We wtorek pojechaliśmy wreszcie do naszego lekarza. Pani doktor dała Dyziowi zastrzyk. Dzisiaj byliśmy na wizycie kontrolnej, Dyziek nadal jest na diecie, a w poniedziałek jedziemy na kolejny zastrzyk. Od razu jakoś ja się lepiej czuję i Dyziu chyba też. Nie ma to jak nasz, sprawdzony lekarz ;)
Dyziu na razie jeszcze jest pod wrażeniem wizyty, trochę zestresowany, trochę zmęczony upałem. W samochodzie już ział otwartą mordką, więc trochę ta podróż go zmęczyła. Poza tym było sporo pacjentów, więc czekanie też było męczące. Teraz odpoczywa i ani myśli o jedzeniu. Natomiast Tosia nie odmówiła pełnej miseczki jedzonka ;-) nawet dziwny kolor jedzonka jej nie odstraszył. Poprzednia karma była ciemnobrązowa, a ta ma kolor taki no.... kojarzy mi się tylko z jednym :-D
Znamy , znamy niech Dyzio zdrowieje...
OdpowiedzUsuńCo tam kolor , ważne ,że smaczne :-)))
oj, mamy nadzieję,że mu posmakuje i zrobi swoje. Kolor chyba bez znaczenia dla kotów, byle ładnie pachniało.
OdpowiedzUsuńNasz wet też zapisywał Rysi RC na problemy zdrowotne, ale ta karma nie pomogła. Dopiero Animonda przywróciła równowagę jej układowi trawiennemu. Mam nadzieję, że Dyziowi za to pomoże. Zdrówka dla kocika :-)
OdpowiedzUsuń