Jeszcze niedawno martwiłam się, że panowie się nie dogadują. Teraz sytuacja jest odwrotna. Panowie dogadują się aż za dobrze. No ale nie narzekam, z tych dwóch sytuacji zdecydowanie wolę tą drugą. Wszędzie chodzą razem i razem broją. Coś zrzucą, coś przewrócą....jak człowiek przychodzi na miejsce zbrodni, to Dyziek leży i udaje, że w ogóle nie wie o co chodzi, a Witek siedzi z tymi swoimi smutnymi oczkami, mówiącymi "to ten duży to zrobił, a teraz zwala na mnie". Jednym słowem nieszczęścia chodzą parami.... ;P
Tosia w tym czasie śpi na swoim ulubionym fotelu i nie chce mieć nic wspólnego z tymi dwoma.
Jak ja lubię gdy koty łobuzują :-))))
OdpowiedzUsuńJa też, to oznaka zdrowia i normy ;P
Usuń:-)))
OdpowiedzUsuńSame niewinne aniołki :-)
A Tosia ma rację...
Jako dama nie może się z nimi zadawać...
Jedynie aureolek nad łepetynami im brakuje :)))
UsuńUdają niewiniątka ;)
OdpowiedzUsuńI to jak :)
UsuńNo cóż! Tak to już jest z tymi facetami. Narozrabiają i do niczego przyznać się nie chcą.
OdpowiedzUsuńPrzez grzeczność nie zaprzeczę ;)
Usuń