Więc automatycznie mój plan na dziś: nie pozwolić Dyziowi zjeść moich goździków.
Dyziu po prostu dba, żebym miała co robić ;-) Co więcej, dba o to żebym się ruszała. Kiedy już usiądę przy biurku, zabiorę się za pracę, on rusza na komodę. Więc ja muszę wstać, ściągnąć kota z komody i wrócić na swoje miejsce. Dyziek po odczekaniu kilku minut rusza realizować swój plan zjedzenia goździków i koło się zamyka.
Cyknęłam dwa zdjęcia i przeniosłam kwiaty na biurko. W innym razie nic dzisiaj nie zrobię ;-)
;-))
OdpowiedzUsuńKot zwyciężył 1 : 0 ...
Niestety ;-))
UsuńNo, a po co robić coś, jak Kotek jest i chce aby się nim zająć ;)
OdpowiedzUsuńja to znam doskonale może nie konkretnie "gożdziki" występują w roli główniej ale inne kwiatki są podjadane:)
OdpowiedzUsuńA to podskubywacz pospolity :-)))
OdpowiedzUsuńU mnie nawet kaktusy podskubali :-)
Hehe, skubacz futerkowiec ;-)
OdpowiedzUsuńPodczas niedawnej wizyty u rodziców Rysia pacała sobie kaktusa i ocierała się o niego, ja się bałam o nią, żeby sobie nic nie zrobiła, a mamie szkoda było kwiatka i przeniosła go do innego pokoju ;-)
U mnie to samo było. Nawet potawienie goździków na najwyższej szafie nie było przeszkodą. Muszę znów zainwestować w kocią trawkę, wtedy kocur pozwoli znów żyć innym kwiatom;)
OdpowiedzUsuń