środa, 30 grudnia 2020

podsumowanie grudnia

Grudzień zaczął się jak na grudzień przystało, od śniegu i mrozu. Osobiście nie tęskniłam ani za jednym ani za drugim... Ale wiele osób taka aura mocno ucieszyła. Na szczęście mam ciepłą kurtę, w tym roku zaopatrzyłam się także w ciepłą czapkę i jakoś przetrwam ten czas ;) A do tej pory szczerze nienawidziłam czapek. Jednak do wszystkiego człowiek dorasta i nawet czapka teraz mi nie przeszkadza.
 


 
A w mieście, w środku osiedla takie ostrzeżenie. Skąd i dokąd tuptają te płazy? Może sąsiedzi po obu stronach ulicy skorzystali z dofinansowania, które swego czasu proponował miłościwie nam panujący pan prezydent, na oczka wodne? I teraz po osiedlu migrują sobie takie żabki czy inne stworzenia?
 


 
Jak są mroźne dni i noce, to wiadomo, że jedyne słuszne miejsce do drzemki jest przy kaloryferze 
 


 
Chociaż mroźne dni w grudniu zmalowały nam niezłe widowisko. Śniegu było jak na lekarstwo, ale było biało i bajkowo. Zwłaszcza drzewa iglaste prezentowały się nieziemsko.
 



Powszechnie wiadomo, że tylko w grudniu są najpiękniejsze wschody i zachody słońca ;) Nawet Ksenia nie przeszła obok takiego zjawiska obojętnie.
 



Nawet Witek ostatnio coś więcej się interesował widokami za oknem, niż normalnie.
 


 
W tym roku w naszym domu choinka pojawiła się wyjątkowo późno, bo 23 grudnia, a ubieraliśmy ją dopiero w pierwszy dzień świąt. Ksenia jest zachwycona tym interesującym placem zabaw :D
 


 
W sumie to chyba głównie dla niej ubieramy choinkę, chociaż nie ukrywam, że to mój najbardziej ulubiony element świąt. Bo ogólnie do świąt nie przywiązuję jakiejś szczególnej wagi, nie jest to dla mnie magiczny czas cudów....
 



Ostatni miesiąc roku za nami. A jaki to był rok? O tym będzie osobny wpis ;) Bawcie się dobrze w Sylwestra, gdziekolwiek będziecie i błagam, nie strzelajcie!!!! Zakaz wychodzenia z domów może sprawi, że hałasu będzie mniej, ale nie wierzę, że nikt nie wyjdzie, żeby odpalić jakieś hałaśliwe, kolorowe gówno. I wiem, że znowu przed Adką i Ksenią najgorsza dla nich noc w roku. Reszta zwierzaków boi się mniej, ale dla tych dwóch, będzie to czas strachu i lęku, niezrozumienia tego, co się dzieje.... Ucierpią też dzikie zwierzęta, ptaki, bo ludzie muszą sobie kwadrans postrzelać. Nigdy nie zrozumiem tej rozrywki :(

niedziela, 27 grudnia 2020

świąteczny czas

Jak tam po świętach u Was?
U nas święta minęły bardzo spokojnie i na luzie. Oczywiście dla Kseni prawdziwą atrakcją była, jak zawsze, choinka ;) Ksenia postanowiła być pierwszą bombką na choince ;) 



 
Choinka nie ma u nas lekkiego życia.
 







Jak spędziliście święta? Bo my w sumie całe na kanapie z książkami i kotami ;)
 


 
Na święta zawsze zostawiam sobie jakąś lekką lekturę w tematyce okołoświątecznej. Tym razem też tak było i drugi rok z rzędu przeczytałam książkę Natalii Sońskiej. Wiadomo, że lektura z nieskomplikowaną fabułą, aczkolwiek dosyć wciągającą. Są święta, góry, śnieg i mróz oraz miłość. Bardzo relaksująca książka ;) Druga książka tej autorki już czeka na Sylwestra i Nowy Rok!
 
