niedziela, 29 listopada 2020

podsumowanie listopada

Dopiero pisałam podsumowanie października, a już na kalendarzu kolejna zmiana. Wiele osób się cieszy, że czas tak szybko ucieka, mają nadzieję, na szybki koniec 2020 roku i nadzieję, że następny będzie lepszy.... Myślę, że aż tak nagła zmiana nas nie czeka ;) 
 


 
Ogólnie nie przepadam za listopadem. Jest to chyba mój najmniej lubiany miesiąc, zawsze kojarzy mi się z deszczem i bardzo krótkimi dniami. O ile październik potrafi być słoneczny i kolorowy, o tyle listopad niekoniecznie. Jednak miesiąc ten zaskoczył mnie pozytywnie i skorzystałam z ładnej pogody. 
 


 
Znowu nas zamknęli i kazali siedzieć w domach. Szczerze mówiąc staram się podchodzić do tego na luzie, ale zmęczenie psychiczne już daje o sobie znać. Nie ubolewam nad zamkniętymi galeriami, ponieważ nie chodzę do nich jakoś specjalnie często. Ale tak bardzo tęsknię już za normalnością.....Głowę zdecydowanie ratują mi koty i książki. 
 



Do książki dobre jest jakieś ciasto. I o zgrozo częściej coś piekłam.... To nie może skończyć się dobrze ;) 
 

 
Te długie, książkowe wieczory. Chociaż ostatnio zdradzam książki z audiobookami, bo potrzebne mi oczy i ręce do innych prac ;)
 
 
 
 
Nie ma to jak jesienna kawka z kotkiem. A po sekundzie od zrobienia tego zdjęcia, kotek przebiegł i wpadł prosto do kawy ;) Na szczęście nie była gorąca....


Home office z Ksenią to nie jest wcale taka prosta sprawa
 


 
Czyż ona nie jest jak pluszowa kukiełka?
 



Osiedle dobrze strzeżone ;) Witek teraz mało siedzi w oknie, ale Ksenia spędza na parapecie dużo czasu, obserwuje pieski i ptaszki, a także spadające liście. Poza tym to fajne miejsce do spania. Witek na moment też się zainteresuje, co tam na świecie słychać.
 

 

Ehhh te coraz chłodniejsze dni! Trzeba się dobrze zakopać w kocyk ;) Chociaż nie możemy narzekać, niektóre listopadowe dni rozpieszczały temperaturą powyżej 10 stopni.

 


 

Raz spod koca wystaje głowa, innym razem nóżki.

 


 

Puchaty koc jest ulubionym kocem dla obu kotków. Z tą różnicą, że Ksenia lubi spać pod kocem, a Witek woli na kocu. 






 
No czy ona nie jest śmieszna? Śmieszna i pocieszna ;)
 


 
Czy to jest miłość? Chyba tak. 


 
Natomiast Witek w nic się nie chce angażować, zwłaszcza w pomoc :D Przeważnie udaje, że jest nieobecny... no chyba, że w grę wchodzi jedzenie, wtedy jest bardzo obecny i zaangażowany... w konsumpcję.



 
Zaraz po jedzeniu jest kartonowe życie kotecka. To co kotek bardzo lubi.
 



Na koniec pokażę Wam coś ... Popatrzcie, tak wygląda zakochany facet ;) Te maślane oczka wpatrzone we mnie... Możliwe, że chcą jedynie jeść, ale jednak można mieć nadzieję, że w tym wszystkim chodzi o coś więcej ;)
 
 

 
Z tym widokiem Was zostawiam, zaczynamy kolejny miesiąc, ostatni miesiąc tego dziwnego roku...

środa, 25 listopada 2020

kociopamiętniczek Kseni

Nie piszę, bo nie mam czasu! 
Telaz lobię kocie bombki i nie mam na nic czasu!
Mały kotek, a taki zaplacowany!
 


