czwartek, 29 sierpnia 2013

Debiut Maćka

Ten blog z założenia miał być całkowicie koci i wcale nie muszą występować tylko moje koty ;) Oprócz kotów napotkanych gdzieś w terenie, na spacerze, bywają także goście. W wolnej chwili  na pewno dorzucę zakładkę na górze GOŚCIE, bo kilku ich było ;)
Dzisiaj przedstawiam MAĆKA.
W sumie dupka Maćka już u nas debiutowała TUTAJ ;)
Spróbuję opisać krótko Macieja. Ciekawe czy jego Właściciele się zgodzą z opisem ;)

Jak widać na pierwszy rzut oka, ślepka świecą mu prawie jak Tosi. Taki urok niebieskich oczu, ciężkie do fotografowania, a ja jak na złość ostatnio nie mam czasu, żeby się pobawić w redukcję czerwonych gał w programie.

Maciek przy pierwszym spotkaniu wydał mi się baaaardzo nieśmiały. W sumie to mnie olał i siedział cały czas za sofą. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym kota zza sofy nie wytargała. I co? Trząsł się jak galareta!

Przy drugim spotkaniu było już lepiej. Wyszedł kilka razy zza sofy prawie dobrowolnie (wywabiony piórkami).  Zza sofy lamentował, bo ileż można znosić oglądanie. W końcu nie jest eksponatem w muzeum, więc nikt go oglądał nie będzie.

Trzeci raz był inny, bo Maciek odwiedził tym razem mnie, a nie ja jego. Byłam pewna, że nawet nie wystawi nosa poza swój transporter. W końcu taki nieśmiały i w ogóle. No i "na mieszkaniu" banda swojaków, rezydentów. I tu się zdziwiłam. Maciek dumnie wylazł ze swojej torby i postawił ogon jak maszt. Oznajmił, że idzie zwiedzać. A banda swojaków..... Zachowanie bandy następnym razem ;) było ciekawie! ;)




Z aktualnych wiadomości: Dyziek nadal okupuje dywaniki samochodowe! 


środa, 28 sierpnia 2013

miejsce dla kota

Jak działa kot, jeżeli w domu pojawi się coś nowego?
 
Zaobserwowałam trzy schematy postępowania:
 
I. Jeżeli nowy przedmiot kupiony jest z myślą o kocie, np. legowisko, drapak.....kot kompletnie je ignoruje. "Sama sobie śpij w tej śmiesznej budzie, ja tam wolę stary fotel". Jak będziesz mieć trochę szczęścia, przekona się do nowego po kilku miesiącach.
 
 
II. Jeżeli nowy przedmiot nie jest przeznaczony dla kota, od razu wzbudza jego zainteresowanie. Najpierw lekka konsternacja, czy aby na pewno nowy przedmiot nie robi krzywdy kotom. A po chwili już jest: "To nie jest dla mnie? Ha ha. Spróbuj mnie zgonić!!! W tym domu wszystko jest MOJE"
 
 
III. Powyższe zasady nie dotyczą kartonów. One zawsze wzbudzają zainteresowanie od pierwszej sekundy, kiedy tylko pojawią się w domu ;)
 
Dzisiaj przyniosłam do domu zakupione dywaniki samochodowe. Leżały jakieś 5 minut, po czym dłuuuugi Dyziu sprawdzał, czy aby nie gryzą, nie straszą itd.
 
Potem zajął odpowiednią miejscówkę i dywaniki są JEGO.
 
19:30
 
 
 
 
21:00
 
 
22:30
 
 
23:45
 
 
Zmiany pozycji świadczą o tym, że wbrew pozorom kot żyje ;)


wtorek, 27 sierpnia 2013

Tosia zapracowana od rana

No tak, wszystko na mojej głowie. Chłopaki śpią..... Pańcia poszła do pracy.....

