niedziela, 9 czerwca 2013

wystawa kotów w Krakowie

Wybrałam się w tym roku na wystawę. Ostatni raz byłam trzy lata temu ;)

Spontaniczne wyjście skończyło się tym, że po kwadransie padła mi bateria w aparacie....powoli staje się to tradycją :P Ale kilka fotek jest!

Zmęczona i trochę znudzona kocia arystokracja


Większość spała. I to tak dosyć twardo.


Widoczne podobieństwo do Dyzia


W oczekiwaniu na pokaz. Niektórzy od razu się położyli, inni byli zdenerwowani, a jeszcze inni darli mordeczki




No i dokładny przegląd. Sprawdzanie kształtu głowy, długości ogona i takie tam. Jednym słowem męczenie kotów. Niektóre się ostro sprzeciwiały. O dziwo w jednej z kategorii wygrał kot, który próbował dziabnąć sędziego :P

 
 
Na wystawie były ciekawe stoiska. Widziałam piękne łóżeczka, drapaki i hamaczki. Było jedzonko i szczotka zbierająca kocią sierść z dywanów ;) Było też stoisko z kocimi gadżetami, oj ciężko było się powstrzymać ;) Zakupiłam jedynie miskę dla kotałków, dwie piłeczki i myszkę ;)
 


33 komentarze:

  1. Osobiści nie lubię takich wystaw :-(((
    Sorki ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie przepadam, ale to jedyna okazja zobaczenia tylu kotałków, które się ogląda w książkach. Poza tym liczyłam na spotkanie z hodowczyniami Tosi i Dyzia ;)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. one nie są znudzone tylko ignorują tępaków którzy nad nimi wrzeszczą i chowają się przed szalejącymi dziećmi. Nasza Mama powiedziała że nigdy nas na wystawę nie weźmie jesteśmy do podziwiania wśród normalnych i miłych ludzi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też dzisiaj powiedziałam moim kociakom, że mają dużo szczęścia, że wiodą takie beztroskie życie ;)

      Usuń
    2. Nie narzekać, Panowie :) Gdyby nie wystawy, Wasza rasa by się nie utrzymała, a Wasza mama nie poznałaby Waszego taty.

      Usuń
  3. a ja chce taka torebke z kotkiem ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ fajne te torebki filcowe z kocim motywem, gdybym tam była na pewno bym z jedną wyszła ;)U mnie wystawa kotów była w marcu i tez kilku rzeczom nie mogłam się oprzeć. A kocie gwiazdy były cudowne:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Torebki baaardzo fajne ;) myślę intensywnie nad taką :D

      Usuń
  5. Kiedyś marzyłam o tym by mieć własnego rasowca, takiego rysia właśnie, ale gdyby mi dane było przygarnąć jednego kociaka, to myślę, że znów byłby to kot z odzysku ;) choć te rysie strasznie mi się podobają :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że fajne jest to, ze mamy wybór: kupić lub przygarnąć. Dla mnie wszystkie koty są kochane i piękne, a że sama i przygarniałam i kupowałam, rozumiem oba stanowiska ;) Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  6. Fajna taka wystawa, chętnie bym pooglądała koteczki...

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że u nas tylko wystawy psów są :-(
    A te torebki, no cudne po prostu :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Koty w klatkach to dla mnie niezbyt miły widok,choć same kociaki śliczne i pewnie przyzwyczajone do wystaw.Gadżety kocie fajne,sama zastanawiam się nad filcową torbą z kocim motywem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety klatki u mnie zawsze wywołują takie samo wrażenie :(

      Usuń
  9. Śliczne koty.
    Byłam niedawno na wystawie w Łodzi i wróciłam chora na posiadanie kolejnego kota :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja o dziwo nie :P Doszłam do wniosku, że ilość kotów w moim domu jest optymalna ;) chociaż były niezłe pięknoty!

      Usuń
  10. Na wystawie nawiązałam kontakt z hodowcami, od których chcę zakupić kociaka o typowych dla rasy cechach charakteru. Nie każdy może sobie pozwolić na przygarnięcie kota w worku, tymczasowanie przypłaciłam wrzodami rezydenta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że wystawy zawsze wzbudzają dyskusję zwolenników i przeciwników. Każdy ma swoje racje. Moim zdaniem wszystko jest dla ludzi, jest wybór. Nie lubię propagandy "tylko kupowanie" lub "nie kupuj, adoptuj". Nie każdy dom się nadaje na dom dla zwierzaka po przejściach, nie każdy jest w stanie zrozumieć, że można wydać kupę kasy na kota, skoro tyle jest za darmo....temat rzeka.... ;)

      Usuń
    2. Masz rację, skrajności nigdy nie są dobre. Decyzja o zamieszkaniu z kotem powinna być przede wszystkim przemyślana, by nie było potem pełno na ulicy wyrzuconych i nieudolnych zwierząt. Marzy mi się świat, w którym koty bezdomne są zadbane, zaszczepione i wysterylizowane, a rozród - czy to dachowców, czy rasowców - w dużej mierze kontrolowany.