 



Właśnie się zorientowałam, że już niewiele czasu zostało do końca roku, a pasuje znowu jakieś podsumowanie przygotować. Może jakimś cudem zdążę ;) Trzymajcie się ciepło i zdrowo!!!


czwartek, 24 grudnia 2020

czytanie z kotem (29)

Kto ma książkowy stos hańby? Przyznać się natychmiast ;) Mój jest niestety spory, dlatego od października mam mocne postanowienie i nie kupuję książek. I w sumie to mi się udaje, nie liczę książek kupionych na prezenty, a sporo ich ;) Nie liczę najnowszej Moyes, bo dostałam od P. Kupiłam tylko jedną świąteczną książkę, żeby było świątecznie :D A ten przydługi wstęp jest dlatego, że zaczęłam czytanie książek z mojego stosu hańby. A w stosie przeważnie książki, które w Internecie zbierają pozytywne opinie. I właśnie zacznijmy dzisiejszy wpis od takiej lektury ;) To książki wobec których mam wysokie wymagania i bardzo liczę, że będą dobre.
 




Na tapecie dzisiaj książka Jacka Galińskiego "Kółko się pani urwało". Komedia kryminalna. Dzielna emerytka w głównej roli, morderstwo, afera z reprywatyzacją w tle. To tak w skrócie. Książka zbiera całkiem niezłe recenzje...




Niestety.... książka kompletnie mnie nie porwała. Niby momentami śmieszna, niezłe teksty. Ale jakoś poziom absurdu nie na moją głowę. No i główna bohaterka jednak bardziej irytująca niż zabawna, jak dla mnie. Dobrze, że nie kupiłam w ciemno kolejnych części... Uff. Raczej nie planuję powracać do tej serii i upierdliwej Zofii.

Witek to mój najlepszy towarzysz czytania ;) Zawsze przy mnie! 
 


 
W ostatnim czasie wróciłam do przygód komisarz Warwiłow. Chyba poprzednią część też czytałam w porze zimowej, tak mi się coś kojarzy ;) A mówię o książce Pasierskiego "Roztopy". Komisarz Warwiłow tym razem prowadzi nieoficjalne dochodzenie, prywatnie szuka swojej zaginionej koleżanki. Jednocześnie borykając się ze sprawami osobistymi, działając momentami wbrew ustaleniom z miejscową Policją. Tak jak w poprzedniej części, fabuła bardzo ciekawa, pokręcona, a kiedy czytelnik myśli, że już idzie ku rozwiązaniu, komplikuje się jeszcze bardziej. Nie zawiodłam się, sięgając po tę lekturę. I w sumie nie miałabym nic przeciw, gdyby była kontynuacja z perypetiami Niny, a koniec daje taką furtkę autorowi ;) Idę sprawdzić, bo w sumie to nie wiem, co tam powstało u Niego w ostatnim czasie.
 

 

Aktualnie kończę czytać kolejną książkę ze stosu hańby i zabieram się za coś świątecznego ;) Zaczytanych świąt Wam życzę, jeśli lubicie czytać, a jeśli nie, mam nadzieję, że znajdziecie czas na to, co lubicie najbardziej.

piątek, 18 grudnia 2020

mój cień

 Kto z Was, nawet w pochmurny dzień, ma swój cień? ;) 
 



Bo ja mam swój cień. Chodzi za mną krok w krok, nie opuszcza ani na moment. Jest wszędzie tam gdzie ja. I chociaż jest ode mnie dużo mniejszy, to jednak mam wrażenie, że jest moim cieniem. A może to nie cień, a jakiś stalker? Tak łazić za kimś cały czas? 
 



Tak sobie czasami piszemy bloga. Oczywiście razem, bo to nasze wspólne miejsce.
 


I razem czytamy.



Tak, zrobić coś bez kota, to jest dosyć trudna sprawa.
 
 

 
 I razem też wypoczywamy.

 

Człowiek sobie klapnie na chwilę i zaraz ruda kulka pojawia się obok. Serio, nawet jak śpi twardo, a ja wstaję z miejsca, on od razu idzie za mną. Musi być blisko.


 

Nie jestem cieniem, ani żadnym stalkerem. Całym kocim serduszkiem, po prostu ciem kocham ;)

 
 

 
Długo jeszcze będziesz czytała? Bo wiesz, czas kolacji i te sprawy....
 
