wtorek, 30 lipca 2019

podsumowanie lipca

Kolejny letni miesiąc za nami. A w mojej ukochanej Nowej Hucie na moment zrobiło się wiejsko.


Łąki nowohuckie brylowały w Internecie, zwłaszcza na Instagramie. Każdy chciał mieć fotkę z belami siana. Ja niestety się nie załapałam, ale Adka miała więcej szczęścia w roli modelki ;) 


Niestety kiedy wybrałam się w czwartek wieczorem (11 lipca) na rowerowy spacer, zobaczyłam, że bele siana płoną, a z ogniem walczą strażacy. Ludzie wszystko zniszczą.... W takich momentach myślę sobie, że nie ma większego szkodnika, jak CZŁOWIEK....


Ogólnie w ostatnim czasie ludzie wkurzają mnie bardziej niż normalnie.... W takich momentach cieszę się, że wracam do domu, gdzie czekają te dwa futerka i skutecznie mnie odstresowują....



Krótki spacer rowerowy po okolicy, a ile spotkałam kotów! Warto wybrać się po 20:00 na spacer lub na rower. Koty zaczynają łowy ;)


Żaden nie chciał się ze mną zaprzyjaźnić ;)


Gdzie ty koteczku idziesz?




A ten Wam kogoś przypomina?


Wiele radości sprawiła mi sesja z okazji urodzin Kseni.


To jest bardzo wdzięczna modelka, chociaż jeszcze nie do końca umie pozować. Jak tylko się pochylam do zrobienia zdjęcia, ona przybiega się tulić ;) Trzeba cykać szybko i z zaskoczenia.


Zabawowa dziewczynka, nadal lubi wskakiwać na ten drapak, chociaż jest już duża i cięższa.


W czasie deszczu kocie dzieci się nudzą...


Więc trzeba zabawiać znudzone futerko


Kawka z kotkiem, to najlepszy poranek.


Ostatnio moja mama wygrzebała moją starą lalkę szmaciankę ;) Każda lalka w dzieciństwie miała na imię Edyta, tak bardzo podobało mi się to imię :D


Czytanie z kotem.... Zostaw książkę i się tulimy ;)


Jedziesz sobie wałem, wzdłuż Wisły, a tu kot. Nie chciał się bratać, ale też nie uciekał.


Mój wielki projekt z rowerem w roli głównej. W wolnej chwili pewnie pokażę Wam co zrobiłam, ale już dziś powiem, że bez pomocnika nie dałabym rady ;)


Miziaj człowieku, nie opieprzaj się! ;)


Kto wie, że lipiec był miesiącem bez plastiku??? Żyjemy w czasach, kiedy bardzo trudno unikać plastiku. Ja dopiero jestem na początku drogi o nazwie LESS WASTE czy ZERO WASTE. Nie jestem zwolenniczką terroru ekologicznego, daleko mi do tego i chyba nigdy nie osiągnę takiej postawy (mam nadzieję). Ale uważam, że trzeba żyć, kupować i konsumować z rozwagą i rozumem. Od blisko roku nie kupujemy wody butelkowanej, pijemy kranowiankę, którą zabieram ze sobą do wielorazowej butelki. Może kiedyś napiszę o tym i innych małych krokach i zmianach, jakie wprowadzam w swoim życiu, aby być bardziej eko. Wychodzę z założenia , że każda, nawet najmniejsza zmiana na sens ;)


W lipcu stuknął nam rok, jak jesteśmy na Instagramie ;) Początkowo byłam sceptycznie nastawiona do tej aplikacji, jednak po jakimś czasie bardzo mi się spodobała. Nie wyobrażam sobie porzucić pisania na blogu na rzecz Instagrama. Uważam, że jest on fajnym uzupełnieniem, można powiedzieć takim "przekazem na żywo" z życia kotów dzięki krótkim relacjom na InstaStories. Zdecydowanie też widoczny jest większy ruch na IG niż na FB i Blogu. Lajki, komentarze, reakcje na relacje, wielu obserwujących. Na blogu jest zdecydowanie spokojniej. Ale ma to swoje uroki, bo mogę się tu rozpisać, a nieliczne grono czytających i komentujących to taka grupa wiernych znajomych, którym chce się przychodzić i czytać. Bardzo to doceniam ;) Zwłaszcza, że nie mam umiaru w cykaniu fotek, a i z pisaniem czasami mnie poniesie. Już widzę, że ten post też przydługi wyjdzie!



Na koniec jeszcze pokażę Tosię i Dyzia, bo bywają na blogu rzadko ostatnio ;) Tosia, jak na prawdziwą kocią damę przystało, siedziała z nami przy stole.


