poniedziałek, 30 grudnia 2019

podsumowanie grudnia

Grudzień minął ekspresowo, chociaż ostatnie miesiące wszystkie mijają w oka mgnieniu.... Nie wiem jak to się dzieje, bo dopiero był wrzesień.... Z jednej strony fajnie, bo jest bliżej do wiosny, ale przeraża mnie to, jak szybko mija czas i życie.... Niewiele się działo w grudniu, chociaż ostatnie dwa miesiące dla mnie były bardzo ciężkie i intensywne, to jeśli chodzi o fotografowanie i blogowanie, niewiele mam materiału. Pomimo to postanowiłam coś wrzucić w tym podsumowaniu, pewnie głównie ze świąt, bo to był czas luzu i czasu domowego. Niestety większość zdjęć zrobionych telefonem, bo on najczęściej był pod ręką.


Zawsze w grudniu staram się przygotować jakieś ozdoby. Chociaż w tym roku czasu miałam niewiele, coś tam udało się stworzyć. Więcej z zaplanowanych rzeczy nie powstało, ale skupmy się jednak na tym co się udało ;) 


Co roku robię bombkę na choinkę rodziców, w tym roku padło na ptaszki ;) Ptaszki są fajne, prawda? 


Na własną choinkę także zrobiłam bombkę z ptaszkiem.


Ksenia ostro szturmuje choinkę, więc już drugi rok z rzędu nie wieszam szklanych bombek. W tym roku też nie powiększyłam mojej kolekcji o kolejnego szklanego kotka.... Postawiłam na nietłukące się białe zwierzątka :D Możecie je zobaczyć TUTAJ. Do kolekcji w tym roku dołączył jelonek i sowa, ale nadal to wiewiórka jest moim ulubionym zwierzakiem ;)


Ubieranie choinki z kotem wariatem, to zawsze wyzwanie. Ksenia bardzo się zaangażowała w tę czynność, ale muszę przyznać, że nawet była grzeczna. Wiadomo, jak to młody kot, wszystko było zabawą, ale w sumie to na tym polega jej życie, na wiecznej zabawie ;)



Ogólnie święta przebiegły dla mnie dosyć bezboleśnie i na luzie, bez spiny, obżarstwa i tysiąca gości. Tak jak lubię ;) To jest czas przede wszystkim odpoczynku i tak do tego podchodzę. Wreszcie miałam czas na nadrobienie czytania. Musso po raz kolejny mnie nie zawiódł. Jak to się czyta!!!! Sięgnęłam po pierwszą książkę tego autora "Potem". Znowu akcja z elementem abstrakcji, za czym szczerze mówiąc nie przepadam, ale jemu wybaczam ;) Wciągnęłam w Wigilię.


Zaraz sięgnęłam po kolejną książkę, tym razem padło na pozycję o tematyce świątecznej, postawiłam na lekką i nieskomplikowaną fabułę Agaty Przybyłek. Drugi dzień świąt cały spędziłam w domu z książką i mandarynkami, no i kotami rzecz jasna. Jestem minimalistką i tyle mi wystarczy....


A co do samej książki.... "Siedem cudów" to typowa lekka lektura, w sam raz na święta, ponieważ to one są tłem dla całej fabuły. Czyta się szybko i momentalnie się człowiek wciąga w losy kilku młodych bohaterów. Jest wątek humorystyczny, co akurat w tym przypadku jest dużą korzyścią dla książki. Książka typowo do relaksu i tę funkcję, moim zdaniem, spełnia dobrze ;)

Mnie się dobrze odpoczywało psychicznie przy lekturze, natomiast kotkom dobrze się spało ;)

Dawno na blogu nie było Tosi i Dyzia. Byli mało aktywni podczas świąt, ale złapałam ich na jedno zdjęcie...


I dla tych, co tęsknili za głupimi minami Nynusia... ;) Ten kot jest jedyny i niepowtarzalny!



I najbardziej zmęczony biesiadnik na wigilii.


Czy Wasze kotki znalazły coś pod choinką? Bo u nas skromnie, tylko myszka, a nie, przepraszam, to rybka :D



Podczas pisania bloga miałam oczywiście pomocnika. Myślimy nad postem podsumowującym 2019 rok, ale szczerze mówiąc nie wiem czy znajdę na niego siłę. Patrząc na poprzednie tego typu posty widzę ile to roboty, a w tym roku chyba nie jestem w formie... No zobaczymy ;)


Jakie macie plany na Sylwestra? Bo my chyba takie:

sobota, 28 grudnia 2019

Mikołaje dwa

Za nami czas mikołajowy i świąteczny. Szybko minęło i czas powoli wracać do normalności ;) Żeby jednak przedłużyć troszkę ten stan umysłu ;) zapraszam Was na krótką sesję z dwoma futrzastymi Mikołajami w roli głównej.


No cóż, sesja do łatwych nie należała, zdjęć jest niewiele, ale dobre i to ;) Koty całkowicie odmówiły brania udziału w tym cyrku, nawet w zamian za pysznego, suszonego tuńczyka. Zwłaszcza Witek powiedział zdecydowane nie..... Więc nic na siłę, jest to, co udało się zrobić i więcej nie będzie ;)


I wiem, że takimi sesjami się narażam niektórym miłośnikom zwierząt. No cóż....sama jestem przeciwnikiem ubierania kota w obróżkę z dzwoneczkiem na 24 godziny. Ale uwierzcie, koty nie ucierpiały przez ten kwadrans, kiedy były ubrane w czapeczki. Witek nawet w czapeczce poszedł spać i nie był jakoś bardzo obrażony ;) A poparzcie na Ksenię, czy nie wygląda uroczo?


