czwartek, 29 sierpnia 2019

podsumowanie sierpnia

Ostatni letni miesiąc za nami. Kiedy to lato minęło? I czemu tak szybko???


W sierpniu udaliśmy się na urlop. Ludzie mieli wakacje na Roztoczu, kotki miały wakacje z babcią. Chociaż oczywiście próbowali się zapakować z nami ;) Z ogromnym żalem, musiałam ich zostawić....




Raczej unikamy wyjazdów w tzw. sezonie, w tym roku się nie udało. Dlatego wyjechaliśmy w miejsce, gdzie jest mało ludzi i to zdecydowanie nam wyszło ;) Horyniec na pierwszy rzut oka to miejscowość typowo sanatoryjna, w której jak się nie okładasz borowiną, to nie za bardzo jest co robić... Ale jest pięknie! A wyjście na szlaki i dalsze spacery (poza park zdrojowy) skutkuje całkowitą ciszą i brakiem ludzi. W takich warunkach można idealnie odpocząć ;)


Piękne krajobrazy, bociany i znikoma ilość turystów, którzy ograniczyli się do dreptania po mieście. Ponieważ nie jest to typowa miejscowość turystyczna z milionem atrakcji, mało było rodzin z dziećmi. Przecież sama przyroda nie jest atrakcyjna, muszą być stragany z pamiątkami, watą cukrową, balonami z helem i inne. Tak, Horyniec zdecydowanie jest miejscem do odpoczynku i wyciszenia się.



Zapas kocich chrupek, który zabrałam ze sobą bardzo się przydał. W pobliżu Pałacu Ponińskich, gdzie aktualnie jest sanatorium "Bajka", mieszka spora gromada kotków. Wcinały chrupy z wielką ochotą.


Niektórzy chrupkami gardzili i czekali na karmicielkę, która przyniosła puchę.


Ogólnie widać było, że kotki są dokarmiane, zarówno przez osoby dochodzące z zewnątrz, jak i personel sanatorium. W miseczkach były resztki wędliny ze śniadania. Niestety stan kotków nie był rewelacyjny. Bo jedzenie to jeszcze nie wszystko. Jeden kot miał bardzo załzawione oczy, tylko mogę się domyślać, że złapał jakąś infekcję, albo co gorsza koci katar. Jeden dziwnie ruszał mordką, też pewnie przyplątała się jakaś infekcja. Fajnie, że ludzie dokarmiają koty, ale potrzeba jeszcze zmiany mentalności i świadomości, że po pierwsze należy dokarmiać karmą przeznaczoną dla kotów, a nie resztkami ze stołu. Po drugie, należy koty wolnożyjące sterylizować, aby nie rozmnażały się bez kontroli, a te które są, należy szczepić i odrobaczać.


Nie byłabym sobą, gdybym nie sfotografowała, każdego napotkanego kota. Oszczędzę Was, pokażę tylko te najfajniejsze zdjęcia. Chociaż wybór był trudny ;)



Po drodze zwiedziliśmy Jarosław. Bardzo lubię chodzić ulicami miast. Najbardziej lubię zwiedzać rynki starych miast, jakieś pałace, zamki. Lubię poruszać się ulicami, gdzie mogę zobaczyć te ładne, reprezentacyjne miejsca, jak i brzydotę, której nigdzie nie brakuje.


Odwiedziliśmy także Łańcut. Tam to dopiero jest pięknie!



W czasie wakacji niezawodna jest instytucja babci ;) Dwa razy dziennie miałam dokładny raport, kto co i ile zjadł, ile było w kuwetach kup i gdzie Witek zostawił pawia ;) Dostawałam lekko nieostre zdjęcia pokazujące, jak to Ksenia siedzi z babcią na balkonie. Nie ma nic cenniejszego, jak zaufana osoba do opieki nad kotami. Człowiek spokojnie może wypoczywać.


Wersja dla pańci: popatrz jak cierpię i tęsknię.


Wersja dla babci: no wreszcie zacna porcja chrupek, bo matka to mnie głodzi!


A po moim powrocie próbował mnie przekonać, że powinien dostać porcję chrupek za kilka ostatnich dni, bo nikt go nie karmił :D



Ksenia stęskniona... wreszcie można się przytulić do Pańci.



Juź nie wyjeździajcie nigdzie, bo tęskniłam tlosiećke


Nie lubię wyjeżdżać z domu, jest to dla mnie trudne. Tęsknię za kotami, martwię się, żeby podróż minęła bez problemów. Ale jak już jestem na miejscu zaczynam się relaksować i cieszyć nowym otoczeniem. Robię setki zdjęć. Cieszę się przyrodą, podziwiam rośliny i widoki, relaksuje mnie odgłos letniego wieczoru, pobrzękujący świerszczami i te zachody słońca....



A potem się wraca do domu, gdzie też można odpocząć ;) W upalny dzień trzeba sobie zrobić dzbanek zimnej herbaty i relaksować się z książką. Aktualnie czytam pierwsze powieści Agaty Przybyłek, pewnie niedługo podzielę się z Wami moimi wrażeniami.