 

 

niedziela, 13 grudnia 2020

kocia sobota

Sorki, że tak mało ostatnio piszę, ale to przez dietę. Matka mało mi daje do jedzenie i najnormalniej w świecie nie mam siły do pisania. A przecie nie będę pisał za miskę ryżu! Te czasy już dawno się skończyły!

 
Więc jak kiedyś będziecie gdzieś w pobliżu to wpadnijcie do mnie z jakimś dodatkowym żarciem. Jestem mocno zbulwersowany, bo mnie to matka wydziela jedzenie, mówiąc że to dla mojego dobra, a jakimś kotom do pracy kupuje saszetki.... Nie kumam tego! Żeby własnego kotka głodzić, a inne dokarmiać. Gdzie tu sens, gdzie logika! 
 


Natomiast szprot ucieka przed jedzeniem, nic dziwnego, że taka chuda. Matka karmi ją z ręki, no cyrk na kółkach! Matka grozi, że się przez nas wykończy i wyprowadzi... A jak to zrobi, to wreszcie będę mógł legalnie zjadać porcję Liliputa burego. Bo jak na razie Matka nie pozwala.....
 


Dobra, ja uciekam, bo coś zaczyna się dziać w kuchni. Czas to zbadać. Byłoby niewskazane, żebym przegapił jakiś posiłek. Mówiłem, że za miskę ryżu nie będę pracował, ale jakby Matka do tego ryżu dorzuciła trochę tuńczyka, to chyba przemyślę tę stawkę. Trzymajcie się ciepło!!!

niedziela, 6 grudnia 2020

grudniowy post o niczym

Jak tam weekend? My sobotę zaczęłyśmy od kawki. Kawka oczywiście obowiązkowo w towarzystwie małej przyjaciółki.
 

 
Jest sobotni wieczór. Ulubiona pora tygodnia. Czasami cieszy mnie bardziej niż zwykle. W ten weekend zdecydowanie to czas, kiedy bardziej niż normalnie, cieszę się, że ten tydzień już dobiegł końca. To był ciężki tydzień. Tym bardziej korzystam z relaksu. A relaks to rękodzieło. Powoli wprawiam się w nastrój świąteczny, chociaż w tym roku jakieś to wyjątkowo trudne.... Ale jedno jest niezmienne, podczas robótek zawsze mam pomocników ;)




Tutaj robimy bardzo proste ozdoby na plastrach drewnianych.
 

 
 
Kiedy koci pomocnik jest zbyt zaangażowany w pomoc przy pracach ręcznych, zostaje na momencik zamknięty w biblioteczce ;)
 
 

 
Nie pisałam Wam o kolejnej, całkiem dobrej książce. To dzisiaj się z Wami podzielę krótką opinią o książce B.A. Paris "Za zamkniętymi drzwiami". Z tego, co gdzieś czytałam, jest to debiut pisarki, muszę przyznać, że jak na debiut, całkiem dobry.

Jack to idealny kandydat na męża, więc Grace szybko się w nim zakochuje. Przystojny i bogaty prawnik szybko zyskuje jej zaufanie i pół roku później stają na ślubnym kobiercu. Pierwsza rysa na ich idealnym związku pojawia się już chwilę po ślubie. Podczas podróży poślubnej do Tajlandii, Grace już wie, że popełniła wielką, życiową pomyłkę. Jednak wymiksowanie się z małżeństwa, które dla wszystkich wokół jest wręcz perfekcyjne, okazuje się bardzo trudne. Zwłaszcza, że kartą przetargową staje się siostra Grace, która jest osobą z Zespołem Downa... Książka bardzo wciągająca, fabuła pisana na zmianę w czasie teraźniejszym i w niedalekiej przeszłości, co wzmaga ciekawość czytelnika. Coś się wyjaśnia, coś innego komplikuje.

 

 
Czytacie coś ciekawego w te długie, jesienne wieczory? U mnie z tym jest różnie, staram się codziennie coś poczytać, ale nie zawsze mam na to ochotę... To tak samo, jak nie zawsze na jedzenie ma ochotę Ksenia. Co ja mam z tym niejadkiem... Czasami już ręce opadają....
 