Pomimo, że koci fotograf ze mnie marny i tak cieszę się z tych zdjęć ;) 


wtorek, 24 grudnia 2019

zapracowany kotek przed świętami

Jak tam u Was przygotowania do świąt? Wszystko gotowe? Bo u nas baaardzo minimalistycznie ;) Chwilę się zastanawiałyśmy z Ksenią czy umyć okno, ale dałyśmy sobie spokój. Przetarłam tylko najbardziej sprychaną przez kota część szyby :D


Okno to ulubione miejsce Kseni.


Na szczęście mam dobrego pomocnika, więc się nie napracowałam! Ksenia zmieniła firanki, brudną zdjęła i ładnie poskładała.


A czystą powiesiła i ładnie zaprezentowała. Mam nadzieję, że Ksenia już na tyle dorosła, że nie potarga nowej zasłony :D



Potem Ksenia była królową kuchni. Ale nic szczególnego na święta nie przygotowała, upiekła jedynie chlebek bananowy.


Po pracy w kuchni przyszedł czas na małą drzemeczkę. W końcu nie można kotka za bardzo przemęczać.


Bawić się czy się nie bawić? Kocie dylematy...


I ten wzrok na wieść, że prezentów pod choinką dla kotków nie będzie....


Teraz przyszedł czas na ubranie choinki. Choinkę w świętach lubię najbardziej ;)


Kotki chyba nie będą zadowolone z tego, jakie prezenty dostaną. Ale o tym następnym razem ;) Odpoczywajcie i cieszcie się tym nadchodzącym czasem. Wszystkiego dobrego, Kochani!

czwartek, 19 grudnia 2019

kocie bombki na Rynku

Słuchajcie! Zapraszam na Rynek Główny w Krakowie. Piękny kiermasz świąteczny, a na nim stoisko charytatywne Fundacji Stawiamy na Łapy. Co na stoisku? Fundacyjne gadżety i dużo pięknego rękodzieła. Nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie nabyła ;) Najbardziej spodobała mi się ta drewniana "bombka" z filcowym kotkiem i jeszcze ten róż.... no musiałam :D


Przy okazji dorzuciłam coś od siebie. Niestety czas nie pozwolił mi zrobić więcej, ale cieszę się, że mogłam chociaż taką małą cegiełkę przekazać dla kociaków. Mam nadzieję, że komuś te bombki przypadną do gustu.



Oczywiście podczas pracy miałam niezawodnych pomocników ;) Witek jest mało aktywny, raczej przysypia podczas pracy...





Natomiast Ksenia ma energii za nich dwoje. Jak coś robię, siedzi obok i obserwuje. Nie powiem, jest nawet grzeczna, jak na tak młodego kociaka. Cyrk zaczyna się w momencie, kiedy otwieram pudełko z tasiemkami. Kot dostaje szału i szczerze mówiąc nic nie mogę z nią zrobić...





Łobuz pierwszego sortu...


Zrobiłam piękną bombkę 3D. Pierwszy raz wzięłam się za te bombki, które są bardzo czasochłonne. Robiłam ją wiele dni, bo sama pasta śniegowa schnie kilka dobrych godzin. Z ogromną dumą wykończyłam bombkę i już ją trzymałam w dłoni niosąc do gablotki, kiedy Ksenia z impetem podskoczyła do tasiemek i wyrwała mi bombkę, która pękła centralnie na środku.... Bombka już nie mogła być ani prezentem, ani trafić na bazarek. Będzie ozdobą na naszym regale, bo pomimo rysy jest całkiem ładna ;)


Sami widzicie, że ciężka jest praca z takim aktywnym pomocnikiem ;) I jeszcze udaje, że pierwszy raz bombkę widzi na oczy i że tasiemki i kokardki w ogóle jej nie interesują....


Jak na razie pogoda jest mało grudniowa i świąteczna, a słońce serwuje nam takie wschody słońca, że dzisiaj jadąc rano tramwajem, na serio myślałam o porzuceniu drogi do pracy na rzecz fotografowania płonącego nieba..... Jak na razie musi mi wystarczyć zdjęcie z okna w kuchni ;) Swoją drogą okno nieumyte jeszcze na święta i raczej umyte nie będzie... Bo jak to gdzieś w Internecie przeczytałam, kobiety przed świętami powinny wyluzować, bo ani sanepid, ani Gesslerowa nie przyjeżdżają i tego się trzymajmy :D


niedziela, 15 grudnia 2019

kocia sobota

Słuchajcie! Długo nas nie było, ale to oczywiście przez matkę. Ciągle czymś zajęta, zapracowana i cud, że jeszcze nas nie zagłodziła ;) Ale po tej przerwie planujemy wrócić i regularnie się pojawiać. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Na razie jestem zadowolony.

Niektórzy z Was dobrze podejrzewali, że coś z matką tworzymy... Chociaż podobno my bardziej przeszkadzamy, niż tworzymy, ale zwał jak zwał, swój udział w pracy mamy ;) Zawsze jakiegoś smaczka się zarobi, bo przecież za frajer do zdjęć pozował nie będę!


Gówniak to by pewnie i za darmochę tyrał, ale ja głupi nie jestem. Należy się zapłata, zwłaszcza, że jestem pracownikiem raczej bezproblemowym. Z małą to jest nieco gorzej. Niby potrafi zapozować...



...ale ile przed tym się matka z nią namęczy.... Oczywiście szprot utrzymuje, że bombka sama fiknęła...


Sami widzicie, jak to z tym kotem wygląda dzień.... Cały czas coś kombinuje! Nie ma lekko.

A ja wczoraj odkryłem, że fajnie się śpi w namiocie z koca, który matka robi gówniakowi. Chociaż dla mnie chyba za ciepło, to jednak chwilę można poleżeć.


Dobrego tygodnia! 

                                                                                   Wasz Witek