sobota, 1 września 2012

sztuczna myszka i koci cień czyli fotografowanie kotów

Na pierwszy rzut oka, po zgraniu zdjęć, uznałam to zdjęcie za nieudane. Miało wylądować w "koszu", ale po głębszym zastanowieniu zostawiłam je. Nie wyszło tak jak planowałam, ale żeby powiedzieć, że nic na nim nie ma, to też przesada. Wszak są rozkłapciane łapeczki kocie, jest myszka, którą kot przed momentem maltretował, no i jest koci cień, który gdyby nie ucho, nie wyglądałby jak cień kota ;)



Z kotami już tak jest, robią coś fajnego, więc sięgam po aparat (mam dużo szczęścia, jak akurat jest pod ręką), ściągam osłonkę, włączam, ustawiam... Przy dobrych układach trwa to kilkanaście sekund. Przez ten czas sytuacja, którą chciałam sfotografować diametralnie się zmienia. Fotografowanie zwierząt wymaga cierpliwości, przeważnie nie wychodzi to, co chcieliśmy żeby wyszło. Powiem więcej, w większości przypadków wychodzi jakiś bezsens. Ale żeby nie było, czasami z takich nagłych, przez nas nieplanowanych zmian sytuacji, wychodzi coś niesamowitego, co nas cieszy niezmiernie. Coś, co gdybyśmy zaplanowali, że chcemy to uwiecznić, nigdy by nam się nie udało. Dla mnie na tym polega magia fotografowania i to w niej uwielbiam najbardziej.

9 komentarzy:

  1. Ha, chyba każdy posiadający zwierzaki i lubiący je fotografować ma ten sam problem! Ileż to cudownych kadrów nam umknęło!
    Kiedyś napisałam o tym posta, ze czlowiek, że powinien mieć aparat w oku ;))
    http://maskotkaipieska.blogspot.com/2012/04/aparat-w-oku.html

    OdpowiedzUsuń
  2. To masz rację, zanim człowiek wyciągnie aparat,
    to już nie ma kota i fajnej sytuacji :-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcie całkiem ciekawe. Dobrze, że je opublikowałaś :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdjęcie jest bardzo interesujące i byłoby błędem się go pozbyć:) Jest tajemnicze jak nasze koty :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bo te nasze koty to złośliwe bestie są - potrafią czasem kilka minut robić coś fajnego (o chciałabym sfotografować), ale jak tylko wyciągnę aparat - koniec ;-)
    A Twoje zdjęcie Elu jest bardzo fajne - uwielbiam kocie łapeczki :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiedziałam, że miłośnicy kotów docenią nawet łapeczki ;) A że koty to złośliwe bestie to prawda! Jakby czasami wiedziały, że nam zależy na zdjęciu i tylko widząc aparat przestają coś robić, myśląc "patrzeć na mnie możesz ile chcesz, ale zdjęć proszę nie robić" ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. jak prawdziwe gwiazdy :) pogrywają sobie paparazzi :D ja też uwielbiam robić zdjęcia ale często gęsto zanim przypomnę sobie gdzie to ja ostatni raz położyłam aparat to jest "po ptoszkach" :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Z kotami to taka ogólniejsza zasada, że rzadko wychodzi tak, jak by się planowało :), a zdjęcie bardzo ciekawe... Pozwala na wyszukiwanie w nim różnych ciekawych elementów :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Moja Pusia ma 2 myszki tysiące różnych piłeczek nawet z folii aluminiowej (po moim śniadaniu) a i tak zawsze coś bardziej ja zainteresuje np.gumka do włosów czy same moje włosy w które uwielbia się wtulać i smacznie spać :) i taki to kotek:)

    OdpowiedzUsuń