Dzisiaj post z serii mało kocich, chociaż kot się pojawi ;) Nie byłabym sobą, gdybym nie "upolowała" jakiegoś kota!
Zdjęcia z majowego urlopu wreszcie doczekały się obróbki ;) Każdy kto zna mnie choć trochę wie, że uwielbiam robić zdjęcia. Czasami nie mam umiaru w pstrykaniu, ale fotografia cyfrowa daje takie możliwości, więc dlaczego z tego nie korzystać?
W Bieszczadach byłam jako nastolatka. Z tego czasu mam niewiele zdjęć, bo wtedy klisza miała 24 klatki i trzeba było każde zdjęcie dokładnie przemyśleć. Chociaż pamiętam, że zamiast tandetnej pamiątki z wakacji, wolałam przeznaczyć kieszonkowe na dodatkową kliszę do aparatu. Dla dzisiejszej młodzieży jest to pewnie niewyobrażalne :D Telefonami robią setki selfi.....
Jak dziś pamiętam, że przed pierwszym samodzielnym wyjazdem bez rodziców, kupiłam sobie własny aparat. To były takie kwoty, że długo musiałam na niego oszczędzać, a w konsekwencji tuż przed wyjazdem i tak rodzice dołożyli mi brakującą kwotę, bo jednak nie uzbierałam ;) ale to były czasy......
Ależ mnie wzięło na wspomnienia....
Wracając do tegorocznych wakacji, muszę przyznać, że kotów spotkaliśmy po drodze niewiele. Za to były wiewiórki! ;) Też wdzięczny temat do zdjęć, chociaż bardzo ruchliwy!
Małe agentki
No i te widoki. Wcale nie trzeba wyjść wysoko, żeby cieszyć się pięknymi krajobrazami.
Piękne tereny, lasy i trasy spacerowe.
I jeszcze jedna mała agentka.
Żeby tradycji stało się zadość.... kot i to w dodatku pilnujący Poczty ;)
Żeby nikogo nie zamęczyć zbyt dużą ilością zdjęć, kończę na dzisiaj. Ale taki wpis na pewno jeszcze pojawi się na Blogu ;) Miłego weekendu!
Miło popatrzeć na takie zdjęcia ! :-)
OdpowiedzUsuńWiewiórka i widoczki piękne ;-)
Też byłam w Bieszczadach w młodości , ale zero zdjęć bo apartu nie miałam :(
to są właśnie uroki tamtych czasów ;) zostają jedynie, albo aż wspomnienia ;)
Usuń