Upał upałem, ale na pościelowe zabawy przy rozkładaniu łóżka kotek zawsze znajdzie siłę
Ja ci nie przeszkadzam, pobawmy się
Widziałaś gdzieś moją tęczową piłeczkę? Zapodziała się chyba,,,
Pod kapą fajnie jest
Można na Pańcię zapolować....
środa, 30 lipca 2014
niedziela, 27 lipca 2014
nudzę się
Czy u Was też takie upały? Leżę i bardzo mi gorąco. Pańcia wycina spiralki papierowe, a ja się od czasu do czasu nimi bawię. Aktualnie mam spiralowego wąsa.
Jeszcze się Wam pochwalę, że jestem w konkursie na Dachowca Miesiąca. Oczywiście to, że się dostałem nie jest zasługą Pańci i jej zdjęcia (chociaż ona pewnie tak myśli), ale mojej urody i miny. Nie inaczej! Tutaj możecie na mnie zagłosować ;)
Ponieważ wcinam chrupki specjalistyczne, a Tosia z Dyziem też do głodnych nie należą, w razie wygranej postanowiłem podzielić się chrupkami z kotkami z fundacji.
No to miłej niedzieli Wam życzę, spadam na rower! :)
sobota, 26 lipca 2014
nowe wc dla kota
Dostałem nową kuwetę. Taką zabudowaną, bo ponoć strasznie żwirek wykopuję na podłogę. Czepiają się, już sobie kotek w żwirku pogrzebać nie może.
Kuwetę Pańcia zakupiła w Lidlu. Nie inaczej, jej ulubiony sklep :P
Od razu wlazłem, żeby rozpoznać sprawę. Nic dla kota, bez kota.
Wlazłem otworem pod kopułę.
Spoko miejscówka. Pasuje mi!
No tak, wszystko na mojej kociej głowie. Nawet z instrukcją musiałem się zapoznać. Pańcia uznała, ze kuweta prosta jak konstrukcja cepa. Jednak wolałem się upewnić, że prawidłowo montuje drzwiczki.
Wygląda, że wszystko jest dobrze...
Trzeba jednak sprawdzić. Ufaj, ale kontroluj. Z człowiekami to nigdy nic nie wiadomo na sto procent.
Po co mi te drzwiczki trzymasz? Ja wiem jak się to obsługuje! Sam sobie dam radę!
No dobra, Pańcia! Przyznaję, że kuweta fajna.
piątek, 25 lipca 2014
wspomnieniowo
Wreszcie piątkowy wieczór po ciężkim tygodniu.
Za oknem leje.
A mnie wzięło na wspomnienia.
Zuzia i Pchełka. Kocio-psia przyjaźń.
Za oknem leje.
A mnie wzięło na wspomnienia.
Zuzia i Pchełka. Kocio-psia przyjaźń.
wtorek, 22 lipca 2014
opalanie
Mam wrażenie, że stałem się głównym celebrytą tego bloga. Nie macie takiego odczucia? ;) No ale to jest tak, jak się mieszka z maniaczką swojego kota. Tosia i Dyziu mają spokój. Ale Pańcia im już zapowiedziała, że nie zapomniała o nich i na następną wizytę przyniesie aparat.
A tymczasem zażywam kąpieli słonecznych i nie narzekam.
A tymczasem zażywam kąpieli słonecznych i nie narzekam.
poniedziałek, 21 lipca 2014
kocia lektura
Skandal. Co ta moja Pańcia będzie czytała!
Pańcia, lepiej daj jakieś przysmaczki, a nie trać czas na jakąś książkę o kocie. Po co czytać, jak masz prawdziwego kotka w domu?
Pańcia, lepiej daj jakieś przysmaczki, a nie trać czas na jakąś książkę o kocie. Po co czytać, jak masz prawdziwego kotka w domu?
Nie zamierzam tego czytać!
sobota, 19 lipca 2014
miękkie lądowanie
Koty są sprytne, nawet bardzo. Ale pamiętajcie, koty czasami też spadają.
Ja ostatnio siedziałem sobie na regale. Fajnie tak z góry popatrzeć na ludzi.
Ja ostatnio siedziałem sobie na regale. Fajnie tak z góry popatrzeć na ludzi.
Pańcia, jak to zwykle ona, od razu sięgnęła po aparat. Doszła do wniosku, że zrobi mi kilka ładnych zdjęć. A ja wtedy zacząłem się wygłupiać i machać łapkami. No i stało się. Straciłem równowagę i zacząłem spadać. W trakcie lotu pomyślałem, że uratuję się spadając na Pańcię a nie na podłogę. No i chybnąłem na nią. Udało się nie potłuc o podłogę, ale zrobiłem Pańci szramę od nadgarstka aż po łokieć. Nie wiem czy mi to wybaczy.....no ale sama pchała się tam gdzie nie trzeba.