 
Wczolaj skończyłam, zapakowałam i wysłałam bombki na bazalek. Mam nadzieję, że ktoś kupi te moje bombki!
 


 

Sami widzicie, że zalobiona jestem. I telaz odpoczywam, bo ostatnio było intensywnie. Należy mi się!

 


 

sobota, 21 listopada 2020

ciężkie życie kocich blogerów

Być jak kot! Jeść, spać i nic nie robić? Oj zdziwilibyście się, że koty wcale nie są takimi leniami, za jakie je bierzemy! Wiadomo, że lubią spać i oddają się tej czynności nałogowo, ale kiedy nie śpią, ciężko pracują ;) Moje kotki nie mają lekko, ponieważ dosyć często są fotografowane. I nie mam na myśli tylko zdjęć robionych telefonem, podczas snu.
 
 
 
 
Czasami sięgam po aparat i chciałabym, aby kot w konkretny sposób pozował. I to jest ciężkie zadanie, zarówno dla kotów, jak i dla mnie. Nie bójmy się powiedzieć głośno, że pozowanie to ciężka praca.
 

 
 
Kotki instagramerzy i blogerzy mają dodatkowe zadanie, czyli testowanie różnych produktów. Nie jest to proste zadanie, wymaga wielu umiejętności i energii. Daną rzecz trzeba poużywać, żeby wyrobić sobie kocie zdanie na jej temat, a potem zaprezentować w swoich mediach. Uwierzcie, to jest bardzo czasochłonne zadanie. Już nie mówiąc o tym, że kosztowne, bo większość rzeczy trzeba kupić ze swojego skromnego, kociego budżetu ;)




Rola Kseni i Witka nie kończy się tylko na modelingu. Obydwoje piszą i dzielą się z Czytelnikami swoimi przeżyciami i przemyśleniami. Prawdziwi koci blogerzy! Witek prowadzi swoją serię wpisów pod tytułem "kocia sobota", natomiast Ksenia pisze w ramach "kociopamiętniczka Kseni". 
 




Poza życiem kociego blogera, kotki mają obowiązki typowo kocie ;) Kolejnym, trudnym zadaniem, jest prowadzenie obserwacji przez okno, tak zwany koci monitoring osiedla. Kotki, zwłaszcza Ksenia, czujnie wszystkiemu się przypatruje. Nic jej nie umknie!
 




Kot jest także kocim terapeutą. Poprawianie ludziom nastroju, pocieszanie ich w trudnych chwilach... To jest ogromne wyzwanie, z którym kotki świetnie sobie radzą. Popatrzysz na takie futerko, dotkniesz i napięcie odpuszcza...
 



Moje kotki pomagają w czytaniu, recenzowaniu, ale także fotografowaniu książek. Kupa dodatkowej roboty, ale te wpisy bardzo mnie cieszą i mocno motywują, więc na razie, nie planuję rezygnować z tych postów, więc kotki nadal będę mocno zapracowane. Swoją drogą, chyba nie pokazywaliśmy tej książki na blogu, a naprawdę pozycja warta uwagi. Czyta się szybko, ponieważ jest to forma rozmowy, wywiadu. Otwiera oczy na wiele kwestii związanych z problematyką społeczną, obywatelską i polityczną. 



 
Ksenia jest bardzo zaangażowana w pomoc w pracach kuchennych. 
 



Kotki pomagają też w rękodziele. Uwijamy się szybko, żeby zdążyć na świąteczny bazarek ;)
 


A to nie wszystkie aktywności, w jakich biorą udział kotki. Pamiętajcie, żeby nie oceniać naszych futerek pochopnie, czasami nie dostrzegamy, jak bardzo nam pomagają ;)

środa, 18 listopada 2020

Ksenia niejadek

Ksenia ostatnio zrobiła się małym wybrecioszkiem i niejadkiem. Jak była mniejsza jadła bardzo ładnie. Teraz trochę grymasi, zwłaszcza co do miejsca posiłku! Nakładam do misek jedzenie w kuchni i tam też kotki jadły. Od kilku miesięcy Ksenia ostentacyjnie wychodzi z kuchni, siada w przedpokoju lub w pokoju i jej wzrok mówi "dzisiaj tutaj będę jadła" ;D
 



