz chodzi nieszczęśliwy po mieszkaniu i lamentuje, że go pańcia po Krakowie powoziła
Ślicznie mu w tym kubraczku :-)))
OdpowiedzUsuńŚliczny kotuś , ale problem masz wielki ...
OdpowiedzUsuńDlaczego on tak rozdrapuje ??
Dlaczego tak swędzi ??
Rany raczej szybko kotom się goją...