Oj, zdecydowanie widać po blogu, że z czasem u mnie kiepsko! Poprawię się, obiecuję! ;)
A dzisiaj sentymentalnie, wspomnieniowo. Mój pierwszy kot. Miała wad tyle, co i zalet. Ale co tam, nikt nie jest bez wad! Ale była tak milusińska, jak nikt. Swoje na ramieniu musiała odsiedzieć, wtulona w szyję człowieka (konkretnie moją lub mamy). Jadła wszystko bez grymasów, bo jak się raz zazna głodu, to potem się docenia pełną miskę. Lała w buty raczej regularnie. Zawsze w ojcowe :P I najważniejsze, nauczyła tatę kochać koty. Bo tata zawsze był zdeklarowany psiarz, chociaż kociarz, tylko o tym nie wiedział ;)
Sąsiedzi wyjechali pewnego lata na wakacje. Zostawili rybkę pod naszą opieką. Odwaga to, czy głupota zostawić rybkę w domu z dwoma kotami? Dusia doszła do wniosku, że woda rybki jest dużo smaczniejsza od wody z miski. Taka rybką pachnąca..... ;)
Po prostu mądry kot :)
OdpowiedzUsuńjakos brakuje mi zakonczenia tej historii:)
OdpowiedzUsuńwidze ze i tobie zebralo sie na wspomnienia, moze inni tez ten temat pociagna:)?
jeszcze wiele wspomnień zostało, może uda się je tutaj zebrać ;)
UsuńMam nadzieję, że rybka przetrwała :-)
OdpowiedzUsuńCzasem mam wrażenie, że wszyscy (lub większość) ludzie są kociarzami, tylko nie mają okazji się o tym przekonać ;-) Fajna czarnula Dusia. Pozdrawiam
Też tak myślę. Zarzekamy się, że nigdy kota nie będziemy mieć, a gdy już się pojawia na naszej "drodze", to nie wyobrażamy sobie, jak wcześniej mogliśmy żyć bez kota.
UsuńRybka chyba uszła z życiem?
Nie wszyscy (są tacy, co nie potrafią kota poznać, bo nie potrafią nawiązać kontaktu z kotem, który wygląda inaczej niż kontakt z psem), ale większość, tak.
UsuńTak, rybka przeżyła i wróciła do swoich właścicieli ;)
UsuńA co z tą rybką się stało? :P
OdpowiedzUsuńwróciła do swojego domu ;)
UsuńJa tak miałam z psem - zawsze miałam 2 koty. Teraz mam 4 i psa którego kocham ponad życie :)
OdpowiedzUsuńBo łatwiej przekonać do jakiegoś zwierzaka, kogoś kto kocha zwierzęta ogólnie, niż takiego, co nie lubi futerek ;)
UsuńKiedys mialam rybki to Gienka uwielbiala pic wode od nich ;)
OdpowiedzUsuńwidocznie coś ta woda w sobie ma ;)
UsuńUff... już się bałam, że rybka została zjedzona! A tu Dusia tylko miała ochotę na wodę smakową ;))
OdpowiedzUsuńskończyło się jedynie na popijaniu wody ;)
UsuńMój kociak tylko przez pierwsze dwa dni próbował dorwać się do rybki, a nawet wypić wodę z akwarium. Ale było za dużo wody :D
OdpowiedzUsuń;) ilość wody nie do przepicia :D
UsuńTrafiłam dzisiaj na Twój blog i jestem zachwycona Twoimi kotami :-) Czy mogę spytać jakiej one są rasy? :-) A co do nauki kochania kotów to nasz nauczyła mojego P. że kot to inteligentne zwierzę, bo on do momentu kupna kota był zadeklarowanym psiarzem ;-) Pozdrawiam i zapraszam do siebie :-)
OdpowiedzUsuńWitamy serdecznie! Tosia jest ragdollem, Dyziu maine coon'em, a Wituś wielorasowcem. Dziękujemy za odwiedziny ;)
UsuńTen sąsiad nie poważny haha !
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
kocie-pazurki.blogspot.com
Witam i dziękuję za zaproszenie ;)
UsuńA rybka przeżyła? ;)
OdpowiedzUsuńMój pierwszy kot, a raczej kotka też miała tyle samo wad co zalet, tez sikała w nuty ojca ;) ale szczególnie uwielbiała zsikać się do kosza z rzeczami do prania! :) zawsze zostanie w moim sercu :)
Rybka oczywiście przeżyła ;) tylko prawdziwy miłośnik zwierząt potrafi tyle wybaczyć wad :D pozdrawiam serdecznie
UsuńŚliczne zdjęcie. A Dusia musiała być wyjątkowa skoro mimo zalewania butów taty Twojego uczyniła z niego kociarza :)
OdpowiedzUsuńTaka była ;) Chociaż tata najbardziej docenił ją już wiele lat później ;)
Usuń