Dzisiaj przychodzimy z subiektywną oceną karmy nowej własnej marki Zooplusa. 
A mowa o ROSIE'S FARM. Karma dostępna tylko w Zooplus TUTAJ
 
 

 
To co wiemy o karmie od producenta:
"Karma pełnowartościowa i bezzbożowa dla kota, starannie przyrządzona z naturalnych składników. Każda tacka jest po brzegi wypełniona swieżym mięsem, rybami lub krewetkami i wysokiej jakości podrobami oraz wzbogacona pożywnym olejem z łososia."
 
Karma jest w formie mielonki w galarecie, więc z tego co wiem, nie każdy kot będzie ją akceptował. Tacki mają 100g. Karma jest w mojej ocenie atrakcyjna cenowo, ponieważ kupując większą ilość (czyli powyżej 15 tacek) szacowana cena za 1 kg to ok. 30zł. W Zooplusie często są promocje typu 25 + 7 gratis i wtedy cena oscyluje w okolicach 25zł/kg. To, co zwraca moją uwagę, to ładne opakowanie ;) Mała rzecz, a miła dla oka ;)
 



Aktualnie mamy karmę z kurczaka, gdzie w składzie znajdziemy 70% kurczaka (serca, mięso, wątróbki, szyjki, żołądki), 28,8% bulionu, 1% składników mineralnych, 0,2% oleju z łososia.
 
Ksenia bardzo chętnie wcina te tacki, co bardzo mnie cieszy, bo jest to karma kompletna, zawierająca niezbędne składniki mineralne, witaminy i taurynę w odpowiedniej ilości. Uważam, że jakość w stosunku do ceny jest dobra. Także pojemność mnie zadowala, bo zauważyłam, że Ksenia nie lubi karmy, która stoi dłużej otwarta, woli świeżą ;) Dorosły kot, ważący 4 kg, powinien zjeść ok. 200g karmy. W przypadku Kseni to niestety mniej, bo zjada jedną tackę dziennie, która w zależności od apetytu starcza na dwa, czasami na trzy posiłki. Ksenia raz dziennie dostaje chrupki, co drugi dzień je także inną mokrą karmę, którą uwielbia (ale o tym innym razem). 
 
 

 
Cieszę się, że rynek karm mokrych się zmienia i jest coraz więcej dobrych alternatyw. Ja zawsze zamawiam większą ilość raz na dwa miesiące, więc jedzenie wychodzi atrakcyjnie cenowo, nie muszę się martwić, że nagle mi braknie ;) Ksenia zamiennie z tą karmą, zjada także Mac's. Zależy mi na tym, aby nie przyzwyczaiła się tylko do jednej firmy karmy. Poza tym to jest kot, który lubi nowości i różnorodność ;) Cieszę się, że podstawą żywienia Kseni jest karma mokra.
 

sobota, 14 listopada 2020

czytanie z kotem (28)

Z autorką Agatą Przybyłek mam pewien problem. Bo albo jestem rozczarowana, albo czytam do upadłego. Zauważyłam, że nie podchodzą mi jej komedie. Albo po prostu nie ten typ humoru, albo ogólnie nie mam nastroju na komedie. Nie wiem. Jednak teraz sięgnęłam po obyczajówkę i przepadłam. Wiadomo, że jest to literatura raczej rozrywkowa, służąca relaksowi. Ale akurat te dwie książki, o których dzisiaj piszę, to takie bomby emocjonalne, zwłaszcza pierwsza część. 
 

 
"Bez ciebie" to opowieść o dziewczynie, która doświadcza przemocy ze strony męża. Ciężko się to czyta, ale wiem, że takich kobiet są tysiące w naszym kraju, więc problem jakby nie patrzeć, realny i powszechny. 
 