 Natomiast Dyniu, jak to on, żyje w swoim świecie. Woli swoje pudło i tyle ;)



To był jak zwykle fajny miesiąc. Cieszę się, że pokonałam wewnętrznego lenia i wybrałam się na plenery fotograficzne. Zostawiam Was z tymi cudownymi, typowo letnimi klimatami...



czwartek, 25 lipca 2019

czy superbox jest super?

Superbox z okazji 20-tych urodzin Zooplusa. Skusiłam się na niego z powodu obniżonej ceny. Chciałam przetestować zawartość przy okazji urodzin Kseni. Czy superbox jest super? O tym w tym wpisie.

Zawartość pudełka:

Almo Nature - karma sucha
Eukanuba - karma sucha
Happy Cat - karma sucha
Feringa karma sucha 50g
Puszka Smilla 400g
Puszka Wild Freedom 400g
Concept for Life 4 saszetki po 85g
Saszetki Gourmet Crystal 2x40g
Puszka Schesir 75g
Tacka Animonda vom Feinsten 100g
Saszetka Hill's 2x85g
Catessy mleko dla kota 200 ml
Felix Przysmaki
Pluszowa myszka
Wędka z pluszową piłką

Bardzo krótko i ogólnie opiszę poszczególne pozycje z powyższej listy. Nie będę zgłębiać tematu, bo nie to jest celem tego wpisu ;) Na pierwszy ogień weźmiemy karmy suche. Feringę znamy dobrze, ponieważ karmię nią Ksenię. Uważam, że za tę cenę karma jest przyzwoita.


ALMO NATURE - pełnoporcjowa karma dla dorosłych kotów.
Skład: kurczak 46% (świeży kurczak 26%, suszony kurczak 20%), kukurydza, ryż, mączka z brązowego ryżu, hydrolizowane białko zwierzęce, tłuszcz z kurczaka, suszona wołowina, minerały, mannanooligosacharydy 0,1%, insulina z cykorii - żródło FOS - 0,1%.

EUKANUBA
Skład: suszony kurczak i indyk 43% (kurczak 25%), kukurydza, tłuszcz zwierzęcy, śruta kukurydziana, ryż, suszone całe jaja, suszona pulpa buraczana (2,7%), hydrolizowane białka zwierzęce, mączka rybna, fruktooligosacharydy, suszone drożdże piwne, chlorek potasu, olej rybny, węglan wapnia. 

HAPPY CAT
Skład: białko drobiowe** (18,5%), tłuszcz drobiowy, mączka z łososia (11%), mączka ryżowa, mączka kukurydziana, kukurydza, skwarki, płatki ziemniaczane, celuloza*, hemoglobina, melasa buraczana* (odcukrzona), chlorek sodu, suszone jajo całe, drożdże*, chlorek potasu, wytłoki jabłkowe* (0,4%), algi morskie* (0,2%), siemię lniane (0,2%), mięso z małży* (0,04%), korzeń cykorii* (0,04%), drożdże* (ekstrahowane), ostropest, karczoch, mniszek lekarski, imbir, liście brzozy, pokrzywa, rumianek, kolendra, rozmaryn, szałwia, korzeń lukrecji, tymianek (suszone zioła ogółem: 0,18%); **) suszone, częściowo hydrolizowane, *suszone. 

W zestawieniu, biorąc pod uwagę skład, najlepiej wypada Almo Nature, najsłabiej Happy Cat. Nie będę skupiać się na analizie karmy, składy napisałam dla zainteresowanych. Moje koty mają już sprawdzone karmy, więc nie będę im mieszać. Jeszcze Kseni zasmakuje gorsza karma i będzie problem ;) Chrupek nie testujemy.

Karma mokra


Smilla w składzie ma mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego (20% drób, 10% cielęcina, 10% kurczak), minerały. Natomiast Wild Freedom to 63% mięsa kurczaka, wątróbka drobiowa, żołądki pierś, 35% płuca cielęce, serca, pierś, 2% minerały.  


Saszetki Concept for Life to standardowa karma porównywalna z tą marketową, mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego, w tym 14% kurczaka.

Saszetki Gourmet Crystal - brak opisu polskiego  i nawet angielskiego, z tego co zrozumiałam, do 20% mięsa. W dodatku żółte małe literki na białym tle ;) 


Mała puszka Schesir, moje koty znają i jedzą, więc akurat to dostały ;)

Tacka Animonda. W składzie 57% mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego. Znamy karmę, więc kotki dostały.

Saszetki Hill's, a w składzie mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego w nieznanych proporcjach. Witek porwał saszetkę i przebił ją zębami, więc kotki dostały. Ksenia zjadła, a Witek o dziwo polizał i odmówił! On taki żarłok!!!! To może oznaczać tylko jedno ;)


Mleko dla kota. Już kiedyś testowaliśmy podobny produkt. Wszystkie koty odmówiły spożycia, a ja zastanawiałam się czy mogę sobie to mleko dolać do kawy ;) Koty nie dostały mleczka. 


