wtorek, 21 sierpnia 2012

Lekarstwo w płynie

Kiedy Dyziek miał problemy jelitowe, niezbędne było podawanie antybiotyku. Nie było problemów z podawaniem tabletek. Tym bardziej nie było problemów z podawaniem osłony, która była w formie płynnej. Wychodzi na to, że Dyziu to kot idealny do podawania lekarstw. Ale i tak nie tęsknię za tym i oby nie było to już nam potrzebne ;)

Na początku podawaliśmy mu lekarstwo za pomocą strzykawki. W ten sposób jest łatwiej, uchylamy kotu mordkę i wstrzykujemy lekarstwo. Oczywiście nie z każdym kotem jest tak samo. Dyziu sam otwierał mordkę, innemu kotu możliwe, że trzeba będzie palcem mordkę uchylić.


Szybko się okazało, że Dyziowi lekarstwo bardzo smakuje. Do tego stopnia, że wypijał je, zanim trafiło do strzykawki


\
Myślicie, że powinnam się zacząć o niego martwić? W tym wieku taka skłonność do kieliszka???  ;P

6 komentarzy:

  1. :-))
    Chyba każdy chciałby mieć tak współpracującego kota w leczeniu :-)
    Wpadłam w podziw...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ba, bo smakowite ... gorzej by było z niesmacznym . Jednak widać koteczek dzielny i chęty. Wspaniały widok :-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. :-)) Ja podaję podobnie, tylko, że z boku pyszczka, wtedy nie muszę im rozchylać szczęki:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Skłonność do kieliszka - świetne zdjęcie ;) Póki co nie musiałam stosować żadnych leków u Salema i mam nadzieję, że jeszcze długo nie będę musiała. Jeśli - odpukać , się tak zdarzy - oby był taki jak Dyziek;)

    OdpowiedzUsuń