Nie ma nic za darmo. Koty nie chcą za darmo pozować do zdjęć, więc przydają się chrupki. Nadal nie do końca współpracują po mojej myśli, ale z chrupkami na pewno można zrobić więcej ;)


Nie wiem, jak Ksenia zniesie nadchodzącą jesień. Ona tak uwielbia balkon, że nie wiem, jak to będzie, kiedy sezon balkonowy się skończy. Gdyby mogła zamieszkać na balkonie, to pewnie by z niego nie schodziła...


A cio to? Dej powąchać! Eeeee chiba jednak niejadalne..... Fuj!!!!!


Nowy sposób zastosowania drapaka ;) Taka ta Ksenia kreatywna.



Zaraz po naszym powrocie z urlopu Ksenia dostała pierwszą rujkę. Ale się działo! Niezłe wydarzenie, które najbardziej przeżywała męska część naszego stada ;)  Witek chodził za wyjącą Ksenią, właził na nią i gryzł w kark, a za nimi chodził P. i ściągał Witka z Kseni. Taki cyrk trwał dokładnie tydzień! A po tym czasie udałam się z Ksenią do naszego lekarza i ustaliłyśmy termin zabiegu. 


Ale temat sterylizacji zostawiam na osobny post. 


Mam nadzieję, że przed nami piękna, złota jesień, bo jakoś jeszcze nie jestem psychicznie gotowa na szarugę, krótkie dnie i zimne poranki....

poniedziałek, 26 sierpnia 2019

kocie życie zależne od idiotów

W dzisiejszym wpisie miało chodzić głównie o zdjęcia. Świeże kwiaty w domu jakoś tak zmotywowały mnie do mini sesji. Przeważnie robię zdjęcia kotom spontanicznie, bo akurat coś robią, w jakiś śmieszny sposób się ustawią. 


Ale naszło mnie na pewien temat. A to za sprawą pewnej grupy na FB, w której jestem. Otóż grupa dotyczy różnych ogłoszeń dotyczących kotów w moim mieście. Ludzie wymieniają się różnymi rzeczami, sprzedają to, co nie jest im już potrzebne. Wymieniają się informacjami na temat lecznic i lekarzy. Dużą część aktywności grupy stanowią ogłoszenia typu znalezione/zaginione koty. I z jednej strony to mnie przeraża, jak wiele kotów ludziom ginie. Codziennie ktoś szuka swojego mruczka, który się wymknął z domu. Wiem, że coś takiego może się zdarzyć. Ale jeżeli bardzo, bardzo się uważa, to szansa na zgubienie kota mieszkającego w mieszkaniu jest niewielka. Wychodząc czy przychodząc nie myślę o niczym innym, jak tylko o tym, żeby kot nie uciekł. Serio! Witek ma tendencję do czmychania, żeby pozwiedzać klatkę. Ksenia na razie się boi, ale mam świadomość, że przy pierwszej rujce zew natury ją wezwie. Dlatego trzeba uważać i kota pilnować, nie ma innej rady...


W okresie letnim całą masę stanowią ogłoszenia z prośbą o przygarnięcie małych kotków, które urodziły się "gdzieś/u kogoś na wsi". Te ogłoszenia bardzo mnie smucą, denerwują i załamują. Pokazują, w jakim średniowieczu jeszcze jest polska wieś. Nikt nie sterylizuje kotek i kocurów. Bo po co. Zwierzęta od zawsze mnożyły się bez kontroli, to czemu mielibyśmy to teraz zmieniać??? Kto by kaleczył i krzywdził biedactwa? Niech żyją zgodnie z naturą! Niech się mnożą, w końcu takie prawa natury! Każdy żywy organizm się mnoży i tyle w temacie. A że małe kotki potem cierpią, to już nikogo nie obchodzi. Że giną pod kołami samochodów, wpadają w różne miejsca, z których nie mogą wyjść, umierają z głodu, bo nie wróciła do nich matka przejechana przez samochód, że umierają w ogromnych cierpieniach zabijane przez choroby, pasożyty.....Tego wszystkiego już nikt nie widzi i nie zwraca na to uwagi. W końcu takie prawa natury, że najsłabsze musi paść lub zdechnąć (tak śmierć określana jest w stosunku do zwierząt). Przecież takie prawa natury, że lis zje małego kota. Normalne, co nie? A jak już taki malec, puchaty i śliczny, jakimś cudem dożyje 5-7. tygodnia, zaczyna się żebractwo. Może ktoś się zlituje, przygarnie? W końcu nie ma nic tak rozkosznego, jak malutki kotek....


