wtorek, 16 grudnia 2025

16.12.2025

 Kolejny rozdział czas zamknąć....
 
 

 
Kolejna historia dobiegła końca. Szybko minęło te 10 lat wspólnej drogi. 
 
 
 
 
 

wtorek, 16 września 2025

09.09.2025

Na odejście przyjaciela nigdy człowiek nie będzie gotowy...
I chociaż była długa choroba, chociaż człowiek się z tym liczył, a od pewnego czasu nawet widział, że tak się to skończy, to i tak jest ciężko, to i tak bardzo boli....
 
 

 
Nie wiem kiedy minęło te 14 lat. Dokładnie pamiętam dzień, w którym przywieźliśmy Dyzia do domu. Pojechałam po zupełnie innego kota, burego, pięknego Maine Coona. Tego wymarzonego, a wówczas marzyłam o burasku. A wróciliśmy z Dyziem. Przyczepił się do nas, jak przysłowiowy rzep do psiego ogona... Pani z hodowli powiedziała tylko, że nie chce nam nic sugerować czy narzucać, ale najlepiej wziąć kota, który nas wybrał. Buras nie był nami w ogóle zainteresowany, natomiast ten biszkoptowy typ pchał się na kolana, jak nawiedzony. Więc to z nim wróciliśmy do domu.
 
 
 
Nigdy nie żałowaliśmy tej decyzji. To był wspaniały kot. Chociaż totalna kaciała i zaprzeczenie kociej gracji ;)
 
 
 
To był kot, który musiał uczestniczyć we wszystkim, co robił człowiek. Uczył się ze mną do egzaminów, więc można powiedzieć, że skończył psychologię. Robił rękodzieło wszelakie, a z moim tatą kleił nuty i skanował książki. 
 

 

To był kot, który wiele miesięcy swojego życia spędził w różnych ubrankach z powodu rozdrapywania rany na grzbiecie. Ale w niemowlęcym body wyglądał rozkosznie ;)

 


 

To był kot, który lekarstwo walił prosto z zabytkowego kieliszka

 

 

To był kot, który spadając z niewysokiego drapaka, uszkodził sobie ucho, a ono już na zawsze zostało lekko oklapłe

 


 To był kot, który dużo gadał i miał zdanie na każdy temat

 


 To był kot, który ściągał obrusy ze stołu, wywlekał na przedpokój i spał na nich całą noc


 To był kot o psim sercu i psim zachowaniu


 Mam nadzieję, że czuł jak bardzo był kochany... A teraz swoim odejściem złamał nam serca....


 Ta historia dobiegła końca, ale Dyziaczek zostaje na zawsze w naszej pamięci i naszych sercach. 


Afarku, Dyziaczku, Nynusiu! Byłeś wyjątkowym kotem! 

niedziela, 7 września 2025

końcówka lata...

Ten czas jest dla mnie bardzo trudny. Intensywny zawodowo czas i trudny emocjonalnie. Dlatego moja mniejsza aktywność we wszystkich internetowych miejscach. O ile na IG jakoś łatwiej wrzucić chociażby zdjęcie, to zawsze mam poczucie, że na blogu trzeba mieć coś do powiedzenia. A ja ostatnio nie mam siły na dłuższe gadanie.
 
Przyszedł czas, kiedy choroba Dyzia bardzo się nasiliła i wiemy, że zmierzamy ku końcowi. Miałam o tym nie pisać, bo to jest dla mnie bardzo trudne. Ale z drugiej strony wiem, że właśnie tak wygląda życie ze zwierzętami i nie chcę nikogo oszukiwać, że jest inaczej. Jest radość, przytulanie i dużo śmiechu, który zapewniają nam zwierzaki. Ale potem przychodzi starość, choroba i bywa bardzo ciężko.
 

 
 
Bycie opiekunem, to wbrew pozorom odpowiedzialne zadanie, o ile podchodzimy do niego poważnie. Wiem, że każdy poważnie do tego zadania powinien podchodzić i wiem też, że nie każdy tak robi. W towarzyszeniu zwierzętom największą zaletą człowieka może być wrażliwość, ale jednocześnie jest ona niebywałym przekleństwem.
 
I właśnie przez tę wrażliwość nie mogę spać i nie mogę jeść w ostatnim czasie. Stres związany z odchodzeniem zwierzęcia jest duży, a najtrudniejsze jest podjęcie decyzji, czy to już teraz należy temu zwierzęciu pomóc odejść.....
 

 
 
Jestem pełna podziwu dla mojej mamy, która na co dzień mieszka z Dyziem, od ponad roku bezgranicznie poświęciła się opiece nad nim. A jest to trudna i bardzo wymagająca opieka. Widzę ile ją to kosztuje energii i stresu.... 
 
I chociaż jeszcze mały wojownik walczy, a mama walczy o niego, to wiem, że czas się kurczy i za chwilę się nam skończy.
 
Jeżeli macie zwierzaki, przytulcie je i cieszcie się z ich obecności. Ten czas z nimi zdecydowanie za szybko ucieka...