Jeszcze się Wam pożalę, że od wczoraj znowu nie mam żwirku w kuwecie. Chodzę wkurzony, narzekam tak, żeby sąsiedzi też słyszeli jaka krzywda się dzieje kotkowi... Słyszałem, jak Pańcia do telefonu mówiła, że musi złapać siki do dwunastej. Może jakoś wytrzymam do trzynastej? Wtedy spokojnie sobie siknę ;)
czwartek, 17 lipca 2014
mundialowy Maciek
Jaki Pan, taki kram.
Jaki Pan, taki Kot.
Pan kibic, kot kibic ;)
Maciek w wersji mundialowej. Ciekawe komu kibicował ;)
Jaki Pan, taki Kot.
Pan kibic, kot kibic ;)
Maciek w wersji mundialowej. Ciekawe komu kibicował ;)
środa, 16 lipca 2014
burzowo
Generalnie lubię burze...jak siedzę w domu i nie muszę wychodzić ;)
Na Witku ulewa nie zrobiła żadnego wrażenia, przespał ten czas.
Na Witku ulewa nie zrobiła żadnego wrażenia, przespał ten czas.
poniedziałek, 14 lipca 2014
kto kogo bierze na przetrzymanie
Od tygodnia próbuję złapać do badania mocz Witka. Z mizernym skutkiem. Już dwa razy nam się udało, nie było z tym większych problemów. Ale kotek, nauczony doświadczeniem, zaczął omijać pustą kuwetę, bo nie zamierza moczyć sobie łapek!
Wracam z pracy, od razu myję kuwetę, wyparzam i stawiam. Kot oczywiście powącha i od razu patrzy na mnie, jakby chciał powiedzieć "Zapomnij! Nie będę sikał do pustej, dziwnie pachnącej kuwety". Od godziny 15:00 do północy NIC. Kładę się, wsypuję żwirek i szanowny kot idzie się wysikać....
Pewnego dnia postanowiłam wziąć dziada na przetrzymanie. Zostawiłam pustą kuwetę na cały dzień. No przecież w końcu musi zrobić siku. Każdy ma jakieś granice pęcherza. Kotek oczywiście zrobił siku, ale na ...... wycieraczkę na przedpokoju. No bo przecież, nie będzie sobie moczył łapek!!!!
No więc po tygodniu tej nierównej walki, po 5 popołudniach niewychodzenia z domu, obmyśliłam plan. Poświęcę się i całą niedzielę będę łapać mocz. Już nawet nikomu w otoczeniu tego nie mówiłam, bo uwierzcie, ludzie nie posiadający zwierząt, nie mogą zrozumieć, jak można przez tydzień łapać koci mocz....
Kot zrobił siku o 4:00 rano w niedzielę (nie pytajcie skąd wiem :D). Po tym fakcie nastąpiło dezynfekowanie kuwety i znęcanie się nad kotem. Oczywiście kot udał, że nie zauważa pustej kuwety. Cały dzień drzemał na zmianę z chrupaniem jedzonka. A ja ucieszona chodziłam i powtarzałam "no wreszcie ja będę górą, ty rudy, przemądrzały futrzaku". Człowiek to jest jednak istota NAIWNA.
O 17:00 myślałam, że zwariuję. Piękna pogoda, a ja siedzę z kotem w domu i czekam na siki. Skapitulowałam, zapakowałam kota w wiklinową budę i poszłam na chwilę do rodziców, pogadać z mamą. No przecież nikt mnie w mojej męce nie zrozumie tak doskonale jak mama-kociara. Pod pachę wzięłam zdezynfekowaną kuwetę. Po przyjściu odwróciłam obie zabudowane kuwety Tosi i Dyzia drzwiczkami do ściany, a kuwetę Witka postawiłam w miejscu, gdzie dawniej stała. Witek pomarudził bardzo głośno, jak zobaczył, że kuwety nie posiadają drzwiczek i poszedł spać na drapak. Miałam chwilę na kawę i rozmowę.
Naszą rozmowę przerwało szuranie wydobywające się z kuwety. Podchodzimy, a tam kuweta lekko odsunięta od ściany, a w niej przeszczęśliwy i bardzo skupiony na sikaniu Witek. Pierwszy odruch był taki, żeby na miejscu dziada udusić. Tylko moja mama z uśmiechem powiedziała: "patrz jaki mądry kotek".
Ha ha ha, jestem mistrzem robienia Pańci w balona! |
-Co robiłaś w weekend?
- Łapałam siki kota.
-Aha....(!?!) A jakie masz plany na najbliższy weekend?
-Będę łapać siki kota!
niedziela, 13 lipca 2014
wygoda według kota II
Ostatnio Witek wyspał się na kablu i zasilaczu od laptopa. Dzisiaj postanowił się wyspać na pokrywce od pudełka po butach. Chyba było mu wygodnie, bo spał tak ponad godzinę.
Po ostatnim ważeniu okazało się, że Witek waży 3,8kg!!! Biorąc pod uwagę, że ważył niewiele ponad 2 kilogramy, to bardzo mnie to cieszy. Rozpieszczanie go różnymi smakołykami okazało się zasadne i przyniosło oczekiwany efekt ;) Poza tym, od kiedy mieszka sam, ma zawsze pełną miskę i często podchodzi chrupać, co było utrudnione przy żarłocznym Dyziu, który wymiatał miskę Witka.
