Dyziu został zaszczepiony. Kompleksowo. Ma spokój na najbliższe dwa lata. Kot, który nie wychodzi z domu, wystarczy jak jest szczepiony raz na dwa lata. Szczepić czy nie szczepić? Myślę, że każdy jakieś zdanie na ten temat ma, nie będę się tutaj teraz rozpisywać.
Nie wiem jak on to robi, ale wie już wcześniej, że wybieramy się do lekarza. Weszłam do pokoju (po kota oczywiście), a kot myk za łóżko. No skąd on wie!?
Prosiłam, żeby wyszedł zza łóżka i trochę ułatwił sprawę, ale nie miał ochoty współpracować. Do akcji ruszyły niezawodne piórka na patyku. Kot został przechwycony. Spięty jak nigdy. Ale już przy wkładaniu do transporterka nie walczył z tym co nieuniknione. Jednym słowem grzeczny kotek.
Tosia widząc co się dzieje, nawet nie zeszła ze swojego fotela. W takiej chwili trzeba spać i nie wchodzić ludziom pod nogi, żeby przypadkiem drugiego kota też nie złowili. Wituś przyjął zupełnie inną taktykę. Trzeba kumpla uratować! No i zaczął drapać w kratkę transporterka. Niestety owe działania nie przyniosły zamierzonego celu, więc się położył koło transporterka. Doszedł do wniosku, że będzie Dyzia wspierał samą swoją osobą. Widocznie wie, że czasami wystarczy być, żeby ten drugi poczuł się lepiej ;)
No i pojechaliśmy. Akurat trafiliśmy na moment, kiedy nie było zbyt dużo pacjentów w kolejce, więc poszło szybko. W poczekalni same koty ;)
Dyziu był bardzo dzielny. Nawet nie wyraził swojego zdania na temat zastrzyku. Pan doktor dokładnie go zbadał, posłuchał serduszka. A kiedy skończył, Dyziu od razu przywarł do mnie. W gabinecie, nawet do kata-oprawcy, który bierze kotka do lekarza, lepiej się przytulić, niż tak samemu na tym stole siedzieć ;)
W domu na Dyzia czekał komitet powitalny. Tosia tylko zobaczyła, że wszystko dobrze i poszła do kuchni. Witek przywitał Dyzia, po czym zajął miejsce w transporterku.
Też mnie zawsze zastanawia skąd one wiedzą ,
OdpowiedzUsuńże trzeba zwiewać...
Wiedzą i czują więcej niż nam się wydaje ;)
Usuńnasze koty tez się chowają jak tylko transportery widzą :P
OdpowiedzUsuń:))
UsuńDyziu potrafi wyczuć niebezpieczeństwo ;)
OdpowiedzUsuńChyba tak :)
UsuńJak ja nie znoszę akcji "Zapakuj kota w kontener"... Łapanka, zaczajanie się, gonienie za kotem po wszystkich apartamentach, dziki wrzask, gdy się koci kuper wpycha do transporterka, a ta zołza i tak pryska bokiem. Książkę mogłabym o tym napisać. Tym bardziej ze szczerą zazdrością czytam o Twoim futrzaku, który tak elegancko potrafił się zachować;)
OdpowiedzUsuńJest bardzo grzeczny. Kiedyś przechodziłam to samo, co Ty, przy poprzednim kocie, więc wiem jak to jest ;)
UsuńMy wczoraj też byliśmy na szczepieniu z Gackiem:))
OdpowiedzUsuńLucek aż tak się nie chowa przed wizytą u lekarza. Może dlatego, że nasz weterynarz to super człowiek i zwierzaki się go nie boją :)
Nasz lekarz też jest super, ale niestety Dyziu dużo chorował i już ma chyba uraz do wychodzenia do kliniki ;)
UsuńDzielny Dyziu :-))))
OdpowiedzUsuńJa z moimi muszę w grudniu iść na szczepienie, ciekawe jak po 2 latach zareagują :-)
W takim razie czekamy na relację ;)
UsuńKochany Koteczek, dobrze, że to już za nim:)
OdpowiedzUsuńLiczę na to, że też taką wieeeeelką paczkę dostanę :P
OdpowiedzUsuń