A kto odpowie na komentarze? A kto sprawdzi maila? Jak zawsze wszystko czeka na mnie! Samo się przecież nie zrobi. Ktoś musi nad tym czuwać.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

poniedziałek

Czy Wam też tak szybko mija czas? Dopiero był piątek, już jest poniedziałek! Ba, co ja mówię... dopiero był czerwiec, już się kończy sierpień!!! Wituś postanowił przespać poniedziałek. Ułożył się pod ławą, wepchnął koło kosza z koralikami i śpi.

 
 
 

sobota, 24 sierpnia 2013

makaron

Wituś udowadnia, że kotek może bawić się wszystkim. Nawet makaronem.

Makaron oczywiście ukradziony w kuchni ;)


Witkowi humorek dopisuje, bawi się i wygłupia. Jednym słowem chrupeczki mu służą.

czwartek, 22 sierpnia 2013

smutas

Ciężkie jest życie kotka bez puszeczki. Minął szósty dzień bez mokrego, ale kotek dobrze pamięta gdzie była puszeczka schowana. Pilnuje tej szafki z miną cierpiętnika.
 
Weź tu się człowieku nie złam, widząc taką minę....
 


środa, 21 sierpnia 2013

joga wg Tosi

Tak Tosia ćwiczy jogę :P

 
 
 
 
Ktoś nasikał do tacki na farbę. Podejrzewam, że to Tosia. Ona zawsze pierwsza zaznacza wszystkie kuwety, nawet jak są puste. Jej i koniec ;) Kuwetka do malowania widocznie też się nadaje dla kotka do sikania. I wcale nie potrzebny jest do tego żwirek. Ale ja nic nie mówię...w końcu nikt za ogon nie został złapany!

sobota, 17 sierpnia 2013

u weterynarza

Dzisiaj Witek odwiedził gabinet lekarski. Był bardzo dzielny, nic a nic się nie skarżył (w przeciwieństwie do innych tygrysków w poczekalni). W samym gabinecie też lamentów nie było, jednym słowem dał radę ;) A wiecie, to jest niezły wyczyn, bo niektórzy na pewno by wymiękli z termometrem pod ogonem!
Nie było naszego ulubionego Pana Doktora, a młoda Pani Doktor tak dała Witkowi tabletkę na odrobaczanie, że się poślinił, a ja tą śliną dostałam w oko :D Wizyta pełna wrażeń! Jutro i w poniedziałek daję tabletkę sama...na pewno będzie lepiej.


No i Pani Doktor odradziła puszki w celu uregulowania kupencji (kupa to część kociego życia, dlatego o niej piszę ;)) Witek będzie tylko na chrupkach. Jeszcze nie jest tego świadomy, ale na pewno nie spodoba mu się ten pomysł.





piątek, 16 sierpnia 2013

uwaga! intruz!!!

Wiecie czyja to dupka? A właśnie, że nie!!! To nie jest Tosia! Chociaż jesteście blisko, bo owo futrzane stworzenie do Tosi jest podobne ;)

Szczegóły już niedługo. Największe zainteresowanie PRZYBYSZEM wykazywał Witek. Chodził za gościem krok w krok. Jak nie wiadomo o co chodzi, to lepiej mieć kolesia na oku. 


wtorek, 13 sierpnia 2013

kaczka dziwaczka

 
Witek to dziwak! Okazało się, że baaardzo lubi jedzonko z puszki i codziennie musi mieć mokre. Same chrupki nie wystarczają. Ponieważ w popularnych puszkach kocich niewiele jest mięsa w mięsie, Witek je puszki Animonda CARNY. Dzisiaj je indyka z królikiem...nie ukrywajmy, żywi się lepiej ode mnie! No ale nie będę wredna i nie wypominam. Niech je, bo chudy taki, jakby był głodzony ;)
 
Wczoraj miał puszkę z kaczką i czymś tam jeszcze. Tak się rozpędził z jedzeniem kaczek i gęsi, że i tą chciał zeżreć. Ale powąchał i chyba mu nie podeszła
 