 
Pewnego dnia Katarzyna zostaje skatowana przez męża tak, że gdyby nie czysty przypadek, że znajduje ją jej teściowa, kto wie, czy przeżyłaby to zdarzenie. Teściowa próbuje dziewczynie pomóc.... Ale nie zdradzę co jest dalej, a dzieje się dużo... Książka wciągnęła mnie do tego stopnia, że zarwałam kawałek nocy, aby dowiedzieć się, jak potoczą się losy bohaterki. No i ten koniec! Zakończenie jest z serii tych, które sprawiają, że nie możesz zasnąć ;) Zwłaszcza jak kończysz lekturę grupo po 2:00 w nocy! Emocji dużo i to w takich książkach podoba mi się najbardziej. Fabuła wcale nie musi być skomplikowana czy wydumana, ale właśnie musi mieć w sobie to coś, co każe czytać mi dalej. Okładka świetnie wpisuje się w jesienny klimat, chyba jakoś instynktownie sięgnęłam akurat po te książki, bo okładka do mnie jakoś tak wołała ;)
 



Od razu sięgnęłam po drugą część. Niewiele mogę teraz napisać, żeby nie zdradzać fabuły z pierwszej książki. W każdym razie pewne wątki są kontynuowane, jednak mamy inną główną bohaterkę, Agatę. Początkowo książka zapowiada się na trochę słabszą od pierwszej części, skupioną na przeżyciach, trudnych doświadczeniach, które są konsekwencjami wydarzeń z poprzedniej książki. Jednak okazuje się, że dużą rolę pełni tutaj retrospekcja i powrót do lat dzieciństwa Agaty i jej bardzo trudnych, wręcz traumatycznych doświadczeń. 
 



Muszę przyznać, że obie książki czytało się świetnie i szybko, ponieważ fabuły wciągały bardzo. Jak bym musiała wybierać, to dla mnie pierwsza część trochę lepsza, ale ogólnie obie książki poruszają bardzo trudne społecznie tematy, wiążą się z ciężkimi emocjami. Dają do myślenia, a losy bohaterów na dłużej zostają z nami. Lubię książki, gdzie nie ma cukierkowych happy end'ów, biało-czarnych postaci czy wyimaginowanych problemów. Zdecydowanie lepiej znoszę taką literaturę, chociaż nadal jest to lekka i kobieca fabuła. Jak ktoś też lubi takie książki, to polecam ;)

wtorek, 10 listopada 2020

master kot w kuchni

Jak tylko idę do kuchni, moi pomocnicy idą ze mną. Ksenia liczy na ciekawe zabawki, Witek raczej na dodatkową porcję jedzenia ;) Każdy ma inną motywację, ale efekt jest taki sam, dwa futerka plączą się pod nogami ;)
 

 
 
Ale uwielbiam ich towarzystwo i cieszę się, że tak chętnie spędzają ze mną czas. 
 

 
 
Oczywiście czasami dochodzi do małych awantur, bójek czy zabaw między nimi. Koty się nigdy nie nudzą ;) Nie powiem Wam, kto najczęściej zaczyna, ale możecie się domyślać... Kto ma najbardziej rozbrykaną minę?
 



 
Dla Kseni wszystko jest zabawą i powodem do zaczepiania Witka. Uwielbiam w niej to, że jest jeszcze taka dziecinna. A to się schowa pod kuchenny dywanik, a to wisi i balansuje na krześle, a to sobie znajdzie obierek do zabawy. Dosłownie wszystko jest zabawką.
 



Dużo weselej jest z nimi. Zwłaszcza, że za pracami kuchennymi nie przepadam, więc tym bardziej taka rozrywka mile widziana ;) 



Dobra, już pomogliśmy w kuchni, trochę się zmęczyliśmy, więc chyba dodatkowy obiad się należy jak mało komu, co???? Dawaj matka i nie gadaj. Zima idzie, sadełko trzeba gromadzić!