Trochę spóźniony, ale jest. Wpis z okazji Dnia Kota ;)
Do tego święta mam stosunek podobny, jak do innych świąt... Raczej nie obchodzę, nie szaleję i nie poddaję się komercyjnemu spostrzeganiu takich okazji. Moje koty swoje święto mają każdego dnia roku. Są kochane, wolno im prawie wszystko i staram się o nie dbać najlepiej jak potrafię. Co tu dużo pisać, są dla mnie ważne i nie ukrywam tego ;)
Z okazji kociego święta wrzucam kilka zdjęć. Każda okazja dobra, żeby zaprezentować swoje kocie dzieci ;)
Kotki w ostatnim czasie dostały maty do drapania. Dzięki zastosowanym rzepom można je przymocować do mebli czy położyć na podłodze. Witek chyba lekko obrażony, bo wolałby dostać coś do jedzenia.
W bonusie Dyziaczek. Dawno go nie było, ale to tylko dlatego, że jak przychodzę do rodziców, Dyniu się ewakuuje w bezpieczne miejsce (czytaj: w takie, z którego ciężko go wydostać). Ostatnio przychodziłam zabrać go do weterynarza, albo obcinać pazury, więc koleś nie ma zbyt dobrych wspomnień, a jest skubaniec bardzo pamiętliwy ;)
U mojej Mamy Isia taka kotka dopiero w tamtym roku zaczęła do mnie wychodzić, a wcześniej wiała, bo ją prawei 6 lat temu wzięłam do weta. 5 lat zajęło jej wybaczenie. Uffff ;D
OdpowiedzUsuńTa pamięć... 😁
UsuńPiękne fota Kseni w pudle :D U mnie koty znikają jak pojawiają się wnusie ;-))) Wnusie wychodzą , koty się materializują :D
OdpowiedzUsuńKotki wolą spokój i ciszę pewnie. Moja koleżanka bardzo chce mnie odwiedzić z dziećmi, żeby się pobawiły z kotami. Zawsze jej mówię, że to się może nie udać, bo koty znikną ;)
Usuń