Aktualnie jest akcja łapanie moczu, ale o tym następnym razem .... Życzymy Wam miłej, słonecznej niedzieli!
czwartek, 10 lipca 2014
poniedziałek, 7 lipca 2014
po weekendzie
I kolejny weekend minął. Po sobocie spędzonej z wszystkimi trzema kotami, w niedzielę wyruszyłam pozdradzać je z innym kotem ;)
Stali czytelnicy może pamiętają, jak dwa lata temu zakochałam się w pewien lipcowy weekend. Byłam na ślubie i weselu, a szczerze mówiąc nie przepadam za takimi imprezami. Czas umilało mi małe kociątko. Możecie je zobaczyć TUTAJ.
I jak to zwykle bywa, małe kociątko szybko urosło i jest dostojną kociczką ;)
No dobra, już sobie pogłaskałaś i więcej mnie nie męcz...
Wituś chyba wyczuł innego kota, bo jak wróciłam to był trochę obrażony. Ale szybko mu przeszło, przyszedł pomruczeć na moje kolana. Pełnia szczęścia nastąpiła, kiedy zrobiłam mu na regale tymczasowe legowisko. Przypadło do kociego gustu.
A teraz małe ogłoszenie dla lubiących zakupy w Lidlu :P Jako stała bywalczyni Lidla przytargałam dzisiaj nową gazetkę i z zadowoloeniem informuję, że będą akcesoria dla psów i kotów. Miski, smycze, szczotki, drapaki, transportery, kuwety i zabawki. My mamy hamak na kaloryfer z Lidla i spisuje się całkiem dobrze.
sobota, 5 lipca 2014
sobota z kotami
Popatrz jak się za tobą stęskniliśmy!!!!
Mieszkając tylko z Witkiem, zapomniałam jak trudno zrobić cokolwiek z Dyziem. To jest kot bardzo POMAGAJĄCY.
Postanowiłam poskręcać rurki z gazet, naszło mnie na papierową wiklinę ;) Ale z Dyziem to proste zadanie stało się arcytrudne! A to się rozłożył na stoliku, a to podbierał rurki.....
O rany! Ile ona tego ma!!!! Coś sobie pożyczę ;)
Mieszkając tylko z Witkiem, zapomniałam jak trudno zrobić cokolwiek z Dyziem. To jest kot bardzo POMAGAJĄCY.
Postanowiłam poskręcać rurki z gazet, naszło mnie na papierową wiklinę ;) Ale z Dyziem to proste zadanie stało się arcytrudne! A to się rozłożył na stoliku, a to podbierał rurki.....
O rany! Ile ona tego ma!!!! Coś sobie pożyczę ;)
gra w kolory
Wydaje mi się, że moje rude futerko świetnie się komponuje z tymi kolorami, zwłaszcza z tym zielonym ;) Więc leżę tam, gdzie dobrze wyglądam.
czwartek, 3 lipca 2014
wtorek, 1 lipca 2014
post ku przestrodze
Zastanawiałam się chwilę, czy opisywać to, co mam zamiar
tutaj opowiedzieć. Ale tak jak napisałam w tytule, robię to ku przestrodze. Od
wczoraj siedzi mi to w głowie i ciągle przechodzą mnie dreszcze.
Jakiś czas temu opisywałam krótko moją wizytę w Kociarni.
Opowiadałam, jakie cudowne pro-ludzkie koty tam spotkałam. Zwłaszcza jeden
zapadł mi w serce. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Ośmiomiesięczny
Mikesz, piękny kocurek, ruchliwy, zabawny, mruczący jak traktorek i ugniatający
ciągle człowieka. Gdybym nie miała kota wróciłabym z nim do domu. Ale zdrowy
rozsądek w takich momentach przemawia. I już zazdrościłam temu komuś, kto
będzie miał go w domu. Cudowny kot.
Wczoraj dowiedziałam się, że Mikesz nie żyje. Zginął
śmiercią tragiczną i zarazem głupią. Zawiesił się na kociej zabawce wędce i się
udusił. Takie historie gdzieś tam się słyszało, ale wydawało się to tak mało
prawdopodobne. A jednak takie rzeczy się zdarzają.
Nie napisałam tego, żeby kogokolwiek obwiniać. Ludzie z
Fundacji robią masę dobrej roboty. Poświęcają czas, dużo czasu, energię,
pieniądze.... Nie da się wszystkiego przewidzieć. Nieprawdopodobnie współczuję
tej osobie, która znalazła Mikesza. Chyba nie jesteśmy sobie w stanie
wyobrazić, co się czuje w takiej sytuacji.......
zdjęcie pochodzi ze strony Fundacji Stawiamy Na Łapy
Bądźcie uważni i chowajcie zabawki, którymi kociaki powinny
się bawić tylko pod okiem człowieka.
Subskrybuj:
Posty (Atom)