Przysmaki Felixa zrobione z 90% mięsa lub produktów pochodzenia zwierzęcego. Dosyć duże kawałki do żucia. Witek oszalał na punkcie tych przekąsek. 


Największą furorę zrobiły zabawki, które pokażemy następnym razem ;) Zabawa była przednia i oba koty oszalały. No i oczywiście samo pudło też jest wielką atrakcją!


Czy opłacało się kupić pudło za niecałe 40zł? Hmmmm.... Jeżeli ktoś lubi testować różne karmy, lubi ten element niepewności i niespodzianki, to jest to fajna zabawa. Patrząc na to, jakie karmy znalazły się w pudle, dla mnie nie stanowi ono dużej atrakcji. Większa część zawartości pudła trafiła do kotków z Fundacji. Ksenię najbardziej ucieszyło samo pudło...wiadomo ;) 


Blogerem być! Ciężka robota! Trzeba wszystko przetestować, opisać, do zdjęć pozować.... I to wszystko za darmo! ;) A podobno niektórzy na tym zarabiają..... Też tak chcę!!!

niedziela, 21 lipca 2019

kupa sierści i paw

Czerwcowe upały dały się we znaki Witkowi. Biedny zlizywał kilogramy sierści, co musiało się kończyć zwracaniem, a ja co rano byłam budzona odgłosami zbliżającego się pawia ;) Z pomocą przyszły nam dwie rzeczy, o których jeszcze na blogu nie pisałam, dlatego postanowiłam stworzyć ten wpis.


Przede wszystkim pomocna jest pasta firmy Trixie. Jest to pasta słodowa, która pomaga w procesie trawienia, zapobiega tworzeniu się kłaków w żołądku i przewodzie pokarmowym. 


Ja akurat wybrałam tę firmę, ale wybór na rynku jest dosyć duży, takie pasty są dostępne w stacjonarnych sklepach zoologicznych, ale także u weterynarza. Moja mama kupuje pastę dla Dyzia właśnie u naszego weta, chociaż ja osobiście uważam, że nie ma sensu przepłacać ;) Dyziu ma olbrzymie problemy z odkłaczaniem się, ale jednocześnie nie lubi tej pasty.... Witek za to uwielbia i traktuje pastę, jako smaczną przekąskę ;)


Tradycyjnie Witek dostaje pastę dwa razy w tygodniu. Jednak w czasie czerwcowych upałów, kiedy zostawiał tony sierści, raczyłam go pastą co drugi dzień. Ku jego wielkiemu zadowoleniu.


Skład pasty: składniki pochodzenia roślinnego (słód), oleje i tłuszcze, cukier. Przypuszczam, że ten cukier sprawia, że Witek tak lubi ten produkt.... Tubka pasty kosztuje ok. 12zł.


Ksenia na razie gubi mało sierści i nie potrzebuje pasty. Kiedy dałam jej tubkę, popatrzyła na mnie i odeszła z pogardą. Jednak kiedy zobaczyła zachwyt Witka, podeszła spróbować.  


Daję jej do oblizania, żeby przyzwyczaiła się do tego smaku i nie kręciła nosem, kiedy faktycznie będzie potrzebowała.


Oczywiście na zalegające kłaczki najlepsza jest trawka, ale u mnie koty rzadko sięgają do trawki. Ksenia próbuje podgryzać na balkonie trawkę, ale Witek nie jest nią zainteresowany. Wtedy z pomocą przychodzi pasta.


Walka z kłaczkami nie miałaby sensu bez codziennego wyczesywania kota! Witek nie przepada za czesaniem, a ci z Was, którzy śledzą nas od dawna, zapewne pamiętają, że różnych szczotek, rękawic i innych przyrządów testowaliśmy wiele. 


Poszukiwania szczotki idealnej chyba zakończyły się sukcesem! Wiele dobrych opinii słyszałam o furminatorze, jednak ten oryginalny jest dosyć drogi. Postanowiłam na początek przetestować jego tańszy zamiennik FurTrim.


Ta szczotka za kilkanaście złotych tak dobrze spełnia swoją rolę, że nie wiem czy potrzebuję jej droższego odpowiednika ;) Metalowy grzebień dobrze wyczesuje martwy włos. Mam też wrażenie, że Witkowi odpowiada takie czesanie. Już nie jest podczas czesania taki zły i agresywny, a kilka chrupek podczas zabiegów pielęgnacyjnych łagodzi jego temperament ;)



Parę minut czesania dziennie wystarczy, aby spora ilość włosów trafiła do kosza, a nie do kociego żołądka. 

 

A Wy jak radzicie sobie z sierścią i kłakami kocimi?