 
A potem jest taka śmieszna i kochana, więc złość mi mija. Po prostu chciałabym, aby jadła mięsko, nie wybrzydzała, bo to dla jej zdrowia.
 


 
Na koniec zostawiam Was z pięknym wschodem słońca. Te grudniowe wschody i zachody... Bajka.
 


Dobrego tygodnia! ;)

niedziela, 29 listopada 2020

podsumowanie listopada

Dopiero pisałam podsumowanie października, a już na kalendarzu kolejna zmiana. Wiele osób się cieszy, że czas tak szybko ucieka, mają nadzieję, na szybki koniec 2020 roku i nadzieję, że następny będzie lepszy.... Myślę, że aż tak nagła zmiana nas nie czeka ;) 
 


 
Ogólnie nie przepadam za listopadem. Jest to chyba mój najmniej lubiany miesiąc, zawsze kojarzy mi się z deszczem i bardzo krótkimi dniami. O ile październik potrafi być słoneczny i kolorowy, o tyle listopad niekoniecznie. Jednak miesiąc ten zaskoczył mnie pozytywnie i skorzystałam z ładnej pogody. 
 


 
Znowu nas zamknęli i kazali siedzieć w domach. Szczerze mówiąc staram się podchodzić do tego na luzie, ale zmęczenie psychiczne już daje o sobie znać. Nie ubolewam nad zamkniętymi galeriami, ponieważ nie chodzę do nich jakoś specjalnie często. Ale tak bardzo tęsknię już za normalnością.....Głowę zdecydowanie ratują mi koty i książki. 
 



Do książki dobre jest jakieś ciasto. I o zgrozo częściej coś piekłam.... To nie może skończyć się dobrze ;) 
 

 
Te długie, książkowe wieczory. Chociaż ostatnio zdradzam książki z audiobookami, bo potrzebne mi oczy i ręce do innych prac ;)
 
 
 
 
Nie ma to jak jesienna kawka z kotkiem. A po sekundzie od zrobienia tego zdjęcia, kotek przebiegł i wpadł prosto do kawy ;) Na szczęście nie była gorąca....


Home office z Ksenią to nie jest wcale taka prosta sprawa
 


 
Czyż ona nie jest jak pluszowa kukiełka?
 



Osiedle dobrze strzeżone ;) Witek teraz mało siedzi w oknie, ale Ksenia spędza na parapecie dużo czasu, obserwuje pieski i ptaszki, a także spadające liście. Poza tym to fajne miejsce do spania. Witek na moment też się zainteresuje, co tam na świecie słychać.
 

 

Ehhh te coraz chłodniejsze dni! Trzeba się dobrze zakopać w kocyk ;) Chociaż nie możemy narzekać, niektóre listopadowe dni rozpieszczały temperaturą powyżej 10 stopni.

 


 

Raz spod koca wystaje głowa, innym razem nóżki.

 


 

Puchaty koc jest ulubionym kocem dla obu kotków. Z tą różnicą, że Ksenia lubi spać pod kocem, a Witek woli na kocu. 






 
No czy ona nie jest śmieszna? Śmieszna i pocieszna ;)
 


 
Czy to jest miłość? Chyba tak. 


 
Natomiast Witek w nic się nie chce angażować, zwłaszcza w pomoc :D Przeważnie udaje, że jest nieobecny... no chyba, że w grę wchodzi jedzenie, wtedy jest bardzo obecny i zaangażowany... w konsumpcję.



 
Zaraz po jedzeniu jest kartonowe życie kotecka. To co kotek bardzo lubi.
 



Na koniec pokażę Wam coś ... Popatrzcie, tak wygląda zakochany facet ;) Te maślane oczka wpatrzone we mnie... Możliwe, że chcą jedynie jeść, ale jednak można mieć nadzieję, że w tym wszystkim chodzi o coś więcej ;)
 
 

 
Z tym widokiem Was zostawiam, zaczynamy kolejny miesiąc, ostatni miesiąc tego dziwnego roku...