Równie mocno, o ile nie bardziej, denerwują mnie ogłoszenia w stylu "zaginął kot, nie ma go od trzech dni, a zawsze wracał". Koty wychodzące! Kolejny temat rzeka. Dodajmy, że koty wychodzące w wielkim mieście, w miejscach ruchliwych i niebezpiecznych. Co tu dużo komentować? Takich ludzi mam ochotę określać tylko w jeden sposób, no ale ponieważ istnieje szansa, że bloga czytają osoby nieletnie, to się powstrzymam. Słowa niecenzuralne zostawię dla siebie.... I znowu, kot MUSI wychodzić, bo taką ma naturę! Większej głupoty nie słyszałam. Kot w mieszkaniu jest nieszczęśliwy, natura wzywa go do przekładania terenu! A nie do spania na kanapie. Codziennie w Internecie widzę dziesiątki, jak nie setki, nieszczęśliwych kotów, które bawią się pluszowymi myszkami, zamiast polować na prawdziwe. Biedne koty jedzą suche chrupki, lub puszki zamiast polować. A ciasne mieszkania są dla nich więzieniami i miejscami tortur. Wiem, że moja ironia jest przesadzona, ale gadanie o nieszczęśliwych kotach zamkniętych w czterech ścianach to jest bajka. Codziennie widzę na FB zdjęcia zabitych przez auto kotów, często w obróżkach, mających dom, kotów które wychodziły, bo natura tak chce. One na pewno są szczęśliwe....


Jestem przeciwniczką wypuszczania kotów. Są narażone na wypadki komunikacyjne, które kończą się ich śmiercią lub trwałym kalectwem. Oprócz tego mogą ucierpieć w bójkach z innymi kotami, tymi wolnożyjącymi. Łapią pasożyty i różne choroby, są narażone na ataki innych zwierząt, jak psy czy lisy (tak, tak można spotkać lisa w mieście!). Dodatkowo to koty wypuszczane na "spacery" są szkodnikami, które polują na ptaki,chociaż wcale nie muszą, ale instynkt im każe... Czy ktoś widzi na tej liście jakieś korzyści dla kota? Bo ja nie.....


Popatrzcie na moje biedne, nieszczęśliwe kotki mieszkające w małym mieszkaniu...



Dzisiaj wracając z pracy przeczytałam ogłoszenie, powieszone na windzie. W nocy z soboty na niedzielę, około godziny 4:00-5:00, zaginął czarno-biały kot. Prawdopodobnie spadł z balkonu z siódmego piętra.... Prawdopodobnie jest ranny, ale istnieje szansa, że przeżył, bo nie znaleziono go pod blokiem!!! Kot jest płochliwy, ciężko go będzie złapać, w domu przebywał zaledwie dwa dni i nie zdążył się przyzwyczaić do nowych opiekunów. Za znalezienie kota przewidziana jest nagroda. Lokatorzy klatki, właściciele konkretnych balkonów, wymienionych w ogłoszeniu z numeru mieszkania, są proszeni o sprawdzenie czy kot przypadkiem nie spadł na ich balkon (to są wszystko informacje z ogłoszenia). Serio, jak czytam takie ogłoszenia, to myślę sobie, że miał kot pecha trafiając na takich idiotów! Wzięli kota, nie zabezpieczyli okien, można mniemać, że zostawili na noc otwarty balkon....... Całe osiedle jest rozkopane przez remont, wokół bloku są głębokie wykopy. Mogę tylko podejrzewać, że zszokowany i ranny zwierzak mógł nawet wpaść gdzieś do wykopu.... Czasami brakuje mi słów na ludzką głupotę! 

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

wiecznie zmęczony kot

Żal mi tego kota. Szczerze mi go żal. Ledwo wstanie, już jest zmęczony! W niedzielę nie trzeba się spieszyć ze wstawaniem, więc trochę pogniliśmy w łóżku. 


Witek ładnie spał całą noc, a rano w łóżku już padł ze zmęczenia. Jak to możliwe? Po wspólnym śniadaniu, poszedł na sofę i zmogło kotka spanie...



Nawet Ksenia się zaniepokoiła: Gluby żyjesz? Ile moźna spać, gluby???


Taki zaspany kotek czekał na obiad.
A po obiedzie wrócił na kanapę.


Ja czytałam, a Witek padał ze zmęczenia!


Swoją drogą, ciekawe po czym on taki zmęczony? Co najmniej, jakby ciężko tyrał na swoje chrupki....


A jak u Was po długim weekendzie? Aktywnie, czy jak u Witka, stacjonarnie na kanapie?


Ja pochłaniam nową powieść Jojo Moyes. Co prawda książka nie jest nowa, bo napisana w 2004 roku, ale w Polsce została dopiero teraz wydana. Jak zwykle, gruba, dużo do czytania, wiele wątków i ciekawa fabuła. Ciężko się oderwać ;)


Ksenia podziela mój zachwyt książką i też podczytuje ;)


Mam nadzieję, że Wasz początek tygodnia jest mniej bolesny od mojego. Nie lubię poniedziałków, a ten szczególnie jest przykry.... 


Tylko Witek ma wszystko w głębokim poważaniu, całe jego życie to jeden długi weekend ;)