      Obecnie szukam drugiego kota, bo mój pierworodny coraz gorzej znosi całodniową rozłąkę. Mam za sobą nieudane dokocenia wyleczonymi znajdami okupione kilkumiesięcznym leczeniem rezydenta. Pominę zasikany fotel, który poszedł na śmietnik oraz śmierdzące do dnia dzisiejszego dywany, którym nie pomaga pralnia, ocet ani Urine Off...

      Postanowiłam kupić kota z hodowli, który będzie zdrowy, nauczony kuwetowania i drapakowania, zsocjalizowany, nie bojący się innych kotów i nie reagujący na nie agresją oraz malutki, bo takie właśnie mój toleruje. Zdecydowałam się na rasę, która jest drobna, przyjazna, milusińska, a zarazem wesoła, wielbiąca gonitwy i zabawę.

      Wybierając hodowlę szukam informacji o charakterze rodziców i staram się ich poznać na miejscu, obserwując relacje z innymi kotami. Nie interesuje mnie tytuł ani idealna budowa ciała, a rodowód pozwala na znalezienie informacji o charakterze i zdrowiu przodków.

      I tak się cała trzęsę przed tym, jak będzie, gdy nadejdzie czas...

      Usuń
    3. Magdo, podjęłaś bardzo słuszną decyzję, kierując sie dobrem rezydenta.

      Usuń
    4. Może się okazać, że dobrem będzie dla niego samotne życie... Wychowywał się z innymi zwierzętami, więc adoptowałam go z myślą o przyszłym dokoceniu czy dopsieniu ;) A tu się okazało, że to nie takie łatwe.

      Zaznaczam hodowcom, że jeśli nie uda się wprowadzić kociaka do domu, będę musiała go zwrócić, tracąc oczywiście zaliczkę.

      Nie podoba mi się na wystawach, że wiele kotów się męczy, boi, irytuje, a właściciele je ignorują, byle zdobyć tytuł i uzyskać więcej kasy za kociaki. W trakcie weekendowej wystawy widziałam, że niektóre czuły się jak ryba w wodzie, a inne, na przykład abisyńskie, olewały wszystko z góry na dół. Część jednak była wyciągana siłą z budek i miauczała z niezadowoleniem, widziałam też packające się przez kraty niekastrowane kocury.

      Usuń
    5. Magdo, a zdradź jaką wybrałaś rasę? ;)

      Ja się bardzo bałam dokocenia przy Pchełce, ona była bardzo specyficzna i trochę nieuspołeczniona. Kupiłam Tosię, na początku było kiepsko, ale po kilku dniach już wszystko było dobrze, kotki się dogadały. Nie jest tajemnicą, ze łatwiejsze dokocenie jest małym kotem, starszy rezydent prędzej zaakceptuje kocie dziecko niż innego dorosłego intruza.

      Polecam książkę Pam Johnson-Bennett "Jak kot z kotem". Pozwala zrozumieć kota i wyjaśnie wiele kwestii, jak wprowadzić do domu drugiego zwierzaka ;)

      Usuń
    6. Dzięki, czytałam tę pozycję :)

      U mnie problem polega na tym, że nie mam zamykanych pomieszczeń. Mieszkam w kawalerce, a łazienkę rezydent otwiera jednym susem. Jedynym odosobnieniem jest trzymanie nowego kota na początku w transporterze, ale to nie jest dobre rozwiązanie... Przygoda z klatką skończyła się paniką i zasikaniem wszystkiego. Dołączając nowego kota od razu tworzę tzw. kocią zupę i jedyne co mogę wtedy robić, to bawić i karmić oba naraz. Gdy wychodzę z domu, zaczyna się cyrk.

      Przechowywałam kiedyś na czas wyjazdu właścicielki kociaka i rezydent miał problemy gastryczne, ale bawił się z małym, mył go, spał z nim, dlatego też na pewno dołączę małego kotka.

      Zdecydowałam się na devonka, są łagodne, żywe i ciekawskie. Mój kot dużo biega, często bawimy się w berka, więc chciałabym, by miał towarzysza gonitw.

      Usuń
    7. Hmmm no to masz trudniej, ale dokocenie nie jest niemożliwe ;) Jak już było lizanie i zabawa z małym, to już nieźle :) Po prostu koty będą musiały się szybciej zapoznać i tyle. Wierzę, że będzie wszystko dobrze ;)

      Usuń
    8. Na razie kot jest sam. Polujemy na demo... devona.

      Usuń
  11. Ja kiedyś chodziłem na takie imprezy, ale ciągle miałem wrażenie że te zwierzaki przeżywają tam koszmar. Inne otoczenie, tysiące obcych zapachów, dookoła kocia konkurencja. Od jakiegoś czasu nie byłem, ale Twoje zdjęcia mnie urzekły, szczególnie trzecie. pozdrawiam
    Ja & Baltazar

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małe koty ogólnie są rozczulające, albo śpią, albo się bawią. Niestety, jak wyżej napisała Magda, są koty co źle znoszą wystawy i nigdy się do tego nie przyzwyczają. Hodowca powinien takiemu kotu oszczędzić stresu i odpuścić. No ale....

      Usuń