 
 
 
Natomiast Dyziek i Tosia gardzą puszkowym. Niby arystokracja, ale chyba dla nich za dużo mięsa (dzisiejsza puszka to 47%). Zdecydowanie wolą Whiskas (4%). Oczywiście na dźwięk otwieranej puszki zbiega się do kuchni cała trójca, ale dwoje zaraz wychodzi z miną w tym stylu:
 
 
Obrazek znaleziony w Internecie. Idealnie pokazuje co o Animondzie myślą Tosia z Dyziem :D
 
 
Dzisiejszy wpis nie jest sponsorowany, ani nie zawiera treści politycznych ;P 


sobota, 10 sierpnia 2013

wieczorową porą

Kiedy nadchodzi wieczór, koty zaczynają działać. Jest jedna, wielka pogoń. Po jakimś czasie już nie wiedzą kto jest goniącym, a kto gonionym. Poruszające się przeważnie bezszelestnie koty, nagle biegają jak stado koni.
 
Od czasu do czasu Witek się czegoś wystraszy i wtedy ma ogon trzy razy grubszy niż normalnie
 
 
Każdy dywanik jest przekręcony w innym kierunku. Najbardziej aktywni w gonitwie są Tosia i Witek. Dyziu przeważnie nie nadąża za akcją ;)

środa, 7 sierpnia 2013

bo zima kiedyś nadejdzie

Moja Pańcia oszalała! Taki upał, a ona mi zimową czapeczkę ubrała. Bo twierdzi, że wcześniej lub później, ale zima nadejdzie i czapeczka będzie jak znalazł!
 
Nic więcej nie powiem na ten temat, moja mina mówi wszystko!!!
 
 
Mój stosunek do czapeczki jest taki
 
 

niedziela, 4 sierpnia 2013

upał, duchota i nic się nie dzieje

U nas nadal upał. Na niektórych blogach widziałam informacje, że ochłodzenie, burze.... A u nas nic  z tych rzeczy.
 
Więc tak jak w tytule...upał okropny, słońce grzeje, duchota taka, że nie ma czym oddychać. Że całkowicie nic się nie dzieje u kotów, to bym skłamała. Dzisiaj wieczorem to się działo nawet wiele, ale o tym innym razem. Koty większość dnia spędzały tak:
 
Leżenie z łapkami nad głową

Leżenie z łapkami przykurczonymi do siebie

Leżenie z łapkami wyrzuconymi przed siebie
 

sobota, 3 sierpnia 2013

tropikalny upał

Upał nas tak męczy, że nawet nie mamy siły się gonić i sobie dokuczać. Tak blisko siebie to zwykle nie śpimy ;) Pańcia się nie może nacieszyć takim widokiem!
 


czwartek, 1 sierpnia 2013

złota rybka i kot

Oj, zdecydowanie widać po blogu, że z czasem u mnie kiepsko! Poprawię się, obiecuję! ;)
A dzisiaj sentymentalnie, wspomnieniowo. Mój pierwszy kot. Miała wad tyle, co i zalet. Ale co tam, nikt nie jest bez wad! Ale była tak milusińska, jak nikt. Swoje na ramieniu musiała odsiedzieć, wtulona w szyję człowieka (konkretnie moją lub mamy). Jadła wszystko bez grymasów, bo jak się raz zazna głodu, to potem się docenia pełną miskę. Lała w buty raczej regularnie. Zawsze w ojcowe :P I najważniejsze, nauczyła tatę kochać koty. Bo tata zawsze był zdeklarowany psiarz, chociaż kociarz, tylko o tym nie wiedział ;)


Sąsiedzi wyjechali pewnego lata na wakacje. Zostawili rybkę pod naszą opieką. Odwaga to, czy głupota zostawić rybkę w domu z dwoma kotami? Dusia doszła do wniosku, że woda rybki jest dużo smaczniejsza od wody z miski. Taka rybką